czy to jest jakiś spisek?

71 4 0
                                    

- naprawdę chciałeś mnie zaprosić? - zapytałam siadając obok Brazylijczyka.

- tak, dlaczego tak ciężko w to uwierzyć? - przewrócił oczami patrząc na mnie zirytowanym wzrokiem.

- Poprostu. Miałeś tyle dziewczyn a akurat mnie chciałeś zaprosić?

- Tak, nie będę się powtarzał - mrugnął okiem.

- Proszę - obok nas pojawił się starszy mężczyzna z dwoma kieliszkami z czerwonym winem.

Podziękowaliśmy.

- nie spodziewałem się że tu będziesz - zaśmiał się cicho Brazylijczyk popijając Alkohol.

- jak widać jestem - Parsknełam śmiechem przewracając oczami. Zdecydowanie alkohol już we mnie uderzał. - też się tego nie spodziewałam.

- nie powiedziałem ci tego jeszcze - odchrząknął nabierając poważnej postawy, spytalam go wzrokiem starając się nie zepsuć atmosfery wybuchem śmiechu. - pięknie wyglądasz - śmiech który do tej pory w jak najszybszym tempie chciał się wydostać magicznie zniknął.

- Mówisz tak każdej.

- nie prawda - na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmieszek. - od miesięcy mówię to tylko tobie. I myślę też tylko o tobie - odchyliłam głowę mając nadzieję że śnie.

- stop. Proszę wytłumacz mi o której ta impreza w sylwestra? - Taktyczna zmiana tematu która się udała.

- O osiemnastej.

- to wspaniale. Robisz sam czy ktoś ci pomaga? - zapytałam stukając paznokciami w szklany kieliszek.

- Z Kylianem - No tak. Czego mogłam się spodziewać.

- mam nadzieję że na twojej imprezie nie będzie żadnych podejrzanych typów - Spojrzałam na niego poważniej przez co on również zrobił się poważny.

- nie. Tylko koledzy z drużyny i kilku przyjaciół których kojarzysz. Ich żony i to tyle.

- to dobrze - westchnęłam - nie chciałabym jakiś krzywych akcji - odchrząknęlam.

P O V  N E Y M A R

Zdecydowanie cieszyłem się że dzisiaj spotkałem Brune i zakończyłem całkowicie z tą drugą. Dopiero kilka dni temu zdałem sobie sprawę że już dobre kilka razy zraniłem Brune, ale tak naprawdę cholernie mi na niej zależy. Nie chciałem odrazu na nią naciskać, więc nie powiedziałem jej że wygląda jak Bogini.

- Nad czym myślisz? - Szturchnela mnie lekko. Spojrzałem na nią z przymrużeniem oka.

- nad wszystkim - wzruszyłem ramionami - przepraszam - odchrząknąłem. Spytała mnie wzrokiem, ale wydawało mi się że dokładnie wie albo chociaż podejrzewa o co mi chodzi. - Przepraszam że wtedy zostawiłem cię w tej Restauracji - zrobiło mi się strasznie wstyd. Nie mam pojęcia dlaczego ja wtedy zostawiłem. Byłem nieźle Głupi.

- było minęło - Machnęła dłonią.

- ale i tak chciałbym cię przeprosić - Wzruszyłem ramionami skanując jej twarz.

- Nie gadajmy o tym. Chce aby to poszło w zapomnienie - uśmiechnęła się lekko. - nie chce psuć sobie wieczoru.

- Dobrze - Uśmiechnąłem się lekko. Nawet nie zorientowała się że siedzimy bardzo blisko siebie? Raczej jakby to zauważyła to by zareagowała.

- ulala, nieźle nieźle - słysząc czyjś głos blisko nas odrazu się odwróciłem szukając autora tego głosu. To samo uczyniła Bruna.

Kendall.

Tego mogłem się spodziewać.

Z uśmiechem mruknęła nam okiem. Spojrzała wymownie na Brunetkę obok mnie i poruszała sugestywnie brwiami.

- czy to jest jakiś spisek? - Zaśmiałem się.

- nie, nie mam pojęcia o co jej chodziło - wzruszyła ramionami. Wyglądała jakby naprawdę nie wiedziała o co chodzi. Ale w sumie Kendall ma podobny charakter do bruny, i zauważyłem że może sobie coś dopisać.

- mam nadzieję że pamiętasz jeszcze adres mojego domu? - zaśmiałem się.

- oczywiście - przewróciła oczami. - a tak po za tym Rose ostatnio do mnie przyszła.

- Ramos gadał. I również powiedział że niezła aferę jej zrobiłaś. Ale cóż, należało jej się - Uśmiechnąłem się.

- owszem. Należało jej się. Nie chcę jej znać ponieważ zostawiła mnie w najtrudniejszym momencie mojego życia.

★★★★
Miłego!

You are my obsession Where stories live. Discover now