30: Nierówna Gra

108 22 3
                                    

Podążali strumykiem krótki kawałek, aż nie dotarli do małego bajorka. Sceneria była wyjątkowa, krystaliczna woda wzbierała się w oczku, a gęsta trawa falowała pod delikatnym nurtem. Wyglądała jak miły kocyk, aż prosiła się o wejście do środka i zatopienie w niej całego ciała.

Wooyoung opadł z sił na jednym z większych kamieni i rzucił plecak pod własne nogi. Wciąż brudny od krwi i potu myślał tylko o chłodnej wodzie.

- Powinniśmy się umyć- San jakby czytał w jego myślach. Zdjął koszulkę i spodnie, zostając w samej bieliźnie.

Nie miał już oporów czy uczucia wstydu. Była to ostatnia rzecz o jakiej mogli myśleć w takiej sytuacji. Nie patrząc nawet na Wooyounga, powoli wsunął się do chłodnej wody uśmiechając się pod nosem na to błogie uczucie. Jego stopy muskała miękka trawa, końcówki jasnych włosów moczyły się na karku od bieżącego strumyka.

- Wooyoung- wymruczał łamiącym się głosem.- Chodź, musisz się umyć.

Jung obejrzał się za siebie oglądając jak San czerpie szczęście z tak prostej rzeczy. Kiedy jest się zostawionym samemu sobie w środku lasu, bez jedzenia, bez dachu nad głową i przede wszystkim bez poczucia bezpieczeństwa, można zacząć doceniać najmniejsze szczegóły.
Niepewnie zdjął wierzchnie części ubrania, a potem nie patrząc Sanowi w oczy jak najszybciej wyślizgnął się do wody.

San miał rację, to cudowne uczucie. Gdy zimna woda sunęła po jego brzuchu poczuł, że naprawdę oddycha. To co innego niż kąpiele w jeziorze. Wtedy mieli znacznie więcej niż teraz, nie czuli się wyjątkowo mogąc zmyć z siebie warstwy brudu.

Oddychając szybko ułożył się na samym brzegu bajorka, opierając głowę o konar drzewa moczącego korzenie.

- Wooyoung- znów cicho go zaczepił.- Musisz się umyć- powtórzył stanowczo.

Ale on tylko pokręcił przecząco głową nawet nie otwierając oczu. Nie chciał nic robić, nie chciał się ruszać i marnować energii. Potrzebował jedynie ciszy i spokoju, zatrzymania się na moment i udawania, że jest w całkiem innym miejscu.

San jednak myślał trochę bardziej realistycznie. Odepchnął się od przeciwległego brzegu i podpłynął do chudego ciała chłopaka, który bezsilnie leżał w zagłębieniu korzeni drzewa.
Dopiero gdy zasłonił słońce padające na jego twarz, uchylił leniwie powieki i spojrzał na niego pytająco.

- Jesteś we krwi- oznajmił smętnie.- Mogę?

Uniósł prawą dłoń, z której wciąż ściekała woda i gdy Wooyoung nie zaprzeczył, przyłożył ją delikatnie do jego policzka.
Jung miał wyjątkowo jasną cerę, bardzo delikatną zresztą. San już wtedy wiedział, że lubi jej dotykać, lubi jej fakturę i miękkość. Gdy zmywał zaschnięte skrzepy krwi, zmoczył też przypadkowo kilka dłuższych, czarnych kosmyków, które teraz układały się falami na jego twarzy jak strumyki smoły. Spojrzał na to uważnie i po krótkim zastanowieniu nabrał w dłonie więcej wody, by ostrożnie wylać ją wprost na czujek jego głowy.

Wooyoung wzdrygnął się dość niespodziewanie i szturchnął Sana w brzuch, ale on tylko cicho się zaśmiał. Gdy otworzył w końcu oczy zdezorientowany i mokry, zobaczył jak Choi San przygląda się dokładnie jego włosom, zmywa z nich więcej krwi, która z nieprzyjemnym metalicznym zapachem spływała po jego ciele.
Nie chciał nawet myśleć o tym, że należy do martwego dzieciaka, którego ciało już pewnie dawno zabrali z areny i rzucili do wspólnej mogiły za miastem. Zrobiło mu się niedobrze na zapach krwi i to wspomnienie, więc skrzywił się nieznacznie. San to zauważył, nic jednak nie powiedział, za to włożył palce w jego skręcone włosy i delikatnie przeczesał je, wyjmując z nich resztki igieł i liści. Uważnie przyglądał się temu co robił, by przypadkiem nie wyrwać mu kilka włosów, nie chciał go więcej krzywdzić, ale też zwyczajnie je lubił. Były bardzo ładne, lubił to jak lśniły w leniwym słońcu areny, albo skręcały się w loki gdy swobodnie wysychały na wietrze.

Song of the Hollow [1] ¤ WOOSANWhere stories live. Discover now