Ash przepadł. Cass podejrzewała, że ocknął się i uciekł, zanim wróciła na parter z pielęgniarką. To co wygadywał było z jednej strony gadką szaleńca, ale z drugiej... mówił śmiertelnie poważnie i to ją przerażało. Niewiele z tego rozumiała, ale czuła, że zwariuje, jeśli z kimś nie porozmawia. Było już po kolacji, więc pobiegła szybko do Balcane, by opowiedzieć o wszystkim Tarze. Gdy wpadła do jej pokoju, przyjaciółka jak zwykle siedziała na parapecie i paliła papierosa.
— Mogę z tobą pogadać?
— Jasne, Cass. O co chodzi?
— O Asha.
Opowiedziała jej wszystko to, co wydarzyło się w składziku. Ze szczegółami zrelacjonowała, co Ash jej powiedział, jego reakcje, gesty. Przez cały czas nie opuszczał Cass niepokój i napięcie.
— Powiedział, że nie chce, żeby mnie znów zniszczyli, skoro wróciłam — powiedziała drżącym głosem.
— Znowu zniszczyli? Skąd wróciłaś?
— Nie wiem, co miał na myśli. To brzmi jak szaleństwo.
— Mam wrażenie, że on cię z kimś pomylił — zamyśliła się. — To brzmi, jakby mówił o innej osobie.
— Pamiętasz, jak opowiadałam ci, że słyszę głos w głowie? — Tara od razu pokiwała głową. — Myślę, że należy do tej kobiety z moich snów. Tej samej, która ukazała mi się w lustrze. Od dawna towarzyszy mi uczucie, jakby ona była... wewnątrz mnie.
Tara spojrzała na Cass ze strachem.
— W lesie słyszałam nawoływania... Scylisa. To jej imię.
— Może Ash sądzi, że ty nią jesteś.
— Ale to nie ma najmniejszego sensu! — Załamała ręce.
— Kim jest ta Scylisa? Wiesz coś na jej temat?
Prawda była taka, że nie miała pojęcia, kim była lub czy cokolwiek z tych dywagacji miało sens. Cass spychała tę sprawę na dalszy plan, zajęta myszkowaniem w informacjach o Termorianach i stowarzyszeniu. Co, jeśli Scylisa miała coś wspólnego z Klariuszami i Termorianami? W snach, które miewała, Cass zawsze znajdowała się w dziwacznych miejscach – zupełnie niepodobnych do tych ziemskich. Pewna była jednego – musiała znowu odwiedzić ukrytą bibliotekę.
Może wtedy to, co mówił Ash będzie miało większy sens?
⋅∙∘☽☣☾∘⋅⋅
Weekend minął bardzo szybko. O dziwo, po Lorelai nie było śladu. Zapewne sobotę i niedzielę spędziła poza Nigelthen, jak to miała w zwyczaju duża liczba studentów. Była Cass jednak potrzebna, jak nigdy wcześniej. Bez niej nie zdobędzie klucza do ukrytej części biblioteki. Jako, że Cass nie była w stowarzyszeniu, nie miałaby takiej możliwości.
Gdy wybiła szósta rano w poniedziałek, w pokoju rozbrzmiał dźwięk walenia do drzwi przez Marylę. Cass rzuciła w stronę drzwi smętne spojrzenie. Wtedy zobaczyła, że na drugim łóżku siedziała Lorelai. Jak zwykle obdarzyła współlokatorkę cukierkowym uśmiechem i przeciągnęła się, prezentując różową piżamę.
— W nocy padał śnieg! — zaświergotała. Cass zupełnie tego nie skomentowała.
— Lorelai, muszę się znowu dostać do ukrytej biblioteki.
Blondynka spojrzała na nią tępo.
— To wykluczone.
Cass uniosła brwi.
YOU ARE READING
Bezdomna [ Trylogia Światłocienia ] TOM 1 ✓
FantasyNieświadoma istnienia czegoś znacznie większego niż nasz świat, odkryłam, że moje życie było jednym wielkim kłamstwem... Kiedy nadprzyrodzony prześladowca Cassily zaczął pojawiać się także na jawie, otworzyły się przed nią drzwi Oksfordu i jego taje...