17: W Czarnym Kotle

120 25 11
                                    

Wooyoung śpiąc przez pierwsze trzy godziny nocy, mógł domyślić się, że wizja spokoju do samego rana była zbyt utopijna. Najpierw dopadła go intuicja.
Przebudził się dość niespokojnie, ale był w stanie nie zmienić pozycji, choć ból pleców bardzo go do tego przekonywał. Wiedział, że jeśli ktoś kręcił się w pobliżu, to nagłe ruchy go zaniepokoją. Otworzył szeroko oczy, jego ciemne tęczówki zalśniły w kompletnych ciemnościach. Próbował dostrzec cokolwiek za gęstymi liśćmi, ale nie było to możliwe. Najpierw myślał, że obudził się z chłodu, bo faktycznie temperatura nieprzyjemnie spadła i czuł, że powoli traci czucie w stopach. Postanowił to ignorować, i tak nie był w stanie zrobić niczego by się bardziej ogrzać.

Gdy próbował zasnąć, usłyszał cichy szelest na prawo od swojej głowy. Zastygł w bezruchu, nawet przestał oddychać i czekał. Równie dobrze mógłby to być ptak, albo jakiekolwiek inne leśne zwierzę. Było tak cicho, że nie zdziwiłby się gdyby wyłapał małego chrząszcza przebijającego się przez leśne runo. Po chwili jednak dźwięk się nasilił, ktoś się zbliżał i teraz był w stanie wyodrębnić ludzkie kroki. Potrzebował trzech sekund, żeby zastanowić się czy jeśli zerwie się do biegu, to nie pogubi za sobą własnych rzeczy, których i tak miał niewiele. Kurtkę miał na sobie, ułożył się jedynie w stercie liści.

Zaryzykował więc i napiął wszystkie mięśnie gotowy do mobilizacji. Przerażony otworzył znów oczy, i choć spodziewał się ciemności, to dostrzegł stojący nad sobą ledwo wyraźny cień.
Może i osoba, która do niego podeszła nie zdawała sobie sprawy z jego obecności, w końcu był dobrze ukryty, leżał w samym środku gęstwiny, przykryty gałęziami, ale czy warto ryzykować? Czy inny trybut podszedłby do niego tak blisko, gdyby nie wiedział, że właśnie tam leży?

Nie zwrócił nawet szczególnej uwagi na to, że rozrywa sobie skórę na twarzy, gdy wybrał najszybszą drogę ucieczki przez gąszcz. Wpadł na jedno z drzew zanim jego organizm do końca się przebudził, zabolał go bark, ale biegł dalej. Starał się nie odwracać, bo to jedynie marnowanie cennego czasu, ale słyszał, że ktokolwiek chciał go zabić, dalej podąża jego śladami.

Serce skakało mu niemal do gardła, czuł jak nogi zatapiają się w grząskim gruncie, a on sam już umiera na miejscu, bez niczyjej pomocy. Zastanawiał się nawet na moment, czy faktycznie może już nie umarł, a teraz biegł jedynie w swojej głowie. Może dawno leży bez życia w krzakach i nigdy tak naprawdę nie podniósł się do biegu. Po chwili nie czuł nawet bólu ocierających się o jego twarz gałęzi, wszystko więc by się zgadzało, a jednak nie przestawał biec. Nawet jeśli wszystko miałoby dziać się jedynie w jego głowie.

Zaczynało świtać, nie wiedział jak długo biegł, ale zza drzew zaczęły wyłaniać się nieco jaśniejsze chmury, choć nadal nie wiedział wiele przed własnym nosem. To mogło oznaczać też, że las się przerzedza I jest coraz bliżej gór.
Zatrzymał się w końcu, ale nie z wyboru. Jego mięśnie odmówiły dalszej współpracy, paliły go żywym ogniem i choćby chciał, nie mógł dalej się wysilać. Starał się uspokoić oddech, by nie było go zbytnio słychać, przywarł do drzewa i czekał na śmierć. Czując okropny ból każdej części ciała przekonał się, że to wcale mu się nie śni, ani nie umarł. Trupy się tak nie czują.

Pilnował by cały ten czas biec wzdłuż bariery, by nie wpaść na nią przypadkiem i nie zginąć w chyba najgłupszy możliwy sposób. Złapał za małą grudkę ziemi i rzucił ją w miejsce, gdzie spodziewał się zastać pole siłowe. Zgodnie z oczekiwaniem, ziemia rozprysła się na małe kawałki co oznaczało, że miał rację.
Coś poruszyło się na prawo od niego, więc spojrzał tam w ułamku sekundy, ale gęstwina była zbyt ciemna, by dostrzec choćby zarys innego trybuta. Może minął go bokiem? Może jest minimalna szansa, że go nie zauważył i właśnie się oddala? Wooyoung już zaczynał się cieszyć, nawet rozluźnił nieco mięśnie, gdy całkiem bez zapowiedzi, koło jego klatki piersiowej, tuż obok w pień wbił się koniec ostrego noża. Ostrze wbiło się na tyle głęboko, że dostał dodatkowe kilka sekund gdy przeciwnie próbował wyszarpać je z drzewa. Upadł na ziemię, ale szybko się podniósł, a wtedy kolejny cios uderzył prosto w stertę wilgotnych jeszcze liści. Kilka podniosło się do góry, a Wooyoung zdążył już przebiec kilka kroków.

Song of the Hollow [1] ¤ WOOSANWhere stories live. Discover now