Rozdział 32: Przyjaciel czy Wróg?

68 23 48
                                    


Cass naprawdę starała się skupić na wykładzie z podstaw badań architektonicznych u profesora Cornsby'ego. Ale nie mogła się w ogóle skoncentrować, tak samo zresztą jak wykładowca, który pocił się dzisiaj znacznie bardziej, niż zwykle. Znowu był chory. A Cass miała wrażenie, że też była rzut beretem od zachorowania na utratę zmysłów.

Od rozmowy z ojcem poprzedniego dnia, codzienne czynności zaczęły męczyć ją coraz bardziej. Zauważyła, że od wielu dni wciąż była wycieńczona i głodna, jakby coś wysysało z niej energię. Ataki gniewu pojawiały się coraz częściej, tak samo jak krwotoki z nosa. Zmieniła się też jedna rzecz. Dziwne sceny pojawiały się już nie tylko w snach... Czasem idąc korytarzem, jedząc śniadanie, czy myjąc zęby, pod powieki Cass wpływały obrazy, których nie rozumiała.

Pewnego razu szła jakąś ulicą, innego dnia stała na wzgórzu, potem kogoś szukała, czy wsiadała na konia. Cass nie umiała jeździć. Obrazy były tak realistyczne, jak klatki oglądanego w pośpiechu filmu w kinie. W tych momentach miała wrażenie, że ktoś odcinał zasilanie, na moment zastygła w bezruchu... Wszystko to przerażało ją coraz bardziej. Była pewna, że w tym wszystkim maczał palce głos kobiety, który słyszała, a który na moment przejął kontrolę nad jej ciałem podczas kłótni z ojcem. Cass bała się na samą myśl, co kobieta w czerwieni była w stanie jeszcze zrobić. Czy była duchem? A może zupełnie realną osobą?

Zbliżał się koniec semestru i nikt nie wypowiedział się ani w sprawie pożaru, ani otrucia Monette. Bliźniaczka nie wróciła już na zajęcia, nikt też nie wiedział, co się z nią stało. Po prostu zniknęła. Cass myślała o tym, gdy po skończonych wykładach powłóczyła nogami do Balcane. Nie mogła jednak w spokoju odpocząć. Natłok myśli zbyt mocno ją przytłaczał i poczuła potrzebę wyjścia na spacer. Wieczorem miała spotkać się z Trevorem na dziedzińcu. Wciąż układała sobie w głowie wszystkie możliwe scenariusze rozmowy. Starała się zebrać informacje i zaplanować ewentualne riposty na jego zaczepki. Mimo to poczuła, że musi raz jeszcze iść do ruin i na spokojnie zrozumieć, co się tam wydarzyło w noc imprezy. Ostatnia rozmowa z tatą wiele jej wyjaśniła, ale jednak nie każdą kwestię. Nie wspomniał o drzwiach, mimo że Cass wszystko mu dokładnie opowiedziała.

Wyszła na dwór i zagapiła się na posiniaczone niebo. Zbierało się na śnieżycę. Po kilku minutach znalazła ścieżkę, wiodącą w głąb lasu. Zaczerpnęła powietrze do płuc.

— Panno Edevane?

Odwróciła się i zobaczyła, że tuż obok stał Ash Rowley z równie zszokowaną miną.

— Ash? Co ty tutaj robisz?

Odchrząknął.

Profesor Rowley, jeśli łaska.

— Och, przestań chrzanić! — zawołała wrogo. Miała już tego teatrzyku serdecznie dość.

— Nie powinnaś zapuszczać się sama tak daleko od kolegium — powiedział protekcjonalnie, mierząc ją czujnym wzrokiem.

— Guzik cię to obchodzi, profesorze Rowley. — Założyła ręce na pierś, po czym zaczęła się rozglądać. Niedaleko miejsca, gdzie stali, zauważyła gęste chaszcze i fundamenty ruin wieży.

— Lepiej tam nie idź.

Posłała mu kpiące spojrzenie i ostentacyjnie skierowała się właśnie w kierunku budowli. Zanim zdążyła zejść na kamienne schodki, poczuła szarpnięcie. Ash chciał ją zatrzymać. Niechcący złapał za jej dłoń i tym razem na próżno było szukać jego skórzanych rękawiczek. Gdy ich palce się dotknęły, znów zostali od siebie odepchnięci, a pod powieki wlały się obce obrazy.

Bezdomna [ Trylogia Światłocienia ] TOM 1 ✓Where stories live. Discover now