48. Pod osłoną nocy

7 4 2
                                    

*puśccie sobie piosenkę u góry dla lepszego klimatu*

-----

Noc.

Księżyc w pełni.

Godzina 00:00.

Czas zacząć działać.

Wyszłam ukradkiem z willi aby nie obudzić Darliny i zleciałam na ziemię latającym szalikiem.

Zdjęłam swój plecak z ramion zaglądając do środka.

Nóż, latarka, lina, woda, lornetka śrubokręt, zapałki, pistolet i rękawiczki. Tyle mi wystarczy.

Udało mi się dowiedzieć od Baeka gdzie mieszka NingNing. Baek jest strasznie naiwny i szybko rozgaduje innym informacje. Pewnie się nie spodziewał

Z tego co wiem to mieszka razem z aespa w jednym dormie, więc musiałam jakoś uśpić ich czujność.

Dotarłam pieszo pod ich dorm. Był w jednej z bogatszych dzielnic w mieście.

Byłam ubrana w maskę na cala twarz, okulary, kapelusz i płaszcz. Wszystko na czarno. Włosy miałam spięte w kok pod kapeluszem, a plecak trzymałam w rece pod płaszczem.

Szłam oświetlonymi ulicami. O tej godzinie było nawet sporo ludzi. I to NIE JEST dobry znak.

Dotarłam pod dom aespa, przeskoczyłam płot i weszłam w krzaki. Mój plan byl aby podpalić im drzewo w ogrodzie, aby wszystkie wybiegły, a potem strzelę w NingNing będąc ukryta na innym drzewie.

Obeszłam dorm aespa żeby zobaczyć gdzie jest jakieś fajne drzewo. Problem był taki, że nie było żadnego fajnego drzewa bruh.

Wróciłam więc za krzaki i wyjęłam zapałki. Ciasno tu...

Podpaliłam kilka zapałek i zaczęłam wrzucać na ogród. Trawa zaczęła się palić więc wyszłam szybko z krzaka i schowałam się za jakimś głazem co miały na ogrodzie. Dorzuciłam jeszcze dwie zapałki.

Pożar był już w miarę widoczny, więc myślę, że zaraz ktoś wyjdzie. Oby szybko bo sama zaraz się spale..

Po chwili jakiś typ wyszedł z gaśnicą i zaczął wszystko gasić. NO CO TO MA ZNACZYĆ SRAKO ZASRANA

Pewnie to byl ich menadżer albo ochroniarz. Kurna nie pomyślałam o tym. Pewnie jeszcze idiota to na policje zgłosi.

Potem typ z gaśnicą wrócił do środka i zamknął drzwi na klucz.

Siedziałam w krzakach i nie wiedziałam co robić. Mogłabym jeszcze podpalić ich dom, ale to by wywołało zbyt dużo uwagi.

Wtedy zobaczyłam jak menadżer wyprowadził 3 osoby z budynku. Wzięłam do ręki lornetkę i zobaczyłam, że to członkinie aespa, ale brakowało jednej z nich. Ningning...

Coś do siebie gadali i menadżer dzwonił po kogoś. Pomyślałam, że to będzie moja szansa. Sięgnęłam do plecaka.

- NingNing! Wychodź! - krzyknęła Winter

Byłam przygotowana. Zamknęłam jedno oko i wyostrzyłam wzrok na tym drugim. Wycelowałam.

Drzwi się otworzyły. Widziałam jak wychodzi. Krok za krokiem.

Umieściłam palec na spuście.

STRZAŁ !

Usłyszałam ciało upadające na ziemie i krzyki pozostałych.

Wszyscy zebrali się wokół leżącego ciała, a ja pobiegłam na same tyły ogrodu i tam przeskoczyłam przez płot. Teraz już wiecie po co były te treningi.

Szum w uszach, a ja dalej biegnę. Słyszę syreny policyjne z drugiego końca miasta. Mam wrażenie, że zaraz mnie ktoś złapie.

Szybko wskakuję na latające spodnie i odlatuję do willi, zanim w mieście rozpocznie się armagedon.

Misja. Wykonana.


Relacje z różnych wydarzeńWhere stories live. Discover now