2.7

83 12 0
                                    

Między kolejnymi alejkami rozlegała się jedynie cisza i dźwięki pojedynczych kroków. O tej porze tłumy nie były widywane w podobnych sklepach. Nikt nie robił zakupów w środku nocy. Dlatego też kilku pracowników rzucało podejrzane spojrzenia w stronę dwóch przyjaciół idących pomiędzy kolejnymi półkami. 

Mężczyzna o rudych włosach podążał za swoim towarzyszem, który uważnie przeglądał niewielką kartkę i prowadził po produkty, które następnie pakował do materiałowej siatki. 

- Dziękuję, że przyszedłeś, pomimo późnej godziny. - powiedział blondyn z uśmiechem na twarzy

- W zasadzie to dlaczego chciałeś się ze mną spotkać? Mówiłeś, że nie bywasz często w mieście...

Thoma zatrzymał się niespodziewanie, ale po paru sekundach zaczął iść dalej, nie spoglądając za siebie. 

- Chciałem tylko, by ktoś dotrzymał mi towarzystwa. Pan Ayato niezbyt często prosi mnie, bym w środku nocy poszedł coś dla niego kupić. Poza tym, zawsze miło spędzić czas z przyjacielem, co nie?

Childe zaśmiał się cicho i pokiwał głową, choć blondyn prawdopodobnie tego nie zauważył. Oboje przechodzili właśnie obok stojących w rzędzie lodówek pełnych jedzenia zamkniętego w plastikowych opakowaniach. Thoma uchylił jedne z drzwiczek i wyciągnął jedno z opakowań. 

- Pan Ayato kazał mi kupić coś na jutrzejszy obiad... nie rozumiem go. Zazwyczaj to nie ja gotuję, ani nie kupuję jedzenia... ma od tego innych ludzi. 

Ajax pokiwał tylko głową. Zastanawiał się przez chwilę nad dziwnym zachowaniem pracodawcy Thomy, choć nawet go nie znał, więc nie wpadł na żaden pomysł.

- Cóż... - kontynuował blondyn - pan Ayato ceni sobie lojalność, więc nie mi oceniać jego dziwne wybory. 

Oboje ruszyli dalej, Thoma wciąż spoglądał na kartkę pełną przedmiotów, które miał kupić. 

- Podoba ci się taka praca? - zapytał nagle Childe - No wiesz, gdzie musisz usługiwać jakiemuś bogaczowi? 

Blondyn zaśmiał się krótko.

- Nie przeszkadza mi to. Dużo zawdzięczam rodzinie Kamisato, nie wiem gdzie bym teraz bez nich był! 

- Nie sądzisz, że wysyłanie cię w środku nocy do sklepu jest dość dziwne?

- Może i jest, ale nie mam z tym problemu. Wolę, gdy pan Ayato jest w domu i daje mi tak głupie zadania, niż jak go nie ma... - Thoma zatrzymał się niespodziewanie i wpatrywał w ziemię, gdy nagle podniósł wzrok i zarumienił się - Ah! Wybacz! Gadam od rzeczy, chyba jestem już dość zmęczony.

Tartaglia zaśmiał się krótko i dał znak ręką, by szli dalej. 

Po kilku chwilach wędrówki znajdowali się w innej części sklepu. Thoma ponownie spojrzał na swoją listę zakupów i sięgnął po kolorową puszkę leżącą na półce.

- Dziwne... pan Ayato zużywa ostatnio dużo bitej śmietany. Nie widziałem, by jej kiedykolwiek używał. Interesujące...

Jego przyjaciel pokiwał głową i wciąż udawał, że się zastanawia. 

- Wszystko dobrze Ajax? Jesteś jakoś małomówny... może nie powinienem prosić cię, żebyś tu przyszedł? Nie musisz tu zostawać, wiesz? - mówił blondyn z lekkim uśmiechem, martwiąc się 

- To nic takiego. 

- Możesz mi wszystko powiedzieć.

Thoma odwrócił się w stronę przyjaciela i spojrzał mu głęboko w oczy. Childe poczuł dreszcz na swoich plecach, ale też ciepło w klatce piersiowej. Naprawdę tak się martwił? Ale dlaczego się tak gapił?! Tartaglia spojrzał szybko w podłogę wykładaną białymi kafelkami, by uniknąć dalszego kontaktu wzrokowego.

- Cóż, - zaczął wreszcie - doszło do pewnego nieporozumienia między mną, a sprzedawcą, o którym kiedyś ci opowiadałem. Chyba nie chce mnie już znać. 

Uśmiechnął szybko zniknął z twarzy blondyna. Kąciki jego ust opadły lekko, ukazując jego zmartwienie. Podszedł bliżej przyjaciela i położył swoją dłoń na jego ramieniu.

- Chcesz mi opowiedzieć więcej? Może nie wszystko stracone...

- Będzie dobrze. To było tylko nieporozumienie, ale zamierzam to wyjaśnić. 

Na twarzy Thomy zawitał lekki uśmiech, jednak poprzednie zmartwienie wciąż było widoczne. Jego serce z jakiegoś powodu biło szybciej. 

- Tak trzymać! - powiedział i poklepał Ajaxa po ramieniu 

Childe uśmiechnął się i spojrzał wreszcie na blondyna. Cieszył się, że ma jego wsparcie w takiej sytuacji. Mógł na niego liczyć. 

- Nie jestem tylko pewien jak się za to zabrać... raczej nie będzie chciał ze mną rozmawiać twarzą w twarz... - kontynuował

Tym razem Thoma pokiwał głową, zastanawiając się nad możliwym rozwiązaniem tej sprawy. Nie znał owego sprzedawcy, więc ciężko było mu na coś wpaść. Wędrował wzrokiem przez chwilę po sklepowych półkach, jakby szukając na nich odpowiedzi.

- Może uruchom swoje kontakty i dowiedz się o nim więcej? - zaproponował nagle 

Tartaglia zastanowił się.

- Może to dobry pomysł... jeszcze to przemyślę... 

Thoma uśmiechnął się i poklepał ramię Ajaxa po raz kolejny, zanim odsunął swoją rękę.

- Tylko nie trać nadziei!

Mówił te słowa, czując... niesmak w ustach. 

ᴀʟᴏɴᴇ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ᴇᴅɢᴇ ᴏꜰ ᴀ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ | ZhongchiWhere stories live. Discover now