Powrót

313 37 256
                                    

- Uhm, ślinisz się. - usłyszałam poważny głos Diluca. Szybkim ruchem podniosłam się i niedbale otarłam usta. Czerwonowłosy spojrzał na mnie dziwnie, jednak nie skomentował mojego zachowania.

Co za wstyd.

Na twarzy poczułam delikatne ciepło, odchrząknęłam cicho i podrapałam się po karku.

- Uhm, co chciałeś?

Diluc zacisnął usta i odwrócił wzrok. Wyglądał niespokojnie, co nie zdarzało się zbyt często. Wiercił się i przeskakiwał z nogi na nogę. Jego blade czoło skropliły kropelki potu. Przechyliłam lekko głowę i spojrzałam na niego wyczekująco.

Chłopak wziął głęboki i oddech i gdy miał się odezwać, przerwało mu dziwne pstryknięcie, a już po chwili czerwonowłosy leżał na podłodze przygnieciony ciężarem pewnej osoby. Przetarłam dłonią zmęczone oczy, a mój wzrok powoli się wyostrzył. Na plecach świętego Mikołaja z dziwnie rozbrajającym uśmiechem siedział zadowolony Kaeya.

Spojrzał na swojego brata, później na mnie, pokiwał głową i zachichotał.

- Przerwałem wam w czymś?

- W spokojnym egzystowaniu. - syknął Diluc, brunet uśmiechnął się złośliwe i docisnął brata mocniej do podłogi. Czerwonowłosy jęknął. - Przytyło ci się.

Kaeya wciągnął ze świstem powietrze.

- Mięśnie ważą swoje.

- Po prostu pijesz za dużo wina, przyznaj się. - wychrypiał. Elf założył nogę na nogę i wygodniej ułożył się na jego plecach. Czerwonowłosy stęknął głośno.

- Wrócimy do tej rozmowy innym razem. - zarządził, po czym skierował na mnie swoje uważne spojrzenie. - Wnioskując po jej minie. to musiałeś już ją poinformować.

Zmarszczyłam brwi, a Diluc zaklął cicho.

- O, chyba jednak nie zdążyłeś. - podniósł się z chłopaka i klasnął opalonymi dłońmi. - To ja się może będę zbierał. - powiedział i chciał się zwinąć, jednak Diluc złapał go za ramię i wyszeptał coś na ucho. Kaeya pokiwał z zrozumiem głową, a następnie spojrzał na mnie z dziwną mieszaniną emocji, wymalowana na twarzy.

- Co miałeś mi powiedzieć? - spytałam z ciekawością. Diluc odchrząknął i zwlekał z odpowiedzią, przez co odrobinę się zestresowałam.

Naprawdę byłam ciekawa, o co mogło mu chodzić.

- Nie będzie go ma balu. - powiedział Kaeya, a mnie aż zatkało z wrażenia.

- To nie czas na żarty. - parsknąłem i spojrzałam z niepokojem na czerwonowłosego. - Bo on żartuje, prawda?

Twarz Diluca stężała. Spojrzał na brata, a ten w odpowiedzi wzruszył ramionami. Mikołaj wziął głęboki oddech i uśmiechnął się słabo.

I to właśnie ten uśmiech dał nadzieję, że to wszystko to jedno, wielkie nieporozumienie.

Przecież Diluc powiedział by mi o tym dużo wcześniej, prawda?

- Kaeya ma rację.

Zmarszczyłam czoło.

- Co?

Diluc westchnął i odgarnął rozwirzchnioną grzywkę z jasnego czoła.

- To ja będę się już  zbierał. - oznajmił elf z krzywym uśmiechem. Rozległo się ciche pstryknięcie i już po chwili nie było po nim najmniejszego śladu.

- Więc? O co chodzi?

- Muszę wrócić na biegun w trybie pilnym. - mruknął pod nosem. - Chciałbym zostać, ale chyba rozumiesz, obowiązki wzywają. Muszę pomóc moim ludziom w przygotowaniach, magii powinno mi już wystarczyć.

Zacisnęłam wargi i odwróciłam wzrok. Szczerze mówiąc to zdawałam sobie sprawę, że ten dzień niedługo nadejdzie. Jednak miałam nadzieję, że mamy jęczę trochę czasu.

- Nie mogłeś powiedzieć mi szybciej? - wymamrotałam cicho. - Wtedy spędziłabym z tobą więcej czasu.

Diluc uśmiechnął się krzywo.

- Czy to by coś zmieniło?

Nie odpowiedziałam. Wbiłam wzrok w kołdrę i zaczęłam bawić się palcami.

- Naprawdę przepraszam, Lumine. - powiedział i usiadł na krześle obok mojego łóżka. - Venti i Kaeya pójdą z tobą.

- Naprawdę chciałam żebyś mi towarzyszył.

- To dla mnie też nie jest łatwe. - jego twarz złagodniała. Odchrząknął i niepewnie złapał mnie za rękę, po czym spojrzał w oczy. - Wiesz, naprawdę cię lubię.

Spojrzałam mu niepewnie w oczy, w których pojawił się ledwie widoczny smutek. Uśmiechnął się delikatnie i ścisnął moją dłoń.

- Wiesz, może w innej rzeczywistości... - wymamrotał cicho tak, że go nie usłyszałam.

- Co powiedziałeś?

Powoli pokręcił głową.

- Nic ważnego, po prostu gdybam.

Wiedziona nagłym impulsem przysunęłam się bliżej niego i objęłam go delikatnie. Spiął się, jednak już po chwili jego mięśnie rozluźniły się. Niepewnie odwzajemnił uścisk. Jedną ręką pogładził mnie po włosach, a drugą przyciągał bliżej siebie. Zadarłam głowę do góry i spojrzałam mu w oczy.

- Diluc?

- Tak?

- Obiecaj, że znajdziesz osobę, która cię zrozumie.

Pokiwał głową z smutnym uśmiechem wymalowanym na bladej twarzy.

- Żegnaj Lumine.



Koniec.








Nie no, żartuję sobie.





Świąteczne Problemy Mikołaja Where stories live. Discover now