Song: XG - GRL GVANG
Hyunjin dostał zupełnie nową motywację. Powoli zaczął ogarniać swoje życie. Spędził cały dzień na doprawdzaniu domu i siebie do porządku. Tak więc o dwudziestej drugiej wszystko było wysprzątane na tiptop. A on pozbył się lekkie zarostu ogarnął włosy i po prostu wyglądał dobrze.
Zasiadł przed biurkiem i przeglądał wszystkie informacje o firmie w której pracował Felix. Był ciekawy, plus chciał wyszukać czegoś co pomoże mu dotrzeć do mężczyzny którego kochał. Być może zrozumiał to za późno, ale nie chciał się poddawać.
Gdzieś w środku czytania jeden ze stron internetowych zadzownil jego telefon, pospiesznie odebrał, co ostatnio rzadko się zdarzało.
- Halo? - rzucił sprawnie.
- Dobrze słyszeć, że żyjesz. - zaśmiał się Chan. - Lepiej ci?
- Gadałem z Jennie. Będę o niego walczyć. - powiedział dumnie.
- Dobrze, że poszedłeś po rozum do głowy. Z tej okazji ułatwię ci nieco twoje postanowienie. - rzekł radośnie, a Hwang zmarszczył brwi w niezrozumieniu.
- To znaczy?
- Robię jutro imprezę w domku na obrzeżach, wiesz gdzie. Będzie tam, ale został poinformowany, że wstępnie raczej cię nie będzie. - wyjaśnił.
- M-moge przyjechać? - zapytał z nadzieją Hyunjin.
- No tak idioto, ale nie rób wejścia smoka, tylko na spokojnie nie chcesz go w końcu spłoszyć z imprezki. - dodał szatyn.
- Chan normalnie uwielbiam cię. - zawołał do słuchawki brunet.
- Tak tak, do zobaczenia.
Jak tylko przyjaciel się rozłączył, mężczyzna pobiegł na łóżko i piszczał jak dziewczyna. Był tak cholernie szczęśliwy, że zobaczy go po takiej przerwie. Wiedział, że będzie piękny, zapewne piękniejszy niż go zapamiętał.
♡♡♡
Następnego dnia ciemnowłosy nie mógł wysiedzieć w miejscu. Zwolnił się szybciej z pracy bo i tak to co robił było nieefektywne. Myślał tylko o tym, że go w końcu zobaczy. Wbiegł do swojej garderoby starając się wybrać odpowiedni strój na tą okazję. Spędził tak wiele długich minut, wybierając jakąś białą koszule i jeansy. Miał jeszcze trochę czasu do wyjścia, ale wręcz nie mógł wysiedzieć.
Pod posiadłość Hwanga zajechał punkt osiemnasta. Nagle poczuł się zestresowany. Stał chwilę przed wejściem zbierając się na odwagę. W końcu wziął głęboki wdech i wszedł do budynku. Od razy uderzył w niego gorąc, zapach alkoholu i papierosów. Rozglądał się jak jakiś szaleniec, szukając osoby, którą tak bardzo chcial zobaczyć. Przepchał się do barku, gdzie nalał sobie trochę whiskey. Wszedł na półpiętro z którego widział cały salon. Szukał tego jednego blondyna, ale nigdzie nie mógł go dostrzec.
W końcu mignął mu ten promienny uśmiech, który rozpoznałby wszędzie. Tylko, że jego zguba nie była uroczym blondynem, a pewnym siebie czarnowłosym mężczyzną. Hwang potrzebował chwili by przetworzyć tą zmianę. Chłopak wyglądał cudownie, właściwie starszy nie spodziewał się, że ten może być jeszcze piękniejszy niż wcześniej.
Co lepsze spod kołnierza jego ciemnej koszulki wychodził fragment tatuażu, jednak z takiej odległości brunet nie był w stanie dokładnie rozpoznać co przedstawia. Wiedział jedno, chłopak był piekielnie zadziorny. A ta wersja podobała mu się jeszcze bardziej niż poprzednia.
Nie spodziewał się, że chłopak ruszył dalej i tak dobrze mu to wychodzi. Cały czas się uśmiechał i rozmawiał z różnymi osobami. Popijał drink za drinkiem co lekko zmartwiło Hyunjina, lecz postanowił tylko obserwować. Początkowo nim go zobaczył chciał od razu podejść i porozmawiać, lecz teraz czuł się zbyt onieśmielony. Dostrzegł niedaleko dalej Jisunga i Changbina, którzy wyglądało, iż dobrze się bawili.
Impreza rozkręciła się na dobre, a Hwang dalej stał w tym samym miejscu obserwując ludzi dookoła, a raczej jednego konkretnego bruneta. Czuł ogromną zazdrość widząc jak ochoczo Felix tańczył z innymi mężczyznami. Wypychał językiem policzko, czując smak porażki. Jeżeli miałby wskazać największą karę, jaką ostatnio dostał od losu, to byłoby właśnie to patrzenie na Lee w tamtym momencie. Ten uśmiech, który nie był posyłany w jego stronę to wszystko doprowadzało go do szału.
Pogoda tego wieczoru nie zapowiadała się dobrze, a Felix miał jeden dziwny lęk, który nasilał się w nocy. Cholernie bał się burzy, szczególnie, gdy było ciemno o czym Hyunjin przekonal się kilka razy na Chorwacji, gdzie musiał uspokajać chłopaka, który drżał w ramionach starszego.
W końcu brunet zdecydował się podejść do chłopaka. Zszedł po schodkach, przeciskając się przez grupę osób. Stanął dwa metry od niego z mocno bijącym sercem. Nie był pewny swojej decyzji, stresował się. Wręcz chciał się poddać i znowu na ratunek przyszedł mu los.
Wraz z pierwszym błyskiem wysiadł cały prąd, a chwilę później w pokoju, w którym nagle zapanowała cisza, rozległ się głośny grzmot. Wiele dziewczyn piszczało, lecz w głowie Hyunjina pojawiła się tylko jedna myśl. Wręcz odruchowo zrobił dwa kroki i przyciągnął do siebie drżące z przerażenia ciało. Młodszy choć nie wiedział, kto był jego ratunkiem ufnie wtulił się w umięśnione ciało. Może to kwestia dużej ilości alkoholu, a może lęku. Starszy przeczesywał włosy na karku młodszego chcąc dodać mu otuchy. Mało kto włączył latarkę, większość telefonów były na skraju wyczerpania baterii. Widział, tylko jak Chan z innymi próbują majstrować przy budce z zasilaniem.
Zdążył zauważyć, że ten sam problem miała dalsza okolica w końcu dookoła w każdym domu było ciemno. Oparł policzek o czubek głowy ex kochanka, a ten wtulił się mocniej. Czuł się bezpiecznie w ramionach obcej mu osoby. Chociaż czy takiej obcej. Niebo rozświetlał spektakl piorunów, a Lee przymknął oczy chcąc widzieć jak najmniej.
- Felix! - usłyszał Hwang, już miał pluc sobie w brodę za pochopne działanie.
Nie spodziewał się jednak, że niższy pociągnięcie ich lekko w ciemniejszy i mniej tłoczny zakamarek by dalej trwać w czułym przytuleniu. Hyunjin chciał mu tyle powiedzieć, a jedynie milczał, dając komfort osobie, która kochał.
Kiedy kątem oka dostrzegł jak w innych domostwach powoli wraca światło i prąd, odsunął się od młodego mężczyzny. Nie chciał ryzykować, że zdenerwuje chłopaka swoim odważnym korkiem. Ucałował lekko jego czoło nie potrafiąc się powstrzymać. Już chciał odejść, gdyby nie piątka, która owinęła się wokół jego koszuli.
Westchnął cierpietniczo, nie chciał awantury. Ostrożnie oderwał dłoń od swojego ubrania. Złożył całusa na palcach młodszego, by po chwili uciec. Przedzierał się przez tłum, kiedy światło rozbłysnęło po salonie. Felix jednak dostrzegł uciekiniera. Ruszył za nim czując jakąś paląca potrzebę by to zrobić. Biegł co sił w nogach.
- Stój! - zawołał, lecz tajemniczy brunet nie zatrzymał się.
Jak tylko wybiegł na zewnątrz, gdzie wciąż panowała burza nikogo nie było. Nie skupiał się nawet na własnej fobi obracał się jak opętany, szukajac kogoś. Tuż za nim wybiegł Han, łapiąc go za ramię.
- Lix co ty do cholery robisz?! - podniósł głos.
- Widziałem go! Hyunjin, on... - zaczął rozemocjonowany bełkot.
- Lix dobrze wiesz, że go tu nie ma. - westchnął cicho Jisung.
- Nie! On mnie tulił, cały czas ja jestem pewny, a potem wyszedł ale nie zdążyłem go dogonić. - wydukał pijany i pełen ekscytacji.
- Musiało ci się przewidzieć. - rzekł spokojnie jego przyjaciel.
- N-nie, ja jestem pewien... - wymamrotał.
- Oj Lixie, wcale się z niego nie wyleczyłeś, jak twierdzisz... - powiedział bardziej do siebie szatyn, prowadząc nietrzeźwego Lee do środka.
Tymczasem za obszerna altana stał Hyunjin z mocno bijącym, pełnym nadziei sercem.
♡
YOU ARE READING
ᏕᏬᎷᎷᏋᏒ ᏒᎧᎷᏗᏁፈᏋ ||hyunlix
Fanfiction"Takie nowe dla niego, a takie stare dla mnie, takie dziwne dla niego, takie powszednie dla mnie. Takie smutne dla nas obojga..." - Karol Dickens "Wybuch miłości jest jak wybuch materii palnych. Im dłużej wstrzymywany, tym silniejszy." - Eliza...
