25: Nowy Świat

125 24 19
                                    

Dojście do podnóża góry nie było ciężkie, jeśli odjąć długi, wycieńczający marsz. Może wybierali odpowiednie ścieżki, a może inni trybuci widząc tak zebraną grupę postanowili nie ryzykować. Do tej pory żyli od nich odcięci, na tyle na ile to możliwe oczywiście. Nie wiedzieli tak naprawdę kto z kim trzyma pomijając karierowców. Równie dobrze mogło się okazać, że mają na ten moment jeden z silniejszych sojuszy na arenie, ale takich rzeczy lepiej nie sprawdzać w praktyce.

Dojrzeli na jednej półce skalnej małą wyrwę, ta okazała się po chwili wąskim wejściem do dużej jaskini, to idealne miejsce do osadzenia się tam. Ciężej będzie rozpalić ognisko w takich warunkach, ale otoczeni ścianami czuli się bezpiecznie. Tylko Wooyoung niepewnie usiadł przy jednej ze ścian i zmarszczył brwi wbijając wzrok w drobny pył wirujący nad podłogą.

- Jung, co ty robisz- rzuciła mimowolnie Armin rozkładając rzeczy w rogu pomieszczenia.

- Przeciąg- zamrugał kilka razy i jeszcze mocniej skupił się na obserwacji.- Tu jest przeciąg, gdzieś musi być inne wyjście.

Pierwszy raz dziewczyna wydała się naprawdę zaciekawiona tym co powiedział. Pamiętała, że mówił o korytarzach skalnych i choć nie do końca w to wierzyła, mógł mówić prawdę.
Armin miała pewien problem z nowym członkiem ich sojuszu. Wooyoung nie był dla niej godny zaufania i to na tyle, że mówiąc z Sanem zawsze starała się trzymać z daleka od jego zasięgu słuchu. San mu ufał, to prawda, należało więc wychodzić z założenia, że jest ku temu powód, ale wiele rzeczy w tym chłopaku po prostu jej nie grało. Zaczynając od jego skrytości. Sama nie była otwartą księgą i wiele zatrzymała dla siebie, ale on zdawał się nie tyle nie mówić wszystkiego co myśli, ale wręcz naumyślnie zwodzić ją w strony odległe od prawdy.

Nie zamierzała zdradzać Sana i właściwie tylko to trzymało ją przed odejściem od grupy. Wiedziała, że utrata plaży to duży cios i teraz są słabsi niż na początku gry. W dodatku Wooyoung... On coś ukrywał. Zdecydowanie ukrywał.
San starał się z nim rozmawiać, czasem zaczepiał go prostymi pytaniami, albo angażował do wspólnej pracy, ale wciąż atmosfera między nimi dziwnie gęstniała.
Problem był w tym, że San za nic nie chciał powiedzieć jej prawdy.

- Mówiłem- przerwał jej konsternację gdy zerwał ze ściany dywan grubego mchu odsłaniając ciasną szczelinę wgłąb góry.- Jak korniki w drewnie.

San podniósł wzrok znad wody, którą właśnie przelewał do większej menażki i uśmiechnął się widząc, że Wooyoung miał rację.

- Takie szczeliny są wszędzie- wzruszyła ramionami.- Pewnie prowadzi do nikąd.

Wooyoung zgromił ją wzrokiem.

- Wiem co widziałem.

- Ty się tam ledwo zmieścisz, a co dopiero my- odparła niemiło.- Nie ma co zapuszczać się wgłąb gór, gra toczy się na powierzchni.

Wooyoung jednak uparcie zajrzał do odkrytej przed chwilą wyrwy.

- Gdzie jest Keir?- Spytał nagle odrywając się od chłodnej ściany.

- Poszedł szukać jakiegoś źródła wody. Pewnie zaraz wróci.

Wooyoung zgromił wzrokiem Armin, a potem chwycił za broń i niemal pobiegł do wyjścia.

- Wysłaliście dziecko samo na zewnątrz?!- Prychnął zdenerwowany i wyślizgnął się na pełne słońce.

Przez moment dwójka pozostałych trybutów nawet się do siebie nie odezwali, obrzuceni ilością nowych informacji pozwolili sobie jedynie na ciche spojrzenia.

- Zachowuje się jak postrzelony.

- Martwi się o niego- wrócił do zlewania wody i wzruszył ramionami.

Song of the Hollow [1] ¤ WOOSANWhere stories live. Discover now