jesteś głupi

170 8 0
                                    

O równej jedenastej mój budzik zaczął dzwonić, walnęłam telefon a dźwięk wydobywający się z telefonu natychmiast ucichł, przeklnełam pod nosem i wstałam do pozycji siedzącej, przeciągnęłam się a następnie skierowałam wzrok na krajobraz za oknem, jęknełam pod nosem widząc że leje i najprawdopodobniej jest burza.

- no pewnie i co jeszcze.

Wściekła otworzyłam szafę z której wyleciały wszystkie ciuchy tuż pod moje nogi, wzrokiem wyszukałam zwykły dres, chwyciłam go w swoje dłonie i poszłam zawiedziona do łazienki, szybko się przebrałam a następnie zrobiłam makijaż dając tone korektora tuż pod moje sińce pod oczami, na ustach wylądowała matowa beżowa szminka i z makijażu to tyle, włosy były w dużym nie lądzie więc szybko ogarnęłam je falowanica.

Uznałam że nie ma sensu jeść śniadania skoro jadę zaraz do kawiarni, ubrałam swoje białe air force i zarzuciłam czarna zwykła kurtkę.

Mimo że tego wam nie gadałam to mam samochód, mam go około rok a nie miałam jeszcze żadnego wypadku co jest najprawdopodobniej dziwne. Wsiadłam do samochodu którego po Chwili odpaliłam, skierowałam się do kawiarni gdzie miałam spotkać się z znienawidzonym brunetem.

Po krótkiej chwili na moje nieszczęście byłam już pod danym adresem, wyszłam z samochodu prosto na ulewę więc biegiem wbiegłam do kawiarni, wzrokiem zlokalizowałam Brazylijczyka siedzącego tak ze prawie ledwo go zauważyłam, poprawiłam włosy czując że wszystkie lecą na moją twarz. Usiadłam naprzeciwko Brazylijczyka i spojrzałam w jego oczy, uśmiechnął się lekko a w oczach zauważyłam mała iskierke, odłożyłam torebkę a następnie ściągnęłam kurtkę która zarzuciłam na krzesełko.

- niezła pogoda - zaśmiał się żeby załagodzić niezręczna cisze.

- też tak sądzę - westchnełam i założyłam ręce na piersi - po co właściwie chciałeś zemną gdzieś wyjść?

- poprostu - wzruszył ramionami - chce cię bliżej poznać - podsunął mi kawę pod nos - nie otruje cię przecież - wywrócił oczami.

- nie jestem pewna - zamoczyłam usta w gorącej kawie.

- proszę, smacznego - kelnerka położyła nam przed nosem talerz na którym widniały naleśniki, uśmiechnęłam się do niej a później speszona spytałam wzorkiem Brazylijczyka.

- spodziewałem się że nic nie jadłaś - prychnął - jedz, ja za ciebie nie zjem. Smacznego.

- dziękuję? - podniosłam jedną brew - właściwie to i tak miałam zamawiać - machnęłam ręką poprawiając się na siedzeniu - smacznego.

- pracujesz?

- tak, jako fotografka - westchnełam - ale czasami również jako modelka.

- naprawdę?

- tak - wzruszyłam ramionami - ale u ciebie to chyba żadna nowość że ktokolwiek z kim się zadajesz to modelka.

- od kiedy Kylian to modelka? - na jego słowa zaczęłam sie krztusić naleśnikiem, bardzo szybko napiłam się kawy głęboko oddychając.

- jesteś głupi.

- dzięki - parsknął śmiechem - byłaś kiedyś na meczu?

- byłam.

- naprawdę?

- tak - westchnęłam - ale to nie był mój pomysł.

- a kogo?

- mojej rąbnietej przyjaciółki - przewróciłam oczami - wiem że jest uparta więc nie miałam odwrotu.

- nie widziałem cię na trybunach - podniósł jedną brew ku górze.

- bo byłam na normalnym sektorze. Raczej nic dziwnego że mnie nie zauważyłeś.

- jak nazywa się twoja koleżanka?

- Rose, Rose Ramos.

- właśnie. Wiedziałem że o nią chodzi - napił się kawy - Sergio zawsze mówił że Rose nie chciała pokazywać się na sektorze rodzinnym. Mądre.

- nie dziwię jej się, nie miałaby szans z paparazzi - parsknełam śmiechem.

- fakt.

Minęło pół godziny a ja zdałam sobie sprawę że dosłownie za dziesięć minut mam sesje, przeprosiłam Neymara informując że się spieszę, ten tylko skinął głowa.

Auto nie chciało się odpalić, przeklnełam pod nosem i wyszłam z samochodu.

- co jest? - usłyszałam głos za swoim uchem - problem z samochodem?

- niestety.

- chodź, podwioze cię a później ogarniemy ten samochód - machnął ręką a ja spojrzałam na niego jak na pajaca - no co? Chcesz się spóźnić?

- dobra no.

Wsiadłam do samochodu a tuż po chwili byliśmy pod studiem, rzuciłam krótkie dzięki i cześć a następnie wyszłam z samochodu niechcący trzaskając drzwiami, Neymar przez szybę zmierzył mnie wściekłym wzrokiem na co ja parsknełam śmiechem.

*************
Kolejny rozdział!

Weekend!

Buziak ❤️

You are my obsession Where stories live. Discover now