spadłaś mi z nieba

229 10 0
                                    

O dokładnej szóstej mój budzik zadzwonił, trzasnęłam telefon który odrazu ucichł.

Jęknełam a poduszkę i wstałam do pozycji siedzącej, przetarłam twarz a następnie wycząłgałam się z łóżka, ogarnełam łóżko które wyglądało jakby piorun strzelił. Oparłam się i parapet spoglądając na pogodę która dzisiaj była w Paryżu, wcale nie sprzyjała moim okolicznościom, weszłam do garderoby z której wyciągnęłam luźne jeansy i białą koszulę.

Weszłam do łazienki i odrazu skierowałam się pod prysznic, zimny strumień wody spowodował że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, umyłam włosy i wyszłam z kabiny zderzając się z zimnym powietrzem, okryłam się ręcznikiem. Ubrałam jeansy i koszule która w połowie wsadziłam do spodni, dołożyłam złota biżuterie a następnie pofałowałam włosy, zrobiłam makijaż, trochę mocniejszy bo zmęczenie dawało znać.

Już w pełni gotowa wyszłam z łazienki, zjadłam szybko śniadanie i wyszłam z domu zamykając drzwi, wsadziłam do torebki i telefon i złote klucze od domu, zjechałam winda na dół i troszkę szybszym krokiem udałam się do pracy.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się na widok mojej szefowej.

- cześć kochana - przytuliła mnie na powitanie, informując że jedzie na spotkanie.

Trochę posprzątałam aż do czasu pierwszego klienta, do jubilera weszła starsza pani z drugą starsza panią, słodkie.

- dzień dobry - radosne uśmiechnęły się do mnie szeroko.

- dzień dobry.

- szukamy jakiś naszyjników przyjaźni - na jej słowa zrobiło mi się naprawdę ciepło na sercu, mam nadzieję że to będę kiedyś ją z Rose.

- mamy takie - pokazałam dwa naszyjniki przedstawiające polowe serca, po załączeniu wyszło serce z napisem "together Forever"

- bierzemy to - jedna pani nie czekając na odpowiedź drugiej odrazu przytakneła.

- no dobrze - zaśmiała się.

Po chwili transakcja się udała, obie babcie zadowolone wyszły z jubilera. Sama zaczęłam przeglądać biżuterię z motywem przyjaźni, postanowiłam że wezmę dokładnie taka sama jak babcie sprzed chwili, oczywiście jakby inaczej wpłaciłam do kasy pieniądze.

- cześć stara - do środka weszła uśmiechnięta od ucha do ucha Rose - proszę - podała mi kubek z Starbucksa z kawą.

- spadłaś mi z nieba - zaśmiałam się i otworzyłam jej wejście, tak że teraz stała obok mnie.

Moja szefowa naprawdę ufa Rose, a ja jeszcze bardziej szczególniej że znamy się od urodzenia.

- patrz co kupiłam - mruknęłam i pokazałam jej dwa naszyjniki które złączyły się w serduszko.

- ale ładne - uśmiechnęła się i wyszarpała mi jeden łańcuszek zapinając go na szyi.

- czekaj ja też muszę - zaśmiałam się i zapiełam srebrny łańcuszek na szyję.

- ale super - pisneła podekscytowana - idę kupić coś do jedzenia.

Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć wyszła, pokreciłam głowa z niedowierzaniem. Po chwili wróciła biegiem, rzuciła we mnie rogalikiem i schowała się za lade.

- co jest?

- zamknij się - odwróciłam od niej wzrok odkładając rogalika na szafę.

- dzień dobry.

- dzień dobry - obróciłam się w stronę klienta.

Zaś on?

- w czym mogę pomóc? - uśmiechnęłam się lekko chowając moje zirytowanie.

- tutaj pracujesz?

- w czym mogę pomóc - powtórzyłam pytanie a on się zaśmiał.

- jakąś fajna bransoletka dla dziewczyny - skierowałam się trochę dalej i postukałam paznokciami szybę za którą były wszystkie bransoletki - ta jest ładna - wskazał mi złota bransoletke z jakimś tam znaczkiem.

Transakcja się udała, rose wyszła zza lady a brunet spytał ja wzrokiem, odwróciłam się z chęcią oddania mu reszty, akurat chował coś do kieszeni, podałam mu pieniądze a on kiwnął głowa cicho dziękując, puścił mi oczko i wyszedł.

- co mu dałaś?

- ja? Nic - prychneła - nie oszalałam jeszcze - przewróciła oczami.

Pokreciłam głowa z niedowierzaniem. Kilka godzin później skończyłam pracę, Rose wróciła do domu a ja zrobiłam to samo. Ogarnęłam się i zmęczona opadłam całym ciałem na łóżko.

************
Kolejny rozdział!

Co tam?

Buziak ❤️

You are my obsession Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon