Rozdział 33: Zbrodnia i Kara

68 20 49
                                    


Cass spała zachwycająco spokojnym snem, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Była pewna, że to tylko element snu, więc nawet nie uchyliła powiek. Jednak, gdy dźwięk wciąż się powtarzał, obudziła się na dobre. Wysunęła rozczochraną głowę spod pierzyny i zmierzyła nienawistnym wzrokiem śpiącą w najlepsze Lorelai. Warknęła pod nosem i wyczłapała się z łóżka. Na progu stał jej tata.

— Co tu robisz?

— Musisz iść ze mną, Cassily.

Potrzebowała chwili, bo sens jego słów w ogóle do niej nie dotarł. Zmrużyła oczy, patrząc na jego spokojną twarz. Ostatnio zmienił wygląd; przestał się tak starannie golić i miał nie wyprasowany garnitur.

— Ubierz się. Musimy iść.

Szybko wciągnęła na siebie ubranie i popędziła za tatą do jego gabinetu w Hig Winitt Hal. W ciemnym pomieszczeniu stała już profesorska śmietanka Nigelthen: Wittman, Lane, Oakley i Doyle, a także Lucien Rutherford. Jednak to nie na nich Cass skierowała spojrzenie w pierwszej chwili. Z tyłu zlokalizowała swojego nemezis – Trevora Crumandamesa, którego nie widziała od ich burzliwej rozmowy podczas śnieżycy kilka dni wcześniej.

— Skoro wszyscy już są — odezwała się Salesia Lane, poprawiając kocie okulary. — Możesz zaczynać Edgarze.

Na przód wyszedł dziekan i zanim zaczął mówić, podrapał się w zamyśleniu po miedzianych włosach i westchnął z rezygnacją:

— Wiemy, co było w bransolecie i osoba, która przyczyniła się do tego, powinna się wstydzić. Cassily była właścicielką zatrutego przedmiotu, więc kolegialna rada postanowiła, że... — zawahał się — studentka zostanie odsunięta od możliwości dołączenia do Stowarzyszenia Paproci.

— CO?! — zawołała z oburzeniem. — Ja nie miałam z tym nic wspólnego!

W gabinecie panowała cisza, co przerażało ją jeszcze bardziej. Profesorowie patrzyli na Cass beznamiętnym wzrokiem. Dziekan westchnął ciężko, uciskając palcami nasadę dużego nosa.

— Nie przejmuj się tym, Cassily — powiedział twardo.

— Co stało się z Monette? Nikt jej nie widział od czasu... wypadku.

Cass kątem oka zarejestrowała, że Trevor także wyczekiwał odpowiedzi — zapytała w końcu. — Mamy prawo wiedzieć.

— Panna Coldridge została poważnie okaleczona i wciąż przebywa pod opieką lekarzy. Nic więcej wam nie powiem.

— To jeszcze nie koniec — syknęła Wittman, gdy Trevor ruszył się z miejsca.

— Wasza trójka była zamieszana w tę sytuację i dalej będziecie pod ścisłą obserwacją — zakomunikował Oakley.

Cass westchnęła ciężko. Szykował się niezapomniany koniec semestru.


⋅∙∘☽☣☾∘⋅⋅


Emocje szybko opadły i zaczął się kolejny, nudny dzień w na uczelni. Chociaż na jeden z wykładów Cass czekała znacznie bardziej, niż na inne. Chodziło rzecz jasna o ikonografię europejską. Miała nadzieję, że uda jej się porozmawiać chwilę z Ashem. Wciąż czekała masa pytań odnośnie ruin i wizji, które mieli, gdy ich palce się dotknęły. Poza tym czułam za nim dziwną tęsknotę i najchętniej spędzałabym z nim każdą wolną chwilę. Na wykład przyszłam więc znacznie wcześniej, mając nadzieję, że nie będzie jeszcze żadnych studentów. Już na progu stanęłam jak wryta, widząc, że w środku przebywał nie tylko Ash. Obok niego stała ROZEŚMIANA profesor Wittman, która... wdzięczyła się do niego. Dłoń kobiety opierała się na torsie mężczyzny, który wyglądał na zakłopotanego.

Bezdomna [ Trylogia Światłocienia ] TOM 1 ✓Where stories live. Discover now