Czym Jest Szczęście?

349 43 154
                                    

Dzisiaj trochę krótszy, ale musiałam coś wstawić z okazji urodzin Diluca snsjksms.

W tym rozdziale będzie trochę grania na emocjach, ale wszystko później się wyjaśni.

Miłego weekendu!

***

- Lumine, mam do ciebie bardzo ważne pytanie. - powiedział i nagle się zatrzymał. Staliśmy na przeciwko choinki, którą wspólnie dekorowaliśmy. Na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech, gdy przypomniałam sobie wszystkie nasze przygody.

Szczere mówiąc, na początku bardzo mnie denerwował, zachowywał się wrednie, jego przepełnione wyższością spojrzenie sprawiało, że miałam ochotę trzepnąć go w głowę.

Jednak gdy z biegiem czasu, zaczął się coraz bardziej przede mną otwierać, musiałam przyznać, że jest wspaniałą osobą.

Oczywiście wiele było przed nami, ale jak na razie byłam zadowolona z efektów jego "wielkiej przemiany".

Owszem, bywał pesymistycznie nastawiony, zachowywał się jak emo na sterydach, ale równocześnie widziałam, że w głębi siebie jest kochanym i pomocnym człowiekiem. Po prostu był trochę zagubiony.

I muszę przyznać, że się do niego przywiązałam, jednak z drugiej strony zorientowalam się, że nasza znajomość nie miała szansy na przetrwanie. On będzie żył jeszcze kilkaset lat na biegunie, gdzie ma swoje zajęcia i problemy, a ja?

A ja zostanę tutaj i będę się powoli starzeć.

- Lumine? - zapytał niepewnie i pomachał mi ręka przed twarzą. Otrząsnęłam się z zamyślenia i odchrząknęłam cicho.

- Mógłbyś powtórzyć pytanie? - poprosiłam z lekkim poczuciem winy i uśmiechnęłam się przepraszająco. Poprawiałam moje rozwiane, blond włosy i spojrzałam na niego.

Wyglądał niepewnie. Pierwszy raz widziałam go z taką nietęgą i zakłopotaną miną. Jego ramiona delikatnie opadły, a końcówki uszu poczerwieniały.

- Jesteś szczęśliwa?

Szczere mówiąc, to zaskoczyło mnie to pytanie. Odruchowo zmarszczyłam brwi i nos, po czym westchnęłam cicho.

- To zależy czym jest szczęście. - odpowiedziałam w końcu z pewnym zamyśleniem. Chciałam ująć moje myśli jak najlepiej, jednak bałam się, że źle mnie zrozumie. - Wiesz, gdy byłam młodsza, nigdy nie myślałam o tym, moim jednym zmartwieniem był brak ulubionych ciastek, ale gdy rodzice umarli, a Aether zniknął, moim jedynym celem i marzeniem było odnalezienie go. Zaczęłam zastanawiać się, czym ono właściwie jest i wiesz co?

Diluc pokręcił głową, słuchał mnie uważnie i nie spuszczał ze mnie swojego uważnego spojrzenia.

- Chyba nie jest określone. Jest  płynne, ciągle zmieniają się nasze potrzeby, a wraz z nimi, zmienia się definicja naszego szczęścia. - powiedziałam i spojrzałam w niebo, gdzie mignęła mi przed oczami moja ulubiona konstelacja. - Jednak na ten moment mogę powiedzieć, że chyba jestem szczęśliwa. Spełniłam swój największy cel, odnalazłam brata, nasza stara paczka jest w komplecie, mam pracę, którą lubię, piękne mieszkanie i to tyle. Niczego więcej na ten moment nie potrzebuję.

Coś w jego mimice uległo zmianie i przez jakiś czas miałam wrażenie, że błysk żalu mignął w jego oczach. Jednak gdy mrugnęłam, złudzenie zniknęło. Chyba musiało mi się coś przewidzieć.

Ale niepokój pozostał.

- A czym jest dla ciebie szczęście? - spytałam z zaciekawieniem. Diluc zamarł, widocznie nie spodziewał się takiego pytania. Podrapał się po karku i zacisnął usta.

- Szczęściem dla mnie byłaby osoba, która mnie zrozumie.

***
Do mieszkania wracaliśmy w dziwnej ciszy, jakby wcześniejsza rozmowa dużo zmieniła. Co jakiś czas rzucałam czerwonowłosemu ukradkowe spojrzenia, jednak jego twarz nie wyrażała niczego szczególnego. Ot, zwykle znudzenie życiem.

Próbowałam dojrzeć jakieś większe emocje, ale chyba znowu zamknął się w sobie. Świetnie.

Włożyłam dłonie do kieszeni i westchnęłam cicho, a następnie po chwili namysłu, zdecydowałam się zabrać głos.

- Uhm, Diluc? - zaczęłam niepewnie, jednak czerwonowłosy nawet na mnie nie spojrzał. - Hej?

- Tak? - ziewnął jakby był znudzony.

- Chcesz jutro ze mną wyjść? - poprosiłam go z nadzieją wymalowaną na twarzy, spojrzał na mnie i zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią.

- Nie.

Och.

- Serio nie chcesz? - zaśmiałam się nerwowo i podrapałam po karku. - Pójdziemy komuś pomóc, co ty na to?- próbowałam go zachęcić, jednak ten tylko zmarszczył brwi.

- Będę zajęty. Ty zresztą chyba miałaś spotkać się z swoim bratem, czyż nie?

Skrzywiłam się.

- Zawsze możemy iść razem. - nie poddawałam się, Diluc przewrócił oczami i spojrzał na mnie z widoczną złością. Przełknęłam głośno ślinę i odsunęłam się od niego trochę, gdy to zauważył, jego wyraz twarzy odrobinę złagodniał.

- Lumine, zrozum, mam swoje sprawy do załatiwienia, nie wyjdę z tobą nigdzie. - mruknął trochę oschle.

- Ja tylko chciałam pomóc. - spróbowałam się usprawiedliwić, jednak ten już na mnie nie spojrzał.

- Chcesz mi pomóc? - upewnił się, a ja z zapałem pokiwałam głową. - Więc się nie wtrącaj.

Świąteczne Problemy Mikołaja Where stories live. Discover now