Rozdział 45: Nowy Początek

85 18 36
                                    


Cass nie mogła pozwolić sobie na więcej czasu z Ashem. Musiała zawiadomić ojca o wszystkim. Gdy tylko dowiedziała się, że wrócił ruszyła do jego gabinetu biegiem. Zobaczył córkę w progu i rzucił wszystko, by zagarnąć ją w ramiona.

— Cassily... — szepnął z czułością, tuląc ją do siebie.

— Wszystko w porządku, tato... Już dobrze.

Oderwali się od siebie i dziekan popatrzył na Cass, oceniając jej wygląd.

— Jak się czujesz? Najpierw to cholerne bractwo; naprawdę nie mam już siły na ich samowolę. A potem... Nawet nie wiesz, co przeżywałem, gdy zniknęłaś. — Ścisnął usta w cienką kreskę.

— Tato musimy poważnie porozmawiać. — Pociągnęła go za rękę w kierunku kanapy, a potem odbyli najbardziej skomplikowaną rozmowę, jaką przyszło im prowadzić.

Cass musiała mu opowiedzieć o wszystkim, co się wydarzyło. O porwaniu, o powrocie wspomnień i o tym, co już wiedziała, a także o Lorelai, która okazała się być wspólniczką ich największego wroga. Potem zaczęła mówić o rozdziałach, które przeczytała w „Sekretnych Światach" i o żądaniach Lewala. Tata bardzo spokojnie przyjął wiadomość o tym, że była już nie tylko jego dawną Cassily. Okazało się, że z mamą doskonale wiedzieli o wszystkim. De facto sami zgłosili się na sprawowanie pieczy nad Cass, na zbudowanie jej normalnego domu i obdarowanie miłością, o jakiej niektórzy mogą tylko pomarzyć. Dziewczyna czuła niewyobrażalne pokłady wdzięczności i miłości względem ziemskich rodziców.

— On twierdził, że jestem kluczem, który w jakiś sposób ma uruchomić portale do Termoru i Klaru. Powiedział, że mam mu pomóc wrócić do domu. On się nie podda, tato. Nie da mi spokoju, dopóki nie postawi na swoim. Pamiętam go odrobinę z życia jako Scylisa. W Termorze był bezwzględny i nieustępliwy... — westchnęła ciężko. — Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.

— Ale teraz... Gdy część podań się spełniła i odzyskałaś dawny charakter, każdy Termorianin może znaleźć cię w mgnieniu oka — podsumował rzeczowo.

— Wiem... i to przeraża mnie najbardziej.

— Poradzimy sobie z tym, Cassily. Tak, jak zawsze — uśmiechnął się do córki i znów objął. — Tutaj w Nigelthen jesteś bezpieczna. Kolegium jest zabezpieczone odpowiednimi barierami.

— Nie wydaje mi się — powiedziała napiętym głosem, a tata posłał jej spojrzenie. — Według Lewala, to nie Lorelai chciała mnie otruć, ale uratowała przed tym, zabierając bransoletkę. Podobno chroniła mnie w Nigelthen.

Jej tata zasępił się momentalnie.

— Przez klątwę wiecznego więzienia, Scylisy nie można było zabić, co przełożyło się na ciebie. Jeśli ktoś próbował zrobić ci krzywdę nędznymi próbami, to najwyraźniej nie miał tej świadomości.

— Welstor powiedział, że jego sztylet jest ponad to. On doskonale wiedział, że przywróci mi wspomnienia i nadszarpnie klątwę. To był jego plan — wyznała pewnie.

— Ze względów bezpieczeństwa lepiej będzie, jeśli zostaniesz ze mną w posiadłości dziekańskiej. Nałożymy na ciebie nowe zabezpieczenia. Semestr zaraz się kończy, więc wiele nie stracisz. Poza tym, kolejny będzie wyglądał zupełnie inaczej, więc nie martw się o wyniki w nauce.

Cass objęła tatę ramieniem.

— Jest jeszcze coś — przełknęła gulę w gardle. — Doszły mnie pogłoski, że... mama wciąż żyje.

Mężczyzna zamrugał i spojrzał na córkę, jakby nagle wyrosła jej druga głowa, więc dodała szybko:

— Na spotkaniu stowarzyszenia podsłuchaliśmy słowa Luciena Rutherforda. Twierdził, że mama została porwana w ramach ostrzeżenia dla bractwa. Tato... — szepnęła z nadzieją. — Czy to możliwe, że ona jednak wciąż żyje?

Bezdomna [ Trylogia Światłocienia ] TOM 1 ✓Where stories live. Discover now