Neymar?
- czego tu szukasz junior?
- zostawiłem klucze u Messich.
- ale do czego ja ci jestem potrzebna? - prychnełam stojąc w drzwiach.
- nie mam kluczy i nie mam gdzie spać - wściekł się trochę. Ale czy on oddał moje klucze kiedy to ja zostawiłam je w jego samochodzie?
- to czemu nie pojedziesz po nie do Messich? - nadal ciągnęłam temat.
- bo wyjechali do Argentyny - westchnął a ja wystrzezyłam oczy - jutro wieczorem będzie moja siostra z kluczami.
- i ja mam cię przenocować? - parsknełam śmiechem - nie Neymar...
- jest zimno i pada deszcz - mruknął po czym wszedł do domu wpychając mnie do środka.
Zdezorientowana odwróciłam się w jego stronę z zamiarem zrobienia awantury, ale on stał obrócony do mnie tył ściągając buty.
- Neymar nie możesz tak poprostu wchodzić do mnie do domu tylko dlatego że z własnej głupoty zagubiłeś klucze.
- ja mogę wszystko - krzyknął idąc korytarzem w głąb domu. Westchnełam i weszłam do kuchni gdzie stał uśmiechnięty od ucha do ucha Neymar.
- nie zapytasz czy chce Herbatki? - uśmiechnął się łobuzersko na co ja przewróciłam oczami.
Postawiłam wodę i wyciągnęłam z szafki kubek. Wrzuciłam tam herbate, po chwili czajnik wydał z siebie charakterystyczny dźwięk, zalałam Herbatę i podałam brunetowi który skinięciem głowa podziękował.
- fajna piżamka - zaśmiał się mierząc mnie wzrokiem.
W tej chwili ogarnęłam że moja piżama dość dużo odkrywa. Moja twarz zrobiła się automatycznie cała czerwona.
- gdzie będę spać? - zapytał najprawdopodobniej nie wytrzymując niezręcznej ciszy.
- na podłodze - Neymar na moje słowa wystrzezyl oczy i odłożył kubek z herbatą na blat który wydał z siebie głośny huk.
- masz taki duży dom - rozejrzał się po moim apartamencie - a nie masz pokoju gościnnego? - prychnął opierając się dłońmi o blat kuchenny.
- jest w remoncie - obrzuciłam go obojętnym wzrokiem.
- w takim razie będę spał z tobą - na jego słowa gwałtownie się zatrzymałam patrząc na niego spod byka, prychnełam.
- w snach - uśmiechnęłam się chytrze.
- w snach robimy ciekawsze rzeczy - podszedł do mnie a ja przełknęłam nerwowo ślinę. Podszedł ma tyle blisko że prawie stykaliśmy się nosami. W tym momencie już nie byłam taka mądra, a przynajmniej narazie - nie będę spał na podłodze - wzruszył ramionami nie mając zamiaru się odsunąć.
- ciesz się że w ogóle się zgodziłam żeby cię przenocować - przewróciłam oczami.
- nie przewracaj oczami bo ci tak zostanie - pokazał mi język na co ja głośno się zaśmiałam - wiem że może coś to nieco skrępować ale jest mi już zimno - po tych słowach odsunął się ode mnie plecami zderzając sie o blat kuchenny. O co mu chodzi?
Przełknęłam ślinę widząc jak Neymar sięga po końcówki koszulki która sekundę później ściągnął. Odwróciłam wzrok odrazu wychodząc z salonu.
- nie krępuj się - usłyszałam jego żałosny głos a po chwili bezczelny śmiech.
- jasne - prychnełam pod nosem - nie krępuje się.
- pewnie - westchnął kręcąc głowa z niedowierzaniem.
- dobra ja idę spać - wyszłam z salonu i skierowałam się na górę. Weszłam do sypialni z chęcią zamknięcia drzwi. Ktoś gwałtownie mnie popchnął do przodu zamykając drzwi - Neymar nie śpisz zemną - spojrzałam na niego nieco poważniej.
- bla bla bla - przewrócił oczami.
- śpisz na podłodze, dam ci jakieś... - nie dokończyłam bo zostałam popchnięta na łóżko. Brunet zawisł nademna, patrzyliśmy sobie chwilę w oczy ale Neymar nagle zaczął mnie łaskotać - przestań - ledwo zdołałam coś powiedzieć. Zaczęłam wierzgać nogami ale to nic nie dało.
- nie będę spał na podłodze - chichot wydobył się z jego ust.
- dobrze dobrze - krzyknęłam a on całym ciałem upadł na łóżko wbijając wzrok w sufit - złaz - zaczęłam go spychać nogami ale on był silniejszy. Złapał moje nadgarstki łącząc przy tym nasze dłonie. W moim brzuchu pojawiły się motylki których tak bardzo nie chciałam.
Neymar spojrzał w moje oczy. Spanikowałam jak jego wzrok zatrzymał się na moich ustach. Przybliżył się do mnie a ja nie byłam w stanie się odsunąć.
Złączył nasze usta w czułym pocałunku. Przez moje ciało odrazu przeszło przyjemne ciepło.
★★★★
Trochę się porobiło. Miłego!
CZYTASZ
You are my obsession
Teen Fiction- przepraszam. - nic się nie stało - mrugnął okiem. nie widziałam że to dopiero początek...