37. Skok przez płot, ciasto i puszek

15 4 43
                                    

Razem z Sehunem musieliśmy w jakiś sposób zejść z dachu Kaia.

Szczerze mówiąc mieliśmy już wywalone czy nas Kai złapie czy nie, bo zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić.

Sehun przepuścił mnie pierwszą w drzwiach i zaczęliśmy prędko schodzić. Gdy byliśmy na samym dole zobaczyliśmy jak Kai przytula i pociesza płaczącą Darlinę. Na twarzy Sehuna zobaczyłam złość. Nawet zacisnął pięści.

- Dobra, chodź. Nie bedziemy już przecież robić im drugiego pranka co nie? - szepnęłam chwytając go za dłoń

Sehun odszedł pokazując środkowego palca w stronę Kaia i Darliny.

Gdy wyszliśmy z drzwi nagle usłyszeliśmy krzyk i szybkie kroki za nami.

- STÓJCIE JESZCZE Z WAMI NIE SKOŃCZYŁEM SKURCZYBYKI - krzyczał Kai biegnąc ku nam z nożem w ręku

- SZYBKO! - wrzasnęłam do Sehuna i zaczęliśmy biec do kabrioletu w lesie

Nie była to prosta droga. Skierowaliśmy się w stronę otwartej bramy wjazdowej. Gdy mieliśmy przebiec przez bramę, to zaczęła się zamykać.

Ledwo, ale udało mi się przez nią przebiec zanim całkowicie się zamknęła. Obejrzałam się za siebie widząc Sehuna, który nie wiedział co zrobić.

- GÓRĄ! PRZEJDŹ GÓRĄ ! - krzyczałam. Na posesję dostaliśmy się od drugiej strony przeskakując przez płot, więc Sehun bez problemu wspioł się na ogrodzenie i przez nie skoczył.

Kai rzucił nożem w jego stronę. Nóż trafił w nogę Sehuna lekko go raniąc. Naszczęście nie była to duża rana i udało nam się dobiec do samochodu. Po drodze wzięłam ten nóż z ziemi. Kai nie był tak silny jak my aby przeskoczyć przez bramę, bo nigdy tego nie robił. Był przyzwyczajony do jeżdżenia samochodem lub chodzenia pieszo. W dodatku jego kondycja nie była w dobrym stanie.

Wskoczyliśmy to samochodu i zamknęliśmy drzwi od zewnątrz tak na wszelki wypadek. To był jeden z najcięższych biegów w moim życiu. Obaj oddychaliśmy ciężko.

- Masz apteczkę? - spytałam

- Tak, jest tutaj w schowku - wskazał - po co ci?

- Trzeba opatrzyć ci ranę - odpowiedziałam

- Jak chcesz. To już nie pierwszy raz jak zostałem ranny - odrzekł obojętnie

Wyjęłam wodę utlenioną, plaster i chusteczki.

- Podwiń nogawkę spodni - nakazałam

I zrobił tak jak powiedziałam. Zaczęłam mu przemywać ranę wodą utlenioną a następnie nakleiłam plaster na nogę. Rana nie była groźna, więc bandaż był niepotrzebny.

- Dzięki - rzekł cicho

- Spoko - odłożyłam apteczkę do schowka - Bolało?

- Nie tak bardzo jak moje serce po widoku Darliny i Kaia - spuścił głowę

- Um chile anyways sooooo

- Dobra chodźmy zabiorę cię do swojej willi i coś zjemy - oznajmił

- A CO Z ROWEREM??

Sehun sie w końcu uśmiechnął.

- Dobra weź go sobie i odstaw do willi 4d a ja poczekam - powiedział

Wróciliśmy nad rzekę. Wysiadłam z samochodu i poszłam po rower. Jakie szczęście, że tam dalej był. Trochę brudny, ale cóż. Umyję go w wolnym czasie. Wzięłam rower, a następnie poleciałam razem z nim na latającej skarpecie do świata 4d.

Zostawiłam go w holu willi i zobaczyłam puszka.

- Hej puszek dali ci jeść? - popatrzyłam na niego

- Darliny nie ma już jakiś czas, więc nie. Głoduję! - zapłakał

- Oh, dobra to ci coś dam. Chodź za mną - zaprowadziłam go do kuchni

Nasypałam puszkowi jego ulubionego jedzonka czyli głowy enhajpenów. Następnie nalałam mu krwi jungwona do miski.

- Smacznego

Puszek mnie nie słyszał chyba, bo jadł te głowy.

Powoli wyszłam z kuchni i skierowałam się do wyjścia z willi. Zleciałam na ziemię za pomocą latających majt i wróciłam do Sehuna.

- Co tak długo

- Musiałam coś jeszcze zrobić sory

- A okej

Skierowaliśmy się do jego willi.

Była ogromna. W końcu Sehun to władca mafii więc?

- Ej. Co nie bo ty masz chwilowe zwolnienie z więzienia tak jak reszta exo i nie możecie złamać prawa to was uwolnią cn? - zapytałam

- No ta.. - mruknął

- A co jeśli Kai zgłosi nasze włamanie na policje? - spytałam

- Wtedy ja powiem, że porwał Darlinę gdy była nieprzytomna i nie zadzwonił na pogotwie gdy umierała - odrzekł niewzruszony - nie ma się  czego bać.

Już mu nic nie odpowiedziałam.

Weszliśmy do willi. Była w stylu wiktoriańskim. Piękna.

Zaprowadził mnie do kuchni i pokazał gdzie jest toaleta jakbym potrzebowała.

Usiadłam przy szklanym stole, a on nam robił posiłek.

- Ty wiesz, że tym prankiem tylko sobie zniszczyliśmy szansę na wygraną? - rzekłam

- My?

- Tak my, bo ja też jestem w to uwikłana.

- Ale Ty jej nie kochasz

- Prawda, nie kocham. Ale wisisz mi kasę za pomoc i te pomysły.

- Wiem, spokojnie. Zapłacę.

- Tak naprawdę to czemu chciałeś zrobić ten prank?

- Bo czasem moja chęć zemsty jest silniejsza niż myślenie. Po prostu emocje wzięły nade mną górę i chciałem się odpłacić.

- Gdybym ci nie powiedziała to pewnie by się pocałowali. Gdyby nie mój pomysł, to nie spędziłbyś z nią dnia. Gdyby nie moja pomoc, to nie zrobiłbyś tego głupiego pranka. Ty byś sobie nie poradził beze mnie.

- No i sobie nie radzę

- Co

- Nic. Masz tu herbatę i ciasto - Sehun odwrócił się w stronę stołu i położył talerz i szklankę przede mną.

Kurde nawet jego naczynia są drogie.

Jedliśmy tak w ciszy. Następnie pożegnałam się z Sehunem dziękując za posiłek i wróciłam do świata 4d. Darliny nadal nie było. Może znów została u Kaia na noc.

Puszek spał na swoim posłaniu. W willi było cicho.

Weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w piżamę. Umyłam się szybko a następnie skoczyłam na łóżko. Zasnęłam myśląc o tym gdzie jest Darlina i czy jutro rano będzie w willi nakarmić Puszka.

Wczoraj noc z Sehunem, dzisiaj samemu.

Relacje z różnych wydarzeńWhere stories live. Discover now