Song: Selena Gomez - Lose you to love me
Po tym czego na słuchał się Felix, był na nowo przepelniony negatywnymi emocjami do Hyunjina. W przypływie złości rozkazał mu przynieść sobie drogi obiad z knajpki na drugim końcu miasta, co gorsze pod jego pracę o szesnastej. Po lunchu standardowo zastał uroczy pakunek, tym razem ślicznych pierników. Doczepiona karteczka też była obowiązkiem. Mimowolnie złapał ją w dłoń.
#19 Przepraszam.
Sprawiasz, że moje serce bije jak szalone.
H.
Lee otrzymywał upominki dzień w dzień. Już wręcz weszło w jego rutynę, że po lunchu czekała na niego jakąś słodka paczuszka, a w pierwszej kolejności, czytał wiadomość, która ładowała w teczce. Poczęstował wszystkich ciastkami, lekceważąc zazdrosne spojrzenia kolegów z pracy. Wielu cholernie chciałoby być na miejscu Lee i mieć takiego oddanego adoratora. Część z nich nawet domyślała się, iż był nim tajemniczy chlopak, który naszedł go kiedyś na lunchu.
Praca minęła Felixowi szybko, prędko zbiegł po schodach jak tylko wybiła pełna godzina. Wyszedł przed wieżowiec, a obok słupa już czekał Hwang. Niestety wyglądał trochę inaczej. Był blady niemal jak sciana, podkrążone oczy. Kiedy tylko dostrzegł bruneta od razu wyciągnął rękę w jego stronę, by podać mu torbę obiadem.
Kiedy piegusek podszedł bliżej, zrozumiał jak fatalny jest stan chłopaka. Drobne kropelki potu spływały po jego skroni, a jego ciało drżało. Złość ktorą czuł rano samoistnie wyparowała. Widział, że chłopak ledwo otwierał oczy, a jego klatka piersiowa unosiła się w mocnych głębokich oddechach.
Felix poczuł się jak najgorszy chuj. To była jego wina. Dlaczego kazał mężczyźnie łazić tam i z powrotem, tym bardziej po deszczu. Czuł się cholernie winny. Zabrał ostrożnie torbę.
- Dobrze się czujesz? - zapytał dość troskliwie.
- Tak... Jest w porządku... - wydukał słabym głosem straszy.
Nim jednak ciemnowłosy zdążył mu odpowiedzieć, przymknął oczy i już miał upaść, gdyby nie słup o którego oparło się jego ciało.
- Cholera, Hyunjin... - wydukał przestraszony Lee, od razu doskakujac do mężczyzny, który zasłabł.
Szybko złapał go pod ramię, by ten nie upadł.
- Chodź pomogę Ci wsiąść do samochodu. - rzekł smutno Felix.
Czuł się cholernie winny chorobie ex kochanka, gdyby tylko pozwolił mu wejść i zajął się nim od razu. Zapiął pasy mężczyźnie, a sam wsiadł na miejsce kierowcy. Zdał sobie sprawę jak głupia była to sytuacja. Zasmucony nachylił się do chłopaka, dotykając jego czoła.
- Masz straszną gorączkę. - rzekł przerażony.
- N-nic mi nie jest Lixie. - ledwo wyszeptał Hyunjin.
Lee nic już nie powiedzial, odpalił samochód i skierował się prosto do jego mieszania. Musiał się nim zaopiekować skoro to przez niego mężczyzna był w takim stanie. Dojechali po kilku długich minutach. Młodszy pomógł blondynowi wysiąść i szybko przyciągnął go do siebie za talię. Jasnowłosy był bardzo słaby i ledwo stał na nogach.
Mimowolnie oparł się o bark bruneta, gdyż jego głowa tak cholernie pulsowała. Czuł, że zaraz odleci. W końcu piegus otworzył drzwi i wszedł z nim do mieszkania. Przeszli do sypialni młodszego, gdzie ten odkrył kołdrę i położył starszego do łóżka. Pomógł mu ściągnąć buty. Okrył go szczelnie kołdrą, a Hyunjin mimowolnie zaciągnął się zapachem, który zawsze sprawiał, że jego serce biło szybciej.
YOU ARE READING
ᏕᏬᎷᎷᏋᏒ ᏒᎧᎷᏗᏁፈᏋ ||hyunlix
Fanfiction"Takie nowe dla niego, a takie stare dla mnie, takie dziwne dla niego, takie powszednie dla mnie. Takie smutne dla nas obojga..." - Karol Dickens "Wybuch miłości jest jak wybuch materii palnych. Im dłużej wstrzymywany, tym silniejszy." - Eliza...
