Lampki

479 49 131
                                    

Cisza między nami była przytłaczająca, jednak Diluc zdawał się tego nie zauważać. Rozglądał się leniwie po okolicy i uważnie chłonął doznania. Jego twarz była poważna, a czerwone włosy standardowo zostały spięte w niski kucyk.

- Gapisz się. - powiedział w końcu z delikatną irytacją. Uśmiechnęłam się półgębkiem, a ten prychnął cicho. Włożył dłonie do kieszeni i pociągnął delikatnie nosem.

- Po prostu obserwuję podejrzanego. - wzruszyłam ramionami. - Nadal ci nie ufam.

- Nie dziwię się. - stwierdził poważnie. Z rozbawieniem przewróciłam oczami.

- Co tu w ogóle będziemy robić? - zmieniłam temat. Zmarszczyłam nos, gdy zimny wiatr zawiał mocniej, po czym otuliłam się szczelniej szalikiem.

- Sam nie wiem. Rozglądaj się. - uniosłam twarz do nieba i westchnęłam ciężko. Z nim nie da się normalnie porozmawiać. Skrzywił się delikatnie, gdy wiatr zawiał mocniej.

- Najpierw idziemy na zakupy.- oznajmiłam i pociągnęłam go w stronę najbliższej galerii.

Sapnął obrażony i gdy chciał coś powiedzieć, przerwałam mu stanowczo.

- Nie zrobisz niczego pożytecznego jeśli zmarzniesz.

Niechętnie przyznał mi rację, na co uśmiechnęłam się zwyciesko.

- Miejmy to już za sobą. - westchnął ciężko.

***

- Czy to naprawdę konieczne? - stęknął głośno, gdy podałam mu dziesiąta czapkę z rzędu. Odepchnął moja rękę, przez co posłałam mu piorunujące spojrzenie. Wymamrotał coś pod nosem i w końcu, po kilku minutach opierania się, nałożył ją na głowę. Spojrzał na mnie żałośnie, a ja uśmiechnęłam się z aprobatą. Wybrałam dla niego zwykłą, czarną czapkę z bordowym pomponem, który pasował do koloru jego włosów.

- Idealnie. - zachichotałam, a ten westchnął z widoczną ulgą. - Potrzebujesz jeszcze czegoś?

Diluc szybko pokręcił przecząco głową.

- Hm, a nie przydało by ci się jesz- urwałam z zaskoczeniem, gdy złapał mnie mocno za rękę i stanowczo pokierował w stronę sprzedawczyni. Parsknęłam cichym śmiechem, ale dałam mu się poprowadzić. Wyłożyliśmy ubrania na ladzie, a sprzedawczyni zaczęła kasować towar.

Czerwonowłosy patrzył z zmarszczonymi brwiami na rosnąca cenę, po czym posłał mi dziwne spojrzenie, w odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego, na co odwrócił wzrok. Odchrząknął cicho i zaczął bawić się palcami.

- Czterysta euro. - powiedziała kobieta i spojrzała na Diluca znacząco. Zaśmiałam się cicho, gdy zauważyłam jego zmieszanie, po czym wyjęłam z portfela gotówkę, a następnie czym wręczyłam delikatnie zdziwionej kobiecie. Szybko wydała mi resztę, a mój znajomy zabrał papierowe torby z zakupami. Pożegnaliśmy ją, a następnie wyszliśmy z galerii.

Pierwsze co odczułam, to przeraźliwe zimno. Kątem oka spojrzałam na  Diluca, który z zadowoleniem otulił się ciemnym szalikiem. Próbowałam go namówić na jakiś żywszy kolor, jednak gdy mu to  zaproponowałam, spojrzał na mnie jak na idiotkę.

W ciszy ruszyliśmy w kierunku rynku. Z delikatnym uśmiechem przyglądałam się ludziom, którzy nas mijali. Wyglądali na wyjątkowo zabieganych, biegali od sklepu do sklepu, z których wracali z coraz większymi pakunkami. Jednak na ich twarzach widoczne było zmęczenie i swojego rodzaju napięcie. Pewnie przygotowania do świąt nie szły po ich myśli. Jedynie dzieci były zadowolone, biegały od jednej wystawy do drugiej, a niektóre nawet spisywały coś na kartce, prawdopodobnie w ten sposób robiąc listę pożądanych prezentów.

Świąteczne Problemy Mikołaja Where stories live. Discover now