Ona

297 38 465
                                    

Zodyn się tego nie spodziewał.

Nawet ja.

Swoją drogą, miał być dłuższy rozdział, ale nie mogłam się powstrzymać od dodania go dzisiaj nsjsksk.

Miłego czytania!

***

- Wydaje mi się, że wszytko między nami zostało wyjaśnione. - w jego głosie zabrzmiała jakaś dziwna nuta.

Wyraz twarzy bruneta wyostrzył się. Zmarszczył brwi, otworzył usta, ale praktyczne od razu je zamknął. Wyprostował się i odchrząknął niezręcznie.

- Ajax... - zaczął cicho, jednak rudy pokręcił głową i uśmiechnął się krzywo.

- We własnej osobie.

Zhongli skrzywił się, a jego oczy błysnęły. Zauważyłam, że stara zachować się spokój, jednak nie do końca mu wychodziło.

Gruba akcja.

Obserwowałam ich z zainteresowaniem. Czułam się trochę jak na meczu tenisa.

- Nie rób scen, ludzie na nas patrzą. - powiedział cicho, ale dobitnie. Zmrużył oczy i zmarszczył lekko nos. Childe zamarł. Uniósł głowę i rzucił mu wyzywające spojrzenie, jednak wbrew pozorom, nie odpyskował starszemu. Przełknął ślinę i dumnie uniósł głowę.

- Już się nie odzywam. - parsknął i odszedł w kierunku choinki. - Idziesz Donna? - uśmiechnął się do niej czarująco, a zdezorientowana szatynka posłusznie podreptała za nim.

- Coś mnie ominęło? - spytał zaskoczony Aeteher. Niepewnie podszedł do nas i spojrzał z zakłopotaniem na całe nasze grono. - Przepraszam za spóźnienie. - powiedział i podrapał się po karku. Odłożył kawę, która trzymał w prawej ręce i rozpiął swój ulubiony, beżowy płaszcz. Dopiero teraz zauważyłam na jego twarzy niebieskie plamy od farby. - Przepraszam za spóźnienie, malowałem. - wytłumaczył się cicho.

W tamtym momencie wyglądał niemal jak mama. Jego oczy błyszczały tak jak jej, a jego twarz zdobił szeroki uśmiech. Ona też kochała malować i często się przez to spóźniała. Zawsze starała się wykorzystać każdą minutę.

Childe skinął mu z daleka głową, a reszta wesoło się przywitała.

No może oprócz Zhongliego. Ten wpatrywał się dziwnie w rudego, jednak po chwili pokręcił z zrezygnowaniem głową i westchnął.

Co tu się do cholery dzieje?

***

- Zhongli! - lekko zadyszana dogoniłam chłopaka. Spojrzał na mnie pytająco, przystanął i założył ręce na piersi. - O co chodzi?

- Nie rozumiem pytania.

- Dobrze wiesz o co mi chodzi. - wydęłam wargi, a ten zaczął bawić się palcami.

- Ekhem... Pamiętasz Guizhong? - zaczął niepewnie, a ja z zaskoczeniem pokiwałam głową.

- No tak, ale co ona ma do tego... - Zhongli spojrzał na mnie znacząco, a ja zmarszczyłam nos. - No to są chyba jakieś jaja.

- Nie tym razem. - westchnął ciężko. - Wiem, że jej nie lubisz, ale...

- Rób jak uważasz. - machnęłam ze złością ręką. Szczerze mówiąc, to byłam zaskoczona, że poinformował mnie o tym dopiero teraz. - Ale co do tego ma Ajax?

Zhongli spojrzał w niebo z widocznym smutkiem.

- Próbował mi odradzić naszą relacje, ale...

- Ale? - podchwyciłam temat.

- Ja chyba ją kocham, Lumine.

Zamarłam. Spojrzałam na bruneta z niedowierzaniem, a ten uśmiechnął się nieśmiało. Jego policzki lekko poczerwieniały, a oczy błysnęły nadzieją.

Złapałam się za głowę i próbowałam uspokoić chaos, który w niej zapanował.

- Dlaczego Chile próbował odradzić związek z nią?

- Chyba jest o nią zazdrosny. - powiedział z swoją zwykłą, zamyśloną miną.

Kretyn.

Kretyn. Kretyn. Kretyn.

Przecież nawet ja zauważyłam ukradkowe spojrzenia, które posyłał mu rudy. A przecież przyjaciele tak na siebie nie patrzą.

Zresztą, Childe ciągle szukał z nim kontaktu. Czy to przez podanie długopisu i ciut za długie przytrzymanie jego dłoni, czy to przy stuknięciu się kieliszkami, czy przy zwykłych zakupach.

Jednak gdy pytałam go o ich relacje, uśmiech Ajaxa delikatnie rozmywał się, a w oczach pojawiał się drobny ból, który bezskutecznie starał się ukryć pod maską wesołego przyjaciela.

Pewnego razu, gdy znowu próbowałam zacząć rozmowę na ten trudny temat dla niego temat, spojrzał na mnie z nietypową dla niego powagą. Wtedy właśnie usłyszałam coś, co dosłownie złamało mi serce.

"- Nie jestem nią, Lumine. I nigdy nie będę".

Świąteczne Problemy Mikołaja Where stories live. Discover now