Rozdział 9: Siostra Króla Sępicieli

Începe de la început
                                    

— Faktycznie, przepraszam.

— Chodź. Victor obiecał nam wycieczkę.

— Jasne. Na razie, Lorelai — rzuciła i ruszyła z Tarą.

Przed internatem czekał już Victor i zawieszona na jego ramieniu Mel.

— To, co? W drogę?

— Idę z wami — zakomunikowała Lorelai, pojawiając się obok.

Mel zerknęła na Victora niepewnie, lecz on tylko machnął wesoło ręką, zgadzając się, by dołączyła. Przemierzali razem plac i nagle Cass napotkała świdrujące spojrzenie Oakleya oraz Wittman, którzy stali przy ogromnych drzwiach do Hig Winitt Hal. Na dworze zaczęło robić się ciemno, więc ich nieruchome sylwetki przyprawiły ją o gęsią skórkę. Odwróciła się kilka razy, sprawdzając, czy coś ciekawego działo się na placu, jednak pozostawał pusty. Z całą pewnością wpatrywali się właśnie w Cass. Dreszcz przeszedł jej po skórze, więc przyspieszyła kroku, by nie czuć na sobie upiornego wzroku profesorów.

— Jesteście tu nowe i potrzebujecie jakiegoś wprowadzenia. — Victor uśmiechnął się pod nosem.

— Przestań! — Zaśmiała się Mel, jakby doskonale wiedziała, co miał na myśli, po czym uderzyła go w ramię. — Ja już wiem, co ty knujesz, Vicky! Nie rób im żadnych chrztów bojowych.

— Jesteśmy starsi, a je trzeba jakoś wprowadzić do towarzystwa.

Weszli do Hig Winitt Hal bocznym wejściem i znaleźli się w głównym holu. Tu centralnym punktem była biała klatka schodowa z pięknym witrażem na suficie.

— No dobra, zaczynamy od początku — kontynuował, poprawiając marynarkę. Wyglądał niczym nonszalancki przewodnik, oprowadzający grupę turystów. — Pierwszy przystanek na wycieczce krajoznawczej dla świeżaków. Oto marmurowa klatka schodowa. — Wykonał teatralny gest.

— Ja jestem zdania, że zaprojektował ją ten sam gość, który ogarniał takie rzeczy na Titanicu. Widzicie podobieństwo? — przerwała Mel, zwracając się do reszty.

— Można powiedzieć, że to centrum Nigelthen. To tutaj dzieją się największe dramy, kłótnie i awantury, to tutaj ludzie próbują zjeżdżać na barierkach w corocznym konkursie sprawności oraz właśnie w tym miejscu jest ustawiona tablica, która stała się odpowiednikiem gołębi pocztowych.

— Te schody prowadzą do klas wykładowych, pokojów nauczycieli, infirmerii, gdzie was połatają w razie potrzeby — dodała Mel.

— Teraz już wiecie, że tędy można dostać się do prawie każdego pomieszczenia, ale najważniejsza z nich jest... Proszę o werble! — zarządził, a Mel udała, że uderza w wyimaginowany bębenek. — Wspólna Melina!

Wtedy wszyscy usłyszeli kpiący chichot Lorelai i obrócili głowy.

— Od dawna wiadomo, że nie jest wspólna, więc skończ te wywody, Wenholm — odezwała się beztrosko, stojąc ciągle za plecami reszty. Wesołość w jej głosie sprawiła, że Cass drgnęła nerwowo.

Victor odchrząknął, a Tara spojrzała na blondynkę z dezaprobatą.

— Co to znaczy? — zaciekawiła się Cass.

— Wszyscy trąbią, że kolegium to taka mała społeczność, domowa atmosfera i sami przyjaciele. Otóż nie... Są dość istotne podziały. W takich miejscach nic nigdy nie jest dobrem wspólnym, to nie komunizm — wyjaśniła z miną ważniaka. — Mamy swoje domy, a i tak śpimy, jak popadnie. I to niby dla wzmocnienia więzi... Żeby nie robić sztucznych podziałów — zakpiła. — I tak wszyscy wiemy, że dzieli nas...

Bezdomna [ Trylogia Światłocienia ] TOM 1 ✓Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum