19. big, savage plan

Começar do início
                                        

Wtedy dopiero Lee odetchnął z ulgą. Hwang od razu odsunął się od chłopaka, dając mu przestrzeń.

- Wszystko w porządku? - zapytał cicho.

- Tak, dzięki. - wymamrotał piegusek, by kolejno unieść głowę i spojrzeć na starszego.

I wtedy go wryło, wcześniej nawet nie skupil się na tym jak wygląda ex kochanek. Teraz jednak nie mógł się napatrzeć. Był zdziwiony nagłą zmianą w wyglądzie chłopaka, a jednocześnie chyba nigdy nie widział nikogo piękniejszego nawet jeśli nie przyznałby tego na głos. Blond kosmyki opadały na twarz mężczyzny, do tego jego koszulka idealnie opinała mięśnie, które były zdecydowanie bardziej uwidocznione niż zapamiętał. Kiedy spostrzegł iz patrzył zdecydowanie za długo na starszego, od razu skarcił się w myślach, przywołując negatywne emocje do Hyunjina.

- A ty co? - parsknął kpiąco. - Naprawdę myślisz, że jak przefarbujesz włosy, trochę poćwiczysz to nagle na nowo znajdziesz się w moim kanonie?

- J-ja... - Hwang nie spodziewał się, że jego przemiana zostanie odebrana w tak nieprzyjemny sposób.

- Co kutasa tez sobie powiększyłeś? - zaśmiał się prześmiewczo Lee.

Widząc jednak jak blondyn się rumieni zawstydzony, niemal się nie przewrócił.

- Boże, Hyunjin nie musisz tego robić. Niezależnie co zrobisz nie spodobasz mi się, bo to ty. Ty jesteś problemem. Wolałbym być z najgorszym człowiekiem świata, niż z tobą. - odparł siląc się na złośliwy ton.

Ból, który czuł jasnowłosy był nie do opisania. Wiedział, że zasłużył. Czuł pieczenie pod powiekami, ale nie mógł się rozpłakać. Nie teraz. Zaśmiał się niezręcznie.

- Chyba faktycznie źle wyglądam... - mruknął wciąż uśmiechając się niezręcznie.

- Liczysz, że zaprzeczę? Sam nie wiem co w tobie widziałem. - prychnął brunet. - Co ty tu w ogóle robisz?

- Chciałem zapytać, czy cię podwieźć, jak widzisz zaraz zacznie padać... - mruknął, a jego głos już nie był taki pewny.

- Nie trzeba. - powiedział, po czym ruszył w swoją stronę, nie zamierzał dawać Hwangowi satysfakcji.

Hyunjin natomiast wsiadł do samochodu i wraz z pierwszymi kroplami deszczu spłynęły łzy po jego polikach. Nie wiedział ile jeszcze da radę. Czuł się okropnie sam ze sobą. Jego ciało już nie było komfortowe.

Nawet jak Lee był dla niego oschły, jego myśli krążyły tylko wokół niego. Czy jest bardzo zły przez niego teraz? Czy nie zmoknie za bardzo? Był tak tragicznie zakochany.

♡♡♡

Pod wieczór do mieszkania Lee wpadł Han. Rzucił na kanapę dwie paczki chipsów i Colę Zero, a sam później również się rozsiadł na wypoczynku.

- No i jak tam? - zapytał chcąc dowiedzieć się co u przyjaciela.

- Weź jakiś armagedon. Dzisiejszy dzień to jakieś wariactwo. - westchnął.

- Opowiadaj. Wiesz jak ja lubię te historie. - zaśmiał się chłopak.

- Eh najpierw standardowo paczka od Hwanga, tym razem makaroniki, zostało jeszcze jak chcesz. - mruknął, rzucając pudełko na kolana przyjaciela. - Później jak wychodziłem Taeyong mnie zaczepił, był strasznie nachalny, ale pomógł mi Hyunjin. - wydukał zestresowany reakcją szatyna.

Jisung od pamiętnej sytuacji z bogaczem, żywił do niego szczerą i ogromną nienawiść. Oczywiście zarażał nią Lee, wpajając mu do głowy jak okropny jest mężczyzna. Czasami Felix się bał, że Han byłby zdolny zabić mężczyznę, gdyby tylko miał okazję.

- Co kurwa?! - krzyknął brązowowłosy.

- Przyjechał, żeby mnie odwieźć, ale się nie zgodziłem. - dodał piegus. - Co lepsze, pamiętasz jak mu powiedziałem, że mój typ to blondyn, mięśnie, duży kutas? - kiedy wiewiór pokiwał głową kontynuował. - Zgadnij kto jest blondynem, cisnie na siłce, a nawet planował powiększenie penisa.

- Nie pierdol?! Ale on jest zdesperowany, ja pierdole! - parsknął z niedowierzeniem Han.

- Sam nie mogłem w to uwierzyć. Może jemu serio zależy? - odparł niepewnie Felix.

- Pojebało cię? Tacy jak on się nie zmieniają, lepiej dla ciebie jak go zlejesz. Pewnie wygląda jak jakiś zasrany Ken, plastuś.- szydził Jisung.

Wygląda pięknie. Pomyślał Felix, jednak nie powiedzial tego na głos. Bał się reakcji przyjaciela, który robił my pranie mózgu na każdym kroku.

- Hongjoong o ciebie pytał, kiedy w końcu wyjdziecie na tą randkę! - rzucił podekscytowany Han.

Lee kompletnie zapomniał, że obiecał mu iż uda się z jakimś jego znajomym na wspólne wyjście. Chciał faktycznie poznać nieznajomego lecz teraz gdy Hwang tak bardzo o niego zabiegał miał wątpliwości.

- Możemy spróbować umówić się w przyszłym tygodniu. - mruknął brunet od niechcenia.

- Cudownie.

Przez chwilę milczeli zajmując się swoimi własnymi myślami. Głową Felixa była pełna Hyunjina. Było mu trochę głupio, że przez niego chłopak robił tak radykalne zmiany w swoim wyglądzie, a do tego usłyszał, że nie przyniosło to oczekiwanych efektów.

- Kurwa! Mam świetny pomysł! - zawołał Han, niemal spadając z kanapy.

- Co się stało? - powiedział zaskoczony piegus.

- Skoro Hwang jest tak bardzo zdesperowany i je ci z rąk, wykorzystaj go trochę. - rzekł z diabelskim uśmieszkiem.

- T-to znaczy?

- No co? Może najpierw niech pożyczy ci na jakiś czas samochód? Pozbawisz go źródła lokomocji, później rozkazuj my różne rzeczy, niech Ci coś kupuje i przywozi. Niech się tuła busami jak zwykly człowiek. Zejdzie na ziemię prostak. Ty będziesz rozwijać relację z Hongjoongiem, a Hyunjinka trochę wykorzystamy za to wszystko co ci zrobił.

- Ji ja nie wiem czy to dobry pomysł, to okropne, dam mu złudna nadzieje. - westchnął cicho młodszy.

- On się przejmował jak mącił ci w głowie, a potem perfidnie i dosadnie rzucił? Nie, miał wyjebane. - warknął Han.

- Może masz rację... - mruknął niepewnie piegusek.

- Oczywiście, że mam. Popamięta cię.

Felix w głębi czuł, że to niewłaściwe, lecz wiedział, że przyjaciel radzi mu najlepiej.

Będzie gorzej i mnie serce boli...

ᏕᏬᎷᎷᏋᏒ ᏒᎧᎷᏗᏁፈᏋ ||hyunlixOnde histórias criam vida. Descubra agora