Tosty

448 51 205
                                    

Poranek nie należał do tych lekkich i przyjemnych. Twarz piekła mnie niemiłosiernie, a głowa pulsowała tępym bólem. Otworzyłam oczy i niemal od razu tego pożałowałam.

Moim pierwszym widokiem były czyjeś czerwone kudły. Kichnęłam, gdy podrapały mnie po nosie.

- O, żyjesz. - zauważył Diluc, który nadal się nade mną pochylał. Jego szkarłatne oczy błysnęły złośliwie. Prychnęłam i odepchnęłam go, po czym dźwignęłam się z podniosłam się z łóżka i ziewnęłam głośno. Przetarłam zmęczone, po czym posłałam mu gniewne spojrzenie.

- Co ty robisz w mojej sypialni? - wysyczałam i rzuciłam w niego jedną z poduszek. Dostał nią w twarz, przez co zamrugał zdumiony. Ciche prychnięcie wydobyło się z jego ust.

- Sprawdzałem czy jeszcze żyjesz. - wzruszył ramionami i zmarszczył nos. - Wołałem cię, ale nie odpowiadałas, więc postanowiłem sprawdzić czy nie trzeba cię dobić.

-Żebym zaraz ja nie musiała cię dobić. - mruknęłam, przewróciłam oczami i znowu ziewnęłam, a następnie spojrzałam na zegar. Prawdopodobnie żyłka na moim czole zaczęła pulsować. Obudził mnie przed ósmą. W sobotę. - Diluc, zamorduję cię, przysięgam.

Uniósł ręce w geście kapitulacji.

- Czym szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. - wyjaśnił.

- Ale o tej porze wszyscy śpią. - jęknęłam boleśnie. - Jesteś taki upierdliwy.

- Do usług.

Prychnęłam głośno i ignorując jego obecność, ułożyłam się wygodnie na łóżku, po czym zamknęłam zmęczone oczy.

- Co ty wyprawiasz? - spytał z delikatnym zaskoczeniem.

- Śpię. - parsknęłam. - Daj mi spokój, obudź mnie za dwie godziny.

Westchnął ciężko i wnioskując po odgłosie kroków, skierował się w stronę drzwi, jednak nie wyszedł z pokoju.

-  A szkoda, bo zrobiłem śniadanie. - powiedział z sztucznym smutkiem. - No cóż, więcej zostanie dla mnie.

Otworzyłam jedne oko.

- Co zrobiłeś? - spytałam z lekką ciekawością.

- Tosty. - powiedział, a w jego oczach pojawił się zwycięski błysk, gdy zauważył mój drobny zachwyt. - Z dużą ilością sera.

- Niech cię szlag trafi.

***

Wpakowałam sobie ostrożnie tosta do ust i zaczęłam powoli gryźć, tak by się nie poparzyć. Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy poczułam cudowny smak. Diluc widząc moją minę, wyprostował się dumnie.

- Nadal cię nienawidzę, więc się tak nie ciesz. - wymamrotałam z pełnymi ustami, a ten przewrócił oczami. Usiadł obok naprzeciwko mnie i zabrał jednego tosta z talerza. Zmierzyłam go złym wzrokiem, a Diluc wzruszył ramionami.

- Co ty robisz z moimi tostami? - spytałam z zmarszczonymi brwiami.

- Z naszymi tostami. - poprawił mnie niemal od razu. - Jeszcze nie jadłem śniadania.

Mruknęłam coś pod nosem i upiłam duży łyk ciepłej kawy. Uśmiech wpłynął na moje usta, gdy poczułam, że była przyrządzona tak, jak lubię. Czerwonowłosy spojrzał na mnie dziwnie, ale milczał.

- Jakie masz plany na dziś? - przerwałam w końcu niezręczna ciszę, która zaczęła dzwonić mi w uszach. Uniósł głowę znad talerza i potarł brodę w geście zamyślenia.

Świąteczne Problemy Mikołaja Where stories live. Discover now