Song: Aespa - Better Thing
Ciepłe chorwackie słońce oświetlało spowita w uśmiechu twarz blondyna. Jego włosy jednak różniły się od niegdyś goszczącej na jego głowie platyny. Mężczyzna mógł wręcz uzyskać miano złotowłosego. Odcień jego włosów przypominal miód, ciepły, ciemny, naturalny blond. Zmienił się. Biorąc kilka głębokich wdechów, pochnął furtkę i rozpoczął trucht wzdłuż wybrzeża. Uwielbiał ten klimat, było tak gorąco, że mógł spokojnie biegać w samych krótkich spodenkach sportowych.
Wiatr był przyjemnie ciepły i lekko muskał jego ciało, przy każdym ruchu mięśni. Zaczął zdrową relacje ze samym sobą. Po sześciu miesiącach spędzonych na wyspie Brač w końcu czuł się we właściwym miejscu na świecie. Co lepsze rodzice byli zadowoleni, gdzyz jego praca zdalna, przyniosła więcej sukcesów firmie, niż gdy pracował w biurze w Korei. Może to widok morza lub piękne słońce dawało mu wiele dobrych pomysłów, ale cieszył się, że przynosił coraz lepsze efekty.
W końcu po przebiegnięciu kilku kilometrów, postanowił wrócić, po drodze wstąpił do baru, który był całkiem niedaleko jego domu. Od przyjazdu na Chorwacje i rozpoczęcia nowego etapu poznał wiele wspaniałych osób i jedną z nich była Irma. Dziewczyna była wulkanem energii i szybko się zaprzyjaźnili. Uczyła go chorwackiego i oprowadzała po lokalnych miejscach. Prowadziła biznes z rodziną w postaci knajpki tuż przy drodze z widokiem na morze.
Hwang wszedł na ogródek, ich pora pracy miała się dopiero rozpocząć, dlatego wiedział, że to ostatnia szansa by przywołać się z przyjaciółką.
- Ktoś tu w ogóle pracuje, czy tylko się obijacie? - zaśmiał się lekko, a ciemnowłosa szatynka zwróciła na niego w końcu uwagę.
- Jak Ci coś nie pasuje sam możesz się wziąć do roboty. - zaśmiała się perliście, a chwilę później przybiegła do mężczyzny, wtulając się w niego mocno nie zważając na pot na jego ciele.
- Jestem cały mokry! - parsknął blodnyn, widząc jak dziewczyna odsuwa się z udawanym obrzydzeniem.
- Fujka... obrzydliwe... - mruczała pod nosem, udając jak obciera się oburzona.
Chwilę później jednak oboje zaczęli się śmiać do łez. Standardowo młoda kobieta pociągnęła go za rękę w stronę kuchni, gdzie wymownie sprawdzając czy nikt nie patrzy dala mu zapakowany termicznie obiad.
- Dzisiajsza łapówka to Fritule na rumie, proszę powiedzieć czy akceptuje Pan. - powiedziała poważnie, jednak jasnowłosy dostrzegł ten żartobliwy błysk w jej sarnich oczach.
- Hmm... tym razem może być, następnym razem życzę sobie dwa razy tyle. - rzekł, puszczając jej oczko.
- Wieczorem na plaży? - zapytała w gwoli potwierdzenia.
- Jasne jak słońce. - zawołał już z wyjścia, by już spacerem udać się do swojej posiadłości.
Kiedy już ostatnie metry dzieliły go od wejścia, dostrzegł na skarpie swojego ulubionego sąsiada... sąsiada który mieszkał trzy kilometry od niego, ale zawsze przyjeżdżał pod jego dom na ryby. Uśmiechnął się szeroko i zrezygnował z powrotu. Zszedł po kilku sporych kamieniach do skarpy. Pan Hong był pierwszym i jedynym Koreańczykiem, którego spotkał na wyspie.
Miło było porozmawiać z kimś w ojczystym języku, głównie starał się porozumiewać w języku angielskim, ale to udawało się tylko z młodszym pokoleniem np z Irmą, starsi raczej słabo rozumieli. Dlatego tak bardzo doceniał obecność Państwa Hong. Gdyż staruszek nie mieszkał tam sam. Był swego czasu wpływowym prezesem, a na starość przeniósł się z żoną na wyspę by odpoczywać w innym miejscu.
YOU ARE READING
ᏕᏬᎷᎷᏋᏒ ᏒᎧᎷᏗᏁፈᏋ ||hyunlix
Fanfiction"Takie nowe dla niego, a takie stare dla mnie, takie dziwne dla niego, takie powszednie dla mnie. Takie smutne dla nas obojga..." - Karol Dickens "Wybuch miłości jest jak wybuch materii palnych. Im dłużej wstrzymywany, tym silniejszy." - Eliza...
