XVI. "Oczywiste choć niewypowiedziane"

122 9 2
                                    

Myślałam, że aby oderwać się od tego wszystkiego musiałabym wyjść z tej sali, najlepiej w ogóle z tego budynku i zanurzyć się w ciszy. Myliłam się. Rozmowa z nowopoznanym wampirem pozwoliła mi przez chwilę się niczym nie przejmować. Nie musiałam udawać, bo pozwoliłam mu poznać prawdę. Nie musiałam się też niczego obawiać z jego strony, bo przecież i tak byłam od niego potężniejsza.

Więc rozmawialiśmy długo i na naprawdę różne tematy. Lorenzo opowiedział mi skąd zna Volturich i dlaczego nie pała do nich sympatią. Wspomniał także dlaczego nie powinni posiadać takiej władzy jak posiadają, a ja wprost nie mogłam się nie zgodzić.

Opowiedział mi trochę o swoim życiu, więc ja odwdzięczyłam mu się tym samym, choć moje historię ograniczały się do tego co robiłam w tym budynku. Pomimo że wampir wydawał mi się niegroźny, to i tak stosowałam zasadę ograniczonego zaufania. Tak było bezpieczniej.

- Jeśli kiedykolwiek postanowisz stąd uciec, w Anglii przyjmiemy cię z otwartymi ramionami – wtrącił kompletnie mnie tym zaskakując.

- Wy?

- Ja i moja żona – wytłumaczył, a ja na chwilę zamilkłam.

Jeżeli kiedykolwiek udałoby mi się stąd wyrwać, co i tak wydawało mi się nieprawdopodobnym scenariuszem, miałam do czego wracać. Miałam do kogo wracać. Teoretycznie.

- To bardzo miłe z twojej strony, jednak nigdy nie będę miała okazji skorzystać.

- No tak, masz rodzinę. Zapomniałem.

- To też, poniekąd – westchnęłam ciężko – Chociaż wątpię, że za mną tęsknią.

- Dalszego tak twierdzisz? – zapytał zaskoczony.

- Powiedzmy, że przyciągam tragedię – wytłumaczyłam szybko.

- Chyba nie rozumiem co masz na myśli?

- Ludzie, których kocham zazwyczaj giną, spotykają się że śmiertelnym zagrożeniem albo ich rodziny spotyka jakaś tragedia. Podsumowując lepiej nie wchodzić że mną w bliższe relacje.

- Nie przesadzasz? – na jego miejscu zareagowałabym podobnie, jednak niestety nie przesadzałam.

- Mój ojciec zabił moją siostrę, po czym moją matka popełniła samobójstwo – zaczęłam starając się nie dopuścić emocji do głosu – Miałam dwanaście lat, uciekłam z domu. Po przemianie w wampira znalazłam przyjaciół, ale i na nich ściągnęłam niebezpieczeństwo. Na moją ludzką przyjaciółkę wampir urządził sobie polowanie. Moja rodzina miała zmierzyć się z armią nowo narodzonych, a siostra mojego ukochanego została ugryziona przez wampira, bym zjawiła się w Volterze. Nadal uważasz, że przesadzam?

- Crystal, to...

- Nie powinnam ci tego mówić – stwierdziłam uciekając wzrokiem.

- Jeżeli dzięki temu czujesz się lepiej, dobrze że mi powiedziałaś – powiedział uśmiechając się ciepło.

- Czy nazwanie tego co zrobiłam moim najbliższym sprawiło, że czuje się lepiej? Niekoniecznie.

- Niczego nikomu nie zrobiłaś, Crystal.

- Jestem przeklęta – rzuciłam z ironią – Nawet ten dar jest przekleństwem. A może przede wszystkim ten dar.

- Klątwy to bzdury – wzruszył ramionami, nie komentując dalej mojego wyznania.

- Chciałabym w to wierzyć.

- To uwierz – parsknęłam śmiechem, kręcąc głową.

Żeby to wszystko było takie proste. Gdyby tak było, nie było by mnie tutaj. Właściwie nigdy nie przekroczyłabym progu tego budynku. Niestety w tym świecie nic nie było proste.

Rozglądając się po sali, w kącie dostrzegłam Evrena, który siedział samotnie przy stole i obserwował grającą orkiestrę, sącząc krew z kieliszka. Pomimo że był obecny, ewidentnie odizolował się od reszty najbardziej jak tylko mógł.

- Pozwolisz, że cię opuszczę? – zapytałam mojego towarzysza, kątem oka obserwując Evrena.

- Jasne – odpowiedział bez wahania – I tak długo było mi dane cieszyć się twoim towarzystwem. Myślałem, że Aro nie da nam więcej niż pięć minut.

W tamtym momencie zorientowałam się, że kompletnie zapomniałam o liderze włoskiej grupy wampirów, który przecież nadzorował mnie przez większość tego wydarzenia. Rozejrzałam się wokoło, jednak nie dostrzegłam go wśród innych wampirów co lekko mnie zaniepokoiło. Z drugiej strony nie mogłam powiedzieć, że nie podobała mi się jego nieobecność. Pomimo że była podejrzana, przynosiła mi choć odrobinę spokoju.

- Jak widać ma ważniejsze sprawy na głowie – wzruszyłam ramionami udając, że wcale mnie to nie interesuje.

Jednocześnie zastanawiałam się, co zajmowało wampira i kto przez to zginie.

- Zapewne. Mam nadzieję, że przyjdzie nam się jeszcze spotkać.

- Wieczność to całkiem dużo czasu, by nasze drogi ponownie się przecięły.

- W głębi liczę, że spotkamy się w przyjemniejszych okolicznościach niż bal w Volterze.

- Ja również.

Pożegnałam się szybko z Lorenzo obiecując mu, że nie spędzę całej wieczności w gwardii Volturi, choć zdawałam sobie sprawę, że mogłam nie dotrzymać tej obietnicy. Nic nowego.
Ruszyłam w stronę stolika znajdującego się najbardziej na uboczu i usiadłam na wolnym krześle, zwracając tym samym na siebie uwagę siedzącego przy nim wampira.

- Crystal – powiedział zaskoczony moim nagłym pojawieniem się obok niego.

- Nie rozumiem jak możesz to pić – rzuciłam pomijając jakiekolwiek konwenansy.

- Tak wiem, brzydzisz się krwią – odparł znudzony i jakby nie do końca zadowolony z mojego towarzystwa.

- To nie tak, że brzydzę się krwią. Po prostu... – zaczęłam, jednak właściwie nie wiedziałam jak wytłumaczyć mu mój punkt widzenia – Z resztą nie ważne.

- Nie powinnaś rozmawiać teraz z kimś ważnym? – zapytał zapewne licząc, że przypominając mi co tu robiłam załatwi sobie święty spokój.

- Pewnie powinnam – przyznałam szczerze – Jednak bez nadzoru, rzadko kiedy robię rzeczy które powinnam.

- Zauważyłem.

- Ja za to zauważyłam coś ciekawszego.

- Czy jeżeli powiem, że nie chce znać rozwinięcia tej myśli, nie podzielisz się że mną swoim odkryciem? – zapytał, a ja zaśmiałam się pod nosem.

- Oczywiście, że się podzielę – odpowiedziałam szybko.

- Tak myślałem – przyznał zrezygnowany – Zawsze warto było spróbować.

- Masz strasznie depresyjny nastrój jak na tę okazję – stwierdziłam, na co wampir przewrócił oczami – A to ja muszę udawać idiotkę przed zaproszonymi gośćmi.

Wampir nie zareagował na mój komentarz cały czas patrząc na orkiestrę, choć nie byłam przekonana czy w ogóle ich widział.

- Powinniśmy się stąd wyrwać – powiedziałam poważnie.

- Nie możemy – odpowiedział natychmiast – Jakby Aro się dowiedział, ukarałby nas oboje.

- Pewnie tak – przyznałam wzruszając ramionami – I tak uważam, że byłoby warto.

- Ja niekoniecznie.

Znów milczeliśmy przez chwilę. Ja w tym czasie upewniłam się, że w pobliżu nie ma żadnego z liderów Volturi.

- Chyba powinniśmy porozmawiać o Juliette – stwierdziłam, a ten spojrzał na mnie zaskoczony.

- Co masz na myśli?

- Mam na myśli twoje uczucia do niej.

To jak szybko zmieniała się mimika na jego twarzy było całkiem zabawne. Nie wiem czy był przekonany o tym, że niczego nie zauważyłam, czy po prostu zaskoczyłam go doborem miejsca do takiej rozmowy, jednak jego reakcja była nie do podrobienia.

- Nie wiem o czym mówisz – ewidentnie skłamał, nawet nie miał odwagi by spojrzeć mi w oczy przy wypowiadaniu tych słów.

Kontakt wzrokowy przy wiarygodnym kłamstwie to podstawa. Oczywiście nie zbyt nachalny. Intensywne wpatrywanie się w oczy rozmówcy jest podejrzane dokładnie tak samo jak unikanie kontaktu wzrokowego.

- A ja myślę, że doskonale wiesz – uśmiechnęłam się, przysuwając się bliżej niego – Zaczyna się na M, a kończy na iłość.

- Ja... ty... to znaczy... – westchnął ciężko nie potrafiąc złożyć zdania – Po pierwsze to nie twoja sprawa. Po drugie to i tak nie ma żadnego znaczenia, a po trzecie to daj mi spokój.

- O nie, nie, nie. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.

- Czego nie rozumiesz w „to nie ma żadnego znaczenia”?

- Jeśli mam być szczera to wszystkiego – powiedziałam poważnie.

- Nawet gdyby Jul nie była człowiekiem, a jest – zaznaczył, na co ja przewróciłam oczami – Ona mnie nienawidzi.

Uniosłam brwi patrząc na niego zaskoczona. Spodziewałam się wykładu o tym jak związek człowieka i wampira jest niebezpieczny. Powiedzmy, że już to przerabiałam. Spodziewałam się, że Voltera to nie jest dobre miejsce na podobne uczucia, ale nie takiej bzdury.

- O czym ty mówisz? Skąd w ogóle ci się to wzięło?

- Doskonale wiesz skąd – mruknął, a ja dopiero teraz zrozumiałam dlaczego wampir był w tak depresyjnym nastroju.

Ja sama najprawdopodobniej załamałabym się żyjąc w przekonaniu, że Ethan mnie nienawidzi. Całe szczęście nie poznał Crystal Volturi, w innym wypadku na pewno by mnie znienawidził.

- Jakbym wiedziała, od razu wybiłabym ci tą głupią myśl z głowy, ale nie wiem więc może mnie oświecisz, dzięki czemu będę mogła to zrobić.

- Sama mi to powiedziała – spojrzał na mnie, a ból w jego oczach był wręcz namacalny – Z resztą byłaś przy tym.

Ponownie odwrócił się ode mnie, a ja próbowałam sobie przypomnieć kiedy takie zdarzenie mogło mieć miejsce. Odtworzyłam w myślach chyba wszystkie rozmowy, które odbyliśmy we trójkę, a było ich całkiem sporo. Juliette bardzo lubiła przebywać w moim pokoju, a Evren ewidentnie lubił przebywać w towarzystwie Jul.

Chwilę mi zajęło zanim zrozumiałam o co chodziło wampirowi, jednak gdy wreszcie to do mnie dotarło miałam ochotę parsknąć śmiechem. Nie zrobiłam tego tylko dlatego, że nie chciałam bardziej go dołować.

- Ona cię nie nienawidzi, Evren – powiedziałam spokojnie, kładąc rękę na jego ramieniu.

- Sama mi to powiedziała, Crystal. Z resztą nie dziwię jej się.

- Ile ty masz w ogóle lat? – zapytałam znienacka.

- Dwieście sześćdziesiąt – odpowiedział szybko.

- A zachowujesz się jakbyś miał piętnaście – stwierdziłam, a wampir spojrzał na mnie urażony.

Pokręciłam głową, przypominając sobie podobne rozterki w przypadku związku Belli i Edwarda.

- Była na ciebie zła, może nawet wściekła, ale cię nie nienawidzi – powtórzyłam, ale nadal nie wyglądał jakby mi wierzył – To ona od początku przekonywała mnie, że jesteś dobry i że warto ci zaufać. To tylko dzięki niej jeszcze żyjesz, bo jakbyś zapomniał to Jul błagała mnie bym pozwoliła ci żyć. Ufa ci i przekonała mnie bym też ci zaufała, także skończ pieprzyć, że cię nienawidzi.

Wydawało mi się, że powoli przekonywał się do mojego punktu widzenia, jednak dalej wyglądał jakby miał jakieś obiekcje.

- Może masz rację, ale...

- Zawsze mam rację – wtrąciłam, uśmiechając się zwycięsko.

- To nie zmienia faktu, że jest człowiekiem.

- To nie zmienia faktu, że to nie ma żadnego znaczenia Evren – powiedziałam, a wampir spojrzał na mnie zdziwiony – Po pierwsze prędzej czy później i tak zostanie wampirem, w końcu jesteśmy w budynku pełnym wampirów. Choć nie uważam, że powinna zostać wampirem, to i tak lepsze niż zostanie czyimś obiadem. Po drugie z doświadczenia wiem, że związek wampira i człowieka może się udać.

- Chcesz mi powiedzieć, że twój ukochany jest człowiekiem? – zapytał, ewidentnie nadal przetwarzając moją wypowiedź.

Rzadko kiedy mówiłam o moim życiu przed Volterą. Nie lubiłam o tym wspominać, bo to tylko pogłębiało moją tęsknotę. Właśnie dlatego Evren posiadał szczątkowe informacje na temat moich relacji.

- Nie – zaprzeczyłam, co  wprawiło go w jeszcze większe zdziwienie – Akurat Ethan jest wilkołakiem, ale nie to miałam na myśli. Powiedzmy, że moi przyjaciele tworzą taki związek. Jeszcze nikt nie umarł więc uważam go za całkiem udany.

Evren milczał zapewne nie wiedząc co odpowiedzieć. Ja choć mówiłam o tym, że w teorii on i Jul mają szansę, wiedziałam że z racji miejsca, w którym wszyscy się znajdowaliśmy, nie wróżyłam im świetlanej przyszłości. Mimo to nie mogłam pozwolić, aby wampir żył w przekonaniu, że osoba którą darzy tak potężnym uczuciem jakim jest miłość, go nienawidzi.

- Crystal – usłyszałam za sobą wołanie, a głos osoby wypowiadającej moje imię nie zwiastował niczego dobrego.

- Tak? – odwróciłam się powoli, w myślach odliczając do dziesięciu.

Kątem oka zauważyłam jak Evren wyprostował się na krześle, a wszystkie oznaki jego mentalnych rozterek zniknęły.

- Nie kojarzę, abym zwalniał cię z twojego obowiązku – rzucił Aro, patrząc na mnie wymownie.

- Powiedzmy, że odbywam regulaminową przerwę – wzruszyłam ramionami.

Zdążyłam już kompletnie zapomnieć po co właściwie tu byłam i nie mogłam ukryć, że bardzo dobrze mi było z tym faktem.

- Udam, że tego nie słyszałem, ani nie wiedziałem jeżeli natychmiast wstaniesz od tego stołu – powiedział poważnie, na co przewróciłam oczami.

- Oczywiście. Jak zawsze do usług.

Bloody crystal ||| twilightDär berättelser lever. Upptäck nu