— Faktycznie, przepraszam.
— Chodź. Victor obiecał nam wycieczkę.
— Jasne. Na razie, Lorelai — rzuciła i ruszyła z Tarą.
Przed internatem czekał już Victor i zawieszona na jego ramieniu Mel.
— To, co? W drogę?
— Idę z wami — zakomunikowała Lorelai, pojawiając się obok.
Mel zerknęła na Victora niepewnie, lecz on tylko machnął wesoło ręką, zgadzając się, by dołączyła. Przemierzali razem plac i nagle Cass napotkała świdrujące spojrzenie Oakleya oraz Wittman, którzy stali przy ogromnych drzwiach do Hig Winitt Hal. Na dworze zaczęło robić się ciemno, więc ich nieruchome sylwetki przyprawiły ją o gęsią skórkę. Odwróciła się kilka razy, sprawdzając, czy coś ciekawego działo się na placu, jednak pozostawał pusty. Z całą pewnością wpatrywali się właśnie w Cass. Dreszcz przeszedł jej po skórze, więc przyspieszyła kroku, by nie czuć na sobie upiornego wzroku profesorów.
— Jesteście tu nowe i potrzebujecie jakiegoś wprowadzenia. — Victor uśmiechnął się pod nosem.
— Przestań! — Zaśmiała się Mel, jakby doskonale wiedziała, co miał na myśli, po czym uderzyła go w ramię. — Ja już wiem, co ty knujesz, Vicky! Nie rób im żadnych chrztów bojowych.
— Jesteśmy starsi, a je trzeba jakoś wprowadzić do towarzystwa.
Weszli do Hig Winitt Hal bocznym wejściem i znaleźli się w głównym holu. Tu centralnym punktem była biała klatka schodowa z pięknym witrażem na suficie.
— No dobra, zaczynamy od początku — kontynuował, poprawiając marynarkę. Wyglądał niczym nonszalancki przewodnik, oprowadzający grupę turystów. — Pierwszy przystanek na wycieczce krajoznawczej dla świeżaków. Oto marmurowa klatka schodowa. — Wykonał teatralny gest.
— Ja jestem zdania, że zaprojektował ją ten sam gość, który ogarniał takie rzeczy na Titanicu. Widzicie podobieństwo? — przerwała Mel, zwracając się do reszty.
— Można powiedzieć, że to centrum Nigelthen. To tutaj dzieją się największe dramy, kłótnie i awantury, to tutaj ludzie próbują zjeżdżać na barierkach w corocznym konkursie sprawności oraz właśnie w tym miejscu jest ustawiona tablica, która stała się odpowiednikiem gołębi pocztowych.
— Te schody prowadzą do klas wykładowych, pokojów nauczycieli, infirmerii, gdzie was połatają w razie potrzeby — dodała Mel.
— Teraz już wiecie, że tędy można dostać się do prawie każdego pomieszczenia, ale najważniejsza z nich jest... Proszę o werble! — zarządził, a Mel udała, że uderza w wyimaginowany bębenek. — Wspólna Melina!
Wtedy wszyscy usłyszeli kpiący chichot Lorelai i obrócili głowy.
— Od dawna wiadomo, że nie jest wspólna, więc skończ te wywody, Wenholm — odezwała się beztrosko, stojąc ciągle za plecami reszty. Wesołość w jej głosie sprawiła, że Cass drgnęła nerwowo.
Victor odchrząknął, a Tara spojrzała na blondynkę z dezaprobatą.
— Co to znaczy? — zaciekawiła się Cass.
— Wszyscy trąbią, że kolegium to taka mała społeczność, domowa atmosfera i sami przyjaciele. Otóż nie... Są dość istotne podziały. W takich miejscach nic nigdy nie jest dobrem wspólnym, to nie komunizm — wyjaśniła z miną ważniaka. — Mamy swoje domy, a i tak śpimy, jak popadnie. I to niby dla wzmocnienia więzi... Żeby nie robić sztucznych podziałów — zakpiła. — I tak wszyscy wiemy, że dzieli nas...
CITEȘTI
Bezdomna [ Trylogia Światłocienia ] TOM 1 ✓
FantezieNieświadoma istnienia czegoś znacznie większego niż nasz świat, odkryłam, że moje życie było jednym wielkim kłamstwem... Kiedy nadprzyrodzony prześladowca Cassily zaczął pojawiać się także na jawie, otworzyły się przed nią drzwi Oksfordu i jego taje...
Rozdział 9: Siostra Króla Sępicieli
Începe de la început