XXV

16 0 0
                                    

Grimstone Manor, 16 maja 1910r.

     - Pani, udało mi się je zdobyć – zadeklarowała Velmie Claudia Dell, kiedy pewnego popołudnia przyniosła jej świeżą bieliznę. Velma obrzuciła ją zdziwionym spojrzeniem, będąc lekko zdezorientowaną, co do planów panny Dell.

     - Listy panny Ruthridge – dodała służka, wyciągając złożone skrawki papieru ze swojego fartucha. Lady Farrell zauważyła, że kobieta ma opatrunek na dłoni.

     - Co ci się stało w rękę?

     - Oparzyłam się, ale to nieistotne. – Claudia machnęła dłonią, chociaż cała jej lewa ręka była zakryta białym bandażem. Podała szybko zmięty papier swojej pani z twarzą pełną powagi i determinacji.

     Velma przejęła od niej szybko papier listowy i zobaczyła, że jest on lekko przypalony, jakby ktoś lekko nadpalił jego rogi nad świeczką i bawił się w zostawianie w nim dziur. Listy nie miały nadawcy a adresowane były do samej Amelii, a jeden nawet był adresowany do Beatrice Foxley, z datą sprzed trzech tygodni. Dlaczego list nie trafił od razu do Tris?

     Ich zawartość sprawiła, że źrenice Velmy lekko się rozszerzyły, jak zadowolonemu kotu, który dostrzegł swoją ofiarę, gdzieś na horyzoncie. Uśmiechnęła się lekko a jej serce zaczęło bić mocniej, chociaż listy, które jak zakładała, wyszły ze Swannington Park, wcale nie zawierały sekretów godnych tajemnic Watykanu. Być może nie wystarczyłyby do obalenia czyjejś władzy. Ale może wystarczyłyby do ostatecznego zwrócenia Monty'ego przeciwko swej narzeczonej. Zwłaszcza ten list zaadresowany do Tris, przecież to był najpiękniejszy prezent jaki Amelia mogła jej sprawić...

     - Jak udało ci się je zdobyć? – spytała Velma, kolejny raz kartkując listy. Wszystkie były spisane tym samym pismem a z kontekstu zdecydowanie można było doszukać się w nich barona Foxley.

     - Panna Ruthridge ostatnio poczuła się zbyt pewnie siebie – powiedziała tylko Claudia a ton jej głosu obniżył się.

     „To samo można powiedzieć o jej pani" – pomyślała z ironicznym uśmiechem lady Farrell, a listy schowała do swojej szuflady i zamknęła na klucz, który od ostatnich wydarzeń trzymała cały czas przy sobie i nie bawiła się już w ukrywanie go po różnych zakamarkach domu.

     - Świetna robota – skinęła głową do swej służącej. – Ale to jeszcze nie wszystko, pomożesz mi z jeszcze jedną rzeczą. Słuchaj uważnie...

*

25 kwietn( ....)

  Beatri(.......)

     Byłe(..........)czy. Tym razem nie wykręcisz się pięknym kłam(........) majątkowych problemów Lady Raincliffe.. Tak jest – kłamstwem. Tym są Twoje listy. Twoja pokojówka w odróżnieniu od Ciebie jest mi lojalna i informuje mnie o wszystkich wydarzeniach z Grimstone Manor a z tego, co mi wiadomo, sprawy tam są daleko od „dobrze ułożonych"...

    Wiem o Twoich nieudolnych próbach pozbycia się tej całej Harlow (....................), chociaż w zupełności mnie o nich nie informujesz i mydlisz mi oczy. (.........................) nadajesz się do szpiegowania kogokolwiek... Tym bardziej nie (.......................) nie zaufasz mi i nie pozwolisz załatwić tej sprawy raz a porządnie! A mogę ją załatwić! I Lady Raincliffe i Lor(.......)ella – bo cały czas podtrzymuje zdanie, że na Ciebie nie zasługuje! Tym bardziej (..............)łżeństwo nie jest dla Ciebie? Dlaczego w ogóle o nim myślisz?! I co Ty tam (................) Północy?! Odcinasz się wymówkami, kłamiesz, o czymś mi nie mówisz. To (..................)ejsce dla Ciebie i tyle razy Ci to powtarzałem!

    Po raz ostat(......................)zam – pozwól mi zająć się tą sprawą. Zerwijmy zaręczyny, coś na niego wymyślimy, żeby w towarzystwie się to nie odbiło na nas. Znajdę Ci znacznie lepszą partię niż ta piąta woda po kisielu!

     I to nie jest prośba. Proponuję Ci po dobroci. Odrzuć po dobroci, a sam się tym zajmę. Wiem lepiej, co jest dla Ciebie dobre.

-V.

*

     Następnego dnia rano Velma ze wściekłością stwierdziła, że ma już serdecznie dosyć złodzieja w swoim własnym domu, kiedy okazało się, że tym razem zaginął jej pierścionek. Nie był to jednak byle jaki pierścionek, była to pamiątka z domu, prezent ślubny od babki Winnifred. Wparowała na śniadanie wściekła i zanim Tris zdołała się ulotnić, zadeklarowała, że będzie dzisiaj potrzebowała zarówno jej jak i Monty'ego.

     - Jest pani przekonana, że została pani okradziona? – znów próbowała Tris przymilnie, ale Monty nie pozwolił jej się rozwinąć, kiedy już chciała coś dorzucić.

     - Może powinniśmy zawiadomić kogoś z wioski, policję? Może niech przeszukają dom...

     - Monty – Velma ucięła mu stanowczo. – Jaka policja i po co? To sprawa naszego domu. Złodziej jest pod tym dachem i ja to wiem. Pomożesz mi? Proszę?

     Mogła przysiąc, że szczęka Tris Foxley napięła się, gdy ta zwróciła się do wyjścia.

     - Jeżeli jesteś tego pewna – mruknął Montgomery, uśmiechając się do niej, gdy ton jej głosu złagodniał z tym pytaniem. – Przesłuchamy służbę i przeszukamy dom. Możesz być spokojna, przecież znajdziemy twój pierścionek.

Wicehrabina Raincliffe// Viscountess of RaincliffeKde žijí příběhy. Začni objevovat