8: W Innym Życiu

146 26 4
                                    

- Żeby dobrze trafić z taką siłą, wystarczy z wyczuciem oszacować trajektorie lotu. To nie jest trudne jak ma się wprawę- uśmiechnął się blondyn w stronę nowej znajomej, kiedy ta z kamiennym wyrazem twarzy patrzyła jak rozłupuje manekina na pół. Otarł pot z czoła i odstawił siekierę na bok.- Tylko problem jest taki, że rąbałem drewno, a nie... W każdym razie to nie to samo.

Armin zaśmiała się pod nosem, potem wstała by spróbować odtworzyć to, co pokazał przed chwilą San. Wzięła siekierę do ręki, skupiła wzrok na przeciwniku z sylikonowej skóry i zmrużyła oczy. Umiała trzymać w napięciu, to na pewno. Kazała mu czekać i czekać, aż w ułamku sekundy nie zamachnęła się z wielką siłą uderzając w cel. Ostrze zatrzymało się na barku, a to zdecydowanie nie to co chciała osiągnąć.

- Cóż, jak na pierwszy raz...

- Jest dobrze, wiem. Warto umieć posłużyć się każdą bronią, na nagły wypadek. Większość siódemek zawsze bierze się za siekiery, to takie pospolite.

- Bo pracowałem nią pół życia- zaśmiał się bandażując rękę dla stabilizacji. Gdyby zrobił sobie teraz krzywdę, to za tydzień nie miałby najmniejszych szans.- Po jakimś czasie rąbanie drewna staje się automatyczne, ustawiasz, zamach, trafiasz, ale to tak samo jak z twoim pływaniem zapewne.

Armin prychnęła i oparła się o jeden z filarów. Może chciała coś na to odpowiedzieć, ale dostrzegła kątem oka jak Indygo bierze się za sztylet i wchodzi do kopuły holograficznej. Oddzielne, oszklone pomieszczenie służyło profesjonalistycznemu treningowi, było też wyjątkowo efektowne, zwracało uwagę każdego trenującego. San uniósł wzrok znad własnej dłoni by dostrzec jak dziewczyna celnie rzuca sztylety, jeden po drugim w czerwone hologramy, a te rozpadają się na maleńkie wiązki światła zanim są w stanie do niej dobiec.

San nie chciał specjalnie się temu przyglądać. Nigdy nie widziałby karierowców jako swoich sprzymierzeńców, ani oni jego, to sprawiało, że takie przyglądanie się im tylko napawało go strachem.

- Warto wiedzieć w czym specjalizuje się twój wróg- Armin niemal czytała mu w myślach.- Celny traf, ale jeśli spotkacie się w gęstym lesie to przecież prawdopodobieństwo, że cię tym dosięgnie jest mała.

- Dobre rady dajesz jak na osobę, która w końcu będzie musiała chcieć mnie zabić.

- Myślisz, że twoich technik też nie obserwuję?- Uśmiechnęła się zalotnie i wstała by wrócić do ćwiczeń.

*

- Armin- padło imię trybutki z ust Sana, gdy siedzieli na przerwie obiadowej w wielkiej jadalni.

Pogoda tamtego dnia była ładna, choć oboje spędzili większość czasu w sali treningowej gdzie poza szybą w suficie o metrażu najwyżej trzech metrów na jeden, nie było innych okien.

Wooyoung próbował cały ranek opanować jak trzymać poprawnie włócznię, by nie przeszkadzała mu podczas machnięć, San rozmawiał z dziewczyną z czwórki, potem pokazał jej kilka technik jakich nauczył się podczas pracy w tartaku.

- Armin Endar- Powtórzył za nim Orys.- Dlaczego?

- Bo nie wyglądała jakby chciała mnie zabić. No i zgodziła się pomóc- dodał mniej pewniej. To prawda, że akurat ją chciał za swojego sojusznika, ale głównie dlatego, że zgodziła się nie krzywdzić Wooyounga. Nie mógł tego jednak powiedzieć na głos. Czekał na surowy osąd, ale Orys wydawał się usatysfakcjonowany tym wyborem.

- Cóż, czwórkowcy to zawsze dobre partie, ale dużo może się zmienić podczas dalszego szkolenia. Zresztą może to pułapka.

- Żadne z nas chyba nie ma już powodów by kłamać.

Song of the Hollow [1] ¤ WOOSANWhere stories live. Discover now