7.1 "Messiness of misery"

79 13 2
                                    

Drzwi łazienki otworzyły się, a zza nich wyszedł wysoki brunet o stanowczym wyrazie twarzy. Do domu wpadało dużo świtała, pomimo tak wczesnej godziny. Dni były coraz dłuższe i cieplejsze, a lato zbliżało się wielkimi krokami. Mężczyzna zapiął swój lekki płaszcz, który przed chwilą na siebie nałożył i przetarł swoje świeżo umyte włosy. Przed wyjściem do pracy, po raz ostatni chciał spojrzeć przez okienko w kuchni. Widok za nim nie zmieniał się znacznie, choć mężczyzna widział je tyle razy, że był w stanie dostrzec najdrobniejsze zmiany.

Zanim jednak zdążył wyjść, jego uwagę przykuła szklana szafka i serwis do herbaty, który stał tam nietknięty od wielu dni. Gdy tylko go zobaczył, pogrążył się w przemyśleniach. Wiele dla niego znaczył, jednak od kiedy pogodził się z przeszłością, miał wrażenie że stracił on dla niego na wartości. Zdobioną porcelanę pokrywała widoczna warstwa kurzu.

Zhongli otworzył szafkę i potarł dzbanek tak, że zobaczył w nim swoje wykrzywione odbicie. Serwis był pamiątką, jednak teraz jedyne co robił, to zbierał na sobie kurz. Mężczyzna nawet z niego nie korzystał, bo miał wiele lepszych i nowszych opcji. Z drugiej strony, nie chciał, by coś tak cennego marnowało się na półce i przypominało o swojej bolesnej historii.

- Może to czas...

Zamknął swoje oczy i westchnął.

Po nie tak długiej przejażdżce zardzewiałym autobusem, wysiadł niedaleko swojego miejsca pracy, jak w większość dni. Tym razem miał on na sobie lekki uśmiech i nieduże pudełko w rękach. Przez całą drogę miał wątpliwości, co do swojej decyzji, ale malały one z każdym krokiem, szczególnie gdy wreszcie przestąpił próg zakładu. Poczuł znany zapach drewna i podszedł bliżej drzwi prowadzących na zaplecze. Zapukał kilka razy i czekał przy ladzie na reakcję. Zza drzwi wyszła młoda właścicielka, z lekkim zmęczeniem na twarzy.

- Dzień dobry, panie Zhongli. Czy wszystko w porządku? - pytała, zbliżając się do lady i spoglądając z ciekawością na pudełko

- Wszystko dobrze. Podjąłem pewną decyzję i... przyniosłem dla ciebie prezent. - powiedział, popychając karton w jej stronę

- Prezent?

Hu Tao uniosła brwi w zdziwieniu i szybko otworzyła pudełko, wewnątrz którego stał pełen serwis do herbaty, o którym wielokrotnie wspominał brunet. Zaczerwieniła się lekko w zdziwieniu. 

- Panie Zhongli... jest pan pewien? Skąd taka decyzja? 

- Cóż, od jakiegoś czasu czułem, że takie cenne przedmioty marnują się stojąc w moim domu, gdy z nich nie korzystam. Poza tym... widok tego serwisu przywodzi na myśl wiele nieprzyjemnych wspomnień. Wiem też, że kiedyś wspominałaś, że podobały ci się wzory na tym dzbanku. Miło by było, gdybyś go zatrzymała...

- Tak, tak, oczywiście wezmę go. Naprawdę jest bardzo ładny, dziękuję panu. Jednak... jest pan pewien?

Hu Tao wciąż była zdziwiona tak kosztownym prezentem, szczególnie takim, który był jedną z pamiątek po zmarłej. Prawdą było to, że kilka razy chwaliła owy serwis i cieszyła się z jego posiadania. Dotknęła delikatnie wzorów na porcelanie, które były szorstkie pod jej palcami.

Jeszcze raz uśmiechnęła się i podniosła wzrok na zamyślonego mężczyznę, który wydawał się teraz kontemplować swoje decyzje. Zhongli patrzył przez kilka minut w blat, zanim z powrotem uśmiechnął się i pokiwał głową, dokonując ostatecznego wyboru. Ten serwis nie tylko przypominał mu o zmarłej, ale też o niekomfortowym początku relacji z aktualnie najważniejszą osobą w jego życiu. 

Właścicielka zakładu jeszcze raz podziękowała za prezent i wróciła na zaplecze, zostawiając mężczyznę samego. Ten wziął głęboki wdech i z drobnym uśmiechem zajął się swoją pracą pod postacią wycierania kurzy i doglądania asortymentu. Czuł się lżej, niż jeszcze kilka tygodni temu. W ciągu tego całego czasu, jego życie zmieniło się tak bardzo, że wciąż nie dowierzał. Nie miał jednak nic przeciwko tym zmianom, czym sam się dziwił, gdyż zazwyczaj wolał prowadzić monotonne życie. Podejmowanie ryzyka i zmiany uznawał za wielki sukces. 

ᴀʟᴏɴᴇ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ᴇᴅɢᴇ ᴏꜰ ᴀ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ | ZhongchiWhere stories live. Discover now