Gofry

362 47 231
                                    

- Myślałam, że jesteś inny, ale widocznie się myliłam.

Powinnam poczuć ulgę, więc dlaczego czułam się jeszcze gorzej?

Diluc wpatrywał się we mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Otworzył usta tak, jakby chciał coś powiedzieć, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Pokręciłam z żalem głową, po czym wypiłam kawę jednym, dużym łykiem, a następnie powoli skierowałam się w stronę sypialni.

Czułam się paskudnie, pociągnęłam nosem i westchnęłam cicho. Z zamyślenia wyrwało mnie mocne szarpnięcie za rękę. Sapnęłam z zaskoczeniem, a moim oczom ukazał się Diluc.

Wkurzony Diluc.

Pierwszy raz widziałam go z taką gamą emocji wymalowaną na twarzy. Równocześnie wyglądał na złego, smutnego, rozczarowanego i... pełnego żalu.

Jednak ostatnia emocja zniknęła gdzieś w tłumie pozostałych, zupełnie tak, jakby była tylko złudzeniem.

- Myślisz, że tylko ty masz ciężko? - spytał z niemal namacalną złością. Jego szkarłatne oczy błysnęły ze złością, a usta zacisnęły się w wąską linię.

- Poszedłeś za mną tylko po to, by mi dowalić? - spytałam cicho, a ten zastygnął w dziwnym szoku. Puścił moją dłoń i odchrząknął cicho. Odwrócił wzrok i westchnął, a następnie podrapał się niezręcznie po karku.

- To nie tak. - jęknął z frustracją. - Ja po prostu-

- Po prostu co? - parsknęłam cicho. - Jestem egoistką, bo w końcu odzyskałam brata? Jestem egoistką, bo w końcu myślę trochę o sobie?

Diluc z rezygnacją zwiesił głowę. Zapadła niezręczna i przytłaczająca cisza.

- Nic nie powiesz? - chłopak ciągle milczał. Pokręciłam głową i z smutnym uśmiechem pożegnałam go, w następnie zniknęłam za drzwiami sypialni.

***
- Gdybyś tylko dała mi dokończyć...
***

Z rezygnacja rzuciłam się na łóżko i krzyknęłam w poduszkę. Czułam się źle, wręcz tragicznie. Oczy zaczęły mnie piec i tym razem pozwoliłam słonym łzom spłynąć po moich policzkach.

Dlaczego kłótnia z nim tak bardzo bolała?

Wtulilam twarz mocniej w poduszkę, a cichy, zduszony szloch rozdarł ciszę. Naprawdę żałowałam, że tyle razy go olałam, ale jako mój przyjaciel, powinien to zrozumieć, a przynajmniej spróbować.

Owinęłam się kołdrą i westchnęłam ciężko, następnie pociągnęłam nosem. Na domiar złego, zaczęło burczeć mi w brzuchu, ale nie miałam zamiaru wychodzić z pokoju.

Strajk głodowy musi trwać.

***

Z płytkiego snu wybudził mnie cichy dźwięk otwieranych drzwi. Zmarszczyłam nos i podniosłam nieprzytomne spojrzenie, a następnie przetarłam zmęczone oczy dłońmi.

W drzwiach stał Diluc, który zastygł z dziwną miną. W ręce trzymał talerz, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie i zmieszanie.

- Nie chciałem cię obudzić. - wymamrotał, a jego czujne spojrzenie prześlizgnęło się po mojej twarzy. - Płakałaś? - wydusił z siebie.

- Nie. - mruknęłam, a następnie odwróciłam się do niego plecami.

- Przeciez widzę.

- To po co pytasz? - prychnęłam. Diluc westchnął, a następnie z cichym trzaskiem położył talerz na stoliku, po czym powoli wycofał się z pokoju.

- Nie będę ci już przeszkadzał. - wymamrotał.

Gdy drzwi trzasnęły, podniosłam głowę i spojrzałam na stolik. Diluc przygotował gofry z bitą śmietaną i owocami, a cudowny zapach posiłku sprawił, że mój brzuch wydał z siebie dziwne odgłosy.

Może jednak nie będzie strajku głodowego.

Westchnęłam z zachwytem i zaczęłam pałaszować danie. Musiałam przyznać, że nawet mu wyszło, ciasto było chrupiące, owoce wręcz ociekały słodyczą, a bita śmietana miała idealną konsystencję.

Gdyby Diluc nie był świętym Mikołajem, to zdecydowanie powinien zastanowić się nad karierą kucharza.

Spochmurniałam, a na moją twarz wpełzł dziwny grymas. Czerwonowłosy ostatnimi czasy zajmował zdecydowanie za dużo moich myśli i nie podobało mi się fakt, że nawet przy jedzeniu mnie prześladuje.

Z zrezygnowaniem odłożyłam napoczęty posiłek na stolik i westchnęłam cicho, jakoś mój apetyt zmalał.

Wiedziałam, że muszę z nim w końcu porozmawiać, ta kwestia była nieunikniona, jednak w tym momencie wolałam uspokoić swoje emocje i dopiero później działać.

Ponownie otuliłam się kołdrą i już po chwili zasnęłam.

***

Obudziłam się, gdy za oknem ciągle panował zmrok. Nieprzytomnym spojrzeniem namierzyłam budzik, na którym widniała wczesna godzina. Przetarłam oczy, a następnie podniosłam się ociężale z łóżka i skierowałam w kierunku łazienki.

Jednak zamiast spokojnie dotrzeć na miejsce, odruchowo zatrzymałam się przed kanapą, na której leżał Diluc.

Grzywka opadała na jego czoło i oczy, a delikatnie uchylonego usta, nadawały mu spokojnego wyglądu. Dopiero teraz zauważyłam, że kołdra leżała na ziemi, prawdopodobnie musiał się mocno wiercić podczas snu.

Westchnęłam cicho, podniosłam ją, po czym delikatnie i dokładnie okryłam chłopaka. Diluc wymamrotał coś przez sen, a następnie wtulił twarz w poduszkę i uśmiechnął się sennie.

Mimo faktu, że byłam na niego zła, nie potrafiłam go zostawić bez odpowiedniego okrycia.

Mimowolnie odgarnęłam grzywkę z jego czoła, a na moją twarz wpłynął słaby uśmiech.

- Och Diluc, nieźle namieszałeś w moim życiu.








Świąteczne Problemy Mikołaja Where stories live. Discover now