3.1 "Such impossible bliss"

90 12 0
                                    

Chłodny wiatr poruszał unoszącymi się na wietrze pyłkami, które niczym chmara owadów leciała po niebie i zatrzymywała się na wszystkim co napotkała. W powietrzu mieszały się zapachy rozkwitających kwiatów, kawy i przechodzący wokół ludzi. W tle rozbrzmiewały dość ciche rozmowy innych klientów kawiarni. To miejsce wydawało się wyjątkowo spokojnie, biorąc pod uwagę fakt, że znajdowało się w centrum miasta. Osoby przechodzące obok wystawionych przed kawiarnią stolików były zabiegane i nikt nie zwracał uwagi na jednostki spędzające czas popijając kawę. Wysoki brunet siedzący przy jednym ze stolików uważał to miejsce za przyjemne, a nawet dość spokojne, pomimo zgiełku.

Przed mężczyzną siedziała starsza od niego kobieta o upiętych siwych włosach. Miała na sobie okrągłe okulary, a jej twarz pokrywały już liczne zmarszczki. Jej ubiór, jak i cała aparycja była skromna. Uśmiechała się lekko do swojego młodszego przyjaciela i również popijała kawę.

- To bardzo ładna pogoda na spotkanie po latach... - powiedziała starsza kobieta odkładając filiżankę - wcale się nie zmieniłeś od naszego ostatniego spotkania.

- Dziękuję. Pani również się nie zmieniła. - odpowiedział

Starsza kobieta zachichotała cicho i swoją pomarszczoną dłonią przetarła swoje włosy.

- Nie jestem już tak młoda, jak kiedyś. Nie mam już tyle siły. Teraz pozostało mi jedynie wspominać wspólnie spędzony czas. - powiedziała dość smutnie

Zhongli westchnął cicho. Madame Ping była od niego starsza, jednak w czasach swojej młodości spędzali dużo czasu razem. Była dla niego przyjaciółką z dawnych lat, mądrą i zawsze gotową udzielić porad. Z przykrością patrzył na to, jak czas jej nie oszczędzał.

- Zhongli, słyszałam, że ludzie się o ciebie martwią... - zaczęła enigmatycznie

Brunet oprzytomniał nagle ze swojego zamyślenia i spojrzał na towarzyszkę zdziwiony.

- Ja... uh... niewykluczone. Skąd ma pani takie informacje? - starał się zmienić temat

- Znamy się już bardzo długo. Nie będę owijać w bawełnę, Zhongli. Powiedz... czy chodzi o Guizhong?

Lekki niepokój zniknął z twarz mężczyzny, a jego miejsce zajęło coś nieopisywalnego. Jego bursztynowe oczy straciły swój blask, gdy kąciki jego ust opadły. Spoglądał w stolik, na którym leżała filiżanka z kawą, jakby dowiedział się właśnie o jakiejś katastrofie.

Madame Ping wyprostowała się lekko w swoim krześle i westchnęła. Wiedziała, że ta rozmowa wcale nie będzie łatwa, ale pomimo wszystko chciała pomóc.

Uśmiechnęła się ciepło i spoglądała swoimi zmęczonymi oczami na przyjaciela, który właśnie pogrążył się we wspomnieniach.

- Zhongli, musisz pozwolić sobie pomóc. Minęło już wiele lat, nie musisz przechodzić przez to sam. - zaczęła spokojnym głosem - Widzę, że ten temat wcale nie jest dla ciebie łatwy, ale akceptacja straty to jedyna droga.

Mężczyzna wciąż spoglądał w stolik, jednak jego myśli były w innym miejscu. Jak mógł zaakceptować to, że jedyna osoba którą kochał... odeszła? Wiedział, że ludzie wokół mieli rację, minęło już tyle czasu, a on wciąż czuł się jakby stał w miejscu. Nie potrafił ruszyć dalej przez życie. Od śmierci Guizhong jego problemy jedynie narastały. Nie mógł już znieść cierpienia...

Madame Ping obserwowała rosnący smutek na twarzy przyjaciela. Było jej przykro, wiedziała jak bolesna jest tęsknota za bliskimi.

- Zhongli, przed tobą jeszcze wiele lat życia, przykro byłoby marnować je jedynie na wspominaniu lepszych czasów. Mi pozostało tylko to... - zaśmiała się cicho - ale ty musisz żyć dalej. Guizhong chciałaby twojego szczęścia. Nie zapominaj o niej, ale żyj dalej.

ᴀʟᴏɴᴇ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ᴇᴅɢᴇ ᴏꜰ ᴀ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ | ZhongchiOnde histórias criam vida. Descubra agora