ale jesteś oschła

177 9 1
                                    

Rano czekałam przed studiem wbijajac wzrok w nadjeżdżające auta. Po chwili w moją stronę zaczął kierować się szary matowy Mercedes, stanął w miejscu ale przez przyciemnione szyby nie dałam rady zobaczyć kto tam siedzi. Drzwi się otworzyły a z samochodu wyszedł znany i znienawidzony mi brunet, uśmiech wpakował mu się na twarz za to ja patrzałam na niego zazenowana a jednocześnie zirytowana.

- Bonjour - zaśmiał się ale mi nie było do śmiechu - proszę - podał mi klucze, jak już chciałam je wziąć on magicznie podniósł rękę przy okazji kompromitując mój wzrost.

- możesz oddać mi już klucze? - krzyknęłam a jego kąciki ust drgnęły ku górze.

- myślę że nie - zamyślił się przez chwilę - a uśmiechniesz się ładnie?

- nie - powiedziałam stanowczo a on pokrecił głowa z rozbawieniem - klucze - spojrzałam a jego oczy, niewiem ile tak staliśmy ale wkońcu mi je podał - a i tak przy okazji, nie chce mieć z tobą żadnego kontaktu - tym razem ją uśmiechnęłam się cwanie, natomiast uśmiech z jego twarzy zszedł.

- ale... - zaczął a jego wzrok stał się ostrzejszy.

- jesteś bezczelnym, aroganckim dupkiem. Dziękuję - machnęłam ręką i nie czekając na jego odpowiedź weszłam do studia, za sobą usłyszałam jeszcze krzyki bruneta ale zlałam to witając się z Szefowa.

- dałaś mu kosza - zaczęła rechotać jak głupia a ja się skrzywiłam z obrzydzeniem.

- to bezczelny dupek - prychnełam - po jednym spotkaniu mi już to pokazał - przewróciłam oczami - kto dzisiaj?

- myślę że to ci się nie spodoba - spytałam ja wzrokiem a ona uśmiechnęła się nerwowo - nie spodoba ci się to - westchnęła - ale nie mogę go przejąć.

- co? - nadal nie wiedziałam do czego dąży moja szefowa.

Usłyszałam otwierane drzwi, skierowałam wzrok na osobę która wchodzi do środka.

Neymar

- no chyba żart - spojrzałam z polityowaniem na Belle.

- przykro mi - westchneła - już wczoraj obiecałam ci że wezmę jednego z twoich Klientów.

- nie możesz wziąć jego? - spytałam a ona pokręciła głowa - boże - spojrzałam na niego bocznym okiem a on parsknął śmiechem - nie odzywaj się nawet - poprawiłam torebkę i poszłam do pokoju gdzie robiłam sesje, weszłam a za sobą usłyszałam kroki należące do nikogo innego niż Brazylijczyka.

- ale jesteś oschła - pokrecił głowa.

- ma pan jakieś inspiracje?

- naprawdę nie rozumiem - pokrecił głowa a na jego twarzy pojawił się ten irytujący uśmiech - dlaczego chcesz zemną zakończyć kontakt.

- bo jesteś aroganckim bezczelnym dupkiem - uśmiechnęłam się - jestem w pracy, chce wiedzieć czy masz jakieś inspiracje?

Zakończył temat machnięciem ręki, powiedział mi kilka rzeczy dotyczących zdjęć. Po chwili sesja była już gotowa.

- dziękuję - uśmiechnął się do mnie a ja przewróciłam oczami - mogę do cholery wiedzieć na co jesteś zła? - krzyknął.

- Niech pan opuści studio bo będę zmuszona wezwać ochroniarzy.

- jesteś pewna? - podszedł niebezpiecznie blisko mnie - jestem w stanie wykupić całe studio - uśmiechnął się cwanie - ochroniarzy i w tym ciebie - puścił mi oczko po czym wyszedł z pokoju.

- co za dupek - spakowałam wszystkie rzeczy do torebki i wyszłam z pokoju, wpadłam w klatkę piersiową Neymara - Jezu czego ty chcesz?

- wystarczy Neymar - przewróciłam oczami - przypomniałem sobie o twoim samochodzie - mrugnął okiem - zawiozłem go do serwisu, podwioze cię żebyś go odebrała.

- ale...

- dałaś mi kluczyki - prychnął odpowiadając na moje pytanie którego jeszcze nie skończyłam - nawet się nie wymiguj, chyba że chcesz jeździć autobusem, ja cię nie trzymam.

- dobra.

Po dłuższej chwili byliśmy już pod serwisem, wyszłam z samochodu a tuż za mną Neymar.

- Cześć - przywitał się z starszym panem przyjacielska piątka.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się lekko.

- boże Neymar wkońcu się ogarnąłeś - starszy siwy pan potrząsnął Brazylijczykiem - masz naprawdę szczęście że ja masz - wskazał na mnie wzrokiem a ja zamarłam - wydaje się na sympatyczna i kochana osobę. Napewno cię kocha.

- nie nie ja nie jestem jego dziewczyna - zaprzeczyłam odrazu.

- kurde, szkoda - posmutniał - mam nadzieję że się wkońcu ogarniesz - przewrócił oczami - proszę - podał mi kluczki do mojego auta.

- naprawdę dziękuję - uśmiechnęłam się szczerze - ja już będę lecieć bo się spieszę - westchnełam - dowodzenia - kiwnęłam głowa w kierunku starszego pana - dzięki - rzuciłam Neymarowi oschłe podziękowania i jednym kliknięciem otworzyłam samochód.

Wsiadłam do samochodu i odłożyłam torebkę na siedzenie obok. Odpaliłam samochód i jeszcze przelotnie spojrzałam na Neymara który patrzał akurat na mnie, puścił mi oczko a ja się odrazu odwróciłam, starałam się ukryć przewrócenie oczami które mi się ewidentnie nie udało.

Po jakimś czasie byłam pod domem Rose, uznałam że na chwilę do niej wpadne a później pojadę do pracy.

Pchnęłam drzwi i niechcący nimi trzasnęłam, przygryzłam wargę i rzuciłam torebkę na komodę.

- no nie uwierzysz - zaczęłam wchodząc do salonu.

Osoba która tam siedziała naprawdę mnie zszokowała. Tego to się nie spodziewałam...

***************
Kolejny rozdział!

Najprawdopodobniej jest to rozdział za dwa dni bo niewiem czy jutro coś wpadnie, postaram się źle naprawdę niewiem :(

Buziak ❤️

You are my obsession Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz