5.1 "The maze of my design"

76 11 0
                                    

Młody mężczyzna wszedł do dużego pomieszczenia, w którym to nie tak dawno odbywało się przyjęcie. Wszystkie pozostałości po tamtym wydarzeniu zostały już sprzątnięte, choć gdzieniegdzie wciąż znajdowano resztki konfetti, lub plamy nieokreślonego pochodzenia. Wszyscy pracownicy organizacji teraz zdawali się powrócić do swoich zajęć. W pokoju znów można było usłyszeć cichą klasyczną muzykę, oraz wyczuć zapach papierosów i alkoholu.

Childe sunął powoli, wypatrując wzrokiem niskiego mężczyzny o siwych włosach. Podszedł on bliżej jednego z okien, obok którego stał ów towarzysz i szybkim ruchem wręczył mu drobny, schludnie zapakowany przedmiot.

- To dla mnie? - zapytał chrapliwym głosem mężczyzna

Ajax uśmiechnął się nerwowo.

- To prezent na twoje urodziny, Pulcinella. Wybacz, że zapomniałem wcześniej...

Starzec zaśmiał się cicho i przyjął pakunek. Spod jego krzaczastych wąsów widać było szczery uśmiech.

- W zasadzie to nie miałem urodzin, ale dziękuję za prezent. - wyjaśnił - Choć, dobrze że podszedłeś, musimy porozmawiać.

- Tak?

Pulcinella nagle przestał się uśmiechać i spojrzał gdzieś w dal miasta za wielkim oknem. Jak co noc, miast wciąż żyło swoim życiem. Tartaglia również spojrzał za szybę i wyczekiwał najgorszego. Pulcinella był dla niego bliskim znajomym, ale też wiernym przyjacielem rodziny.

Po kilku chwilach, starszy mężczyzna westchnął i spojrzał w stronę Ajaxa ze smutną miną.

- Chodzi o twojego ojca. - zaczął

Childe poczuł ciarki na swoich plecach.

- Coś się stało?

- Zachorował.

Twarz rudego chłopaka pobladła.

- Czy to coś poważnego? - dopytywał

- Nie wiem, ale powinieneś go odwiedzić. Wybacz, że informuję cię o tym w ten sposób, ale lepiej gdybyś dowiedział się jak najszybciej.

Ajax pokiwał tylko głową. Ponownie spojrzał w obraz nocnego miasta. Nie chciał myśleć o chorobie, a co dopiero stracie swojego ojca. Poczuł pokrzepiające klepnięcia Pulcinelli na swoich plecach, ale nic nie mogło go teraz uspokoić.

- Spokojnie. Twój ojciec to silny mężczyzna, nic mu nie będzie. - mówił staruszek

Następne kilka chwil Pulcinella stał obok swojego przyjaciela, ale z czasem odszedł. Childe stał przed oknem. Jego oczy wpatrywały się w jeden punkt gdzieś pośród budynków, ale nie skupiał się na nim.

Wreszcie odszedł od okna i zasiadł na jednej z bordowych kanap. Słyszał rozmowy i śmiechy swoich współpracowników, cichą muzykę, odgłosy nalewanych napoi, czy stuknięć szklanek. Starał się uspokoić, biorąc kolejne głębokie wdechy. Chciał mieć nadzieję, że jego ojciec wyzdrowieje.

Oparł się na kanapie i kilka razy przetarł swoją twarz, wzdychając przy tym ciężko. Każdy wyjazd w rodzinne strony wiązał się z dużymi przygotowaniami, jako iż nie miał on zbyt dużo wolnego czasu, a dom był daleko. Zastanawiał się nad tą kwestią przez długi czas, ignorując przy tym fakt, że jest w pracy. Po czasie jednak w pomieszczeniu rozbrzmiał donośny głos Pierro.

- Czas na raport. Proszę o zgromadzenie się bliżej.

Dziesięciu zebranych zbliżyło się do środka pomieszczenia, podczas gdy Ajax wciąż siedział na kanapie.

- Przejdę do konkretów. - zaczął poważny mężczyzna w garniturze - Jeden z nas, towarzysz znany jako "Scaramouche" zaginął. Powód jego zniknięcia nie jest znany.

W pomieszczeniu przez kilka chwil trwała cisza, dopóki nie przerwała jej wysoka kobieta o blond włosach.

- Czy ktokolwiek się przejął? - zapytała

Nikt nie odpowiedział, choć Pierro zacisnął zęby agresywnie.

- Bez względu na to, jaki był, był on jednym z nas. - powiedział groźnie

Powietrze stało się chłodniejsze, gdy blondynka znana jako La Signora, spiorunowała wzrokiem Pierro. Założyła ręce i westchnęła teatralnie.

- Prędzej czy później, porzuciłby Tsaritsę. No tak, udawajmy, że ktokolwiek się martwi.

Reszta zgromadzonych nie powiedziała nic więcej i skwitowała wypowiedź kobiety chwilą ciszy. Z czasem atmosfera powróciła do normalnej, gdy Pierro poruszył inne, mniej ważne tematy.

Childe, od czasu do czasu, spoglądał w stronę swoich towarzyszy, udając zainteresowanie. Tym razem jednak, nikt nie zwrócił mu uwagi, co uważał za sukces. Sam nie przejmował się losem zaginionego, ani innymi nużącymi sprawami organizacji.

Przedstawienie całego raportu trwało kilkanaście minut, po których Childe wstał i zasiadł przy jednym ze swoich ulubionych barów. Nalał sobie szklankę jednego z wielu możliwych napojów alkoholowych i wyciągnął swój telefon. Przez kilka chwil przeglądał media społecznościowe w poszukiwaniu krótkiej rozrywki, aż się znudził. Wtedy otworzył galerię zdjęć i spojrzał na zdjęcie, które wykonał kilka dni wcześniej.

Zarumienił się lekko, widząc nieśmiały uśmiech Zhongliego, jego przymknięte oczy i obraz ogrodu w tle. Patrzył na zdjęcie przez jakiś czas, zapominając o całym otaczającym go świecie. Po raz pierwszy w życiu ktoś był w stanie przejąć cały jego umysł. Pomimo tego, on nie chciał myśleć o nikim innym.

Jego chwila spokoju została przerwana, gdy poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę.

- Kto to? - zapytał znajomy głos

Childe obrócił głowę i zobaczył mężczyznę w okularach, który spoglądał na zdjęcie w jego telefonie z dziwnym uśmiechem. Ajax szybko schował telefon.

- Pantalone... nie słyszałem cię. - stwierdził rudy chłopak

Mężczyzna zaśmiał się i założył ręce na piersi.

- To do ciebie niepodobne. Nie słyszałeś tego, jak podszedłem? Może się starzejesz? - mówił z przekąsem

- Bardzo zabawne. Czego chciałeś?

Pantalone również zajął miejsce przy barze i nalał sobie szklankę napoju. Wziął duży łyk, zanim ponownie zaczął mówić

- Chciałbyś ponownie zarobić? Przydałaby mi się podobna pomoc, co ostatnim razem...

- Nie mam dzisiaj czasu. - wtrącił od razu

- Kto powiedział, że dzisiaj?

Childe westchnął, pamiętając, że ostatnim razem nie miał w tej sytuacji nic do gadania. Machnął ręką, dając znać, by jego współpracownik kontynuował.

- Tym razem muszę bardziej się przygotować do tej misji. Chcę tylko byś był gotowy w każdej chwili. Czy mogę na ciebie liczyć?

Pantalone wypowiadał te słowa dość powoli, jakby oczekując tylko następnych przytaknięć. Ajax w tym czasie miał wątpliwości, co do swojej decyzji. Ostatnim razem mężczyzna w okularach wywiązał się ze swojej części układu i zapłacił mu za pracę...

- Niech ci będzie. Zgadzam się. - powiedział Childe

- To świetnie! Pamiętaj, jeśli poproszę cię o moją pomoc, masz się stawić natychmiast. Liczę na ciebie.

Rudy mężczyzna pokiwał głową niepewnie, wciąż nie będąc pewien swojej decyzji.

ᴀʟᴏɴᴇ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ᴇᴅɢᴇ ᴏꜰ ᴀ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ | ZhongchiWhere stories live. Discover now