rozdział XLI

20.7K 672 129
                                    

Siedziałam wpatrzona w bladoróżową ścianę przede mną, która mieściła się w moim gabinecie. Stukot moich szpilek odbijał się echem w pomieszczeniu. Nogi mi dygotały, a ręce pociły się. Co jakiś czas przejeżdzałam nimi po mojej zwiewnej sukience w kwiaty, która sięgała mi do kostek. Niemal przez cały czas mój wzrok lądował na wiszącym na ścianie metalowym zegarze, który zajmował prawie połowę jednej ze ścian w moim gabinecie. Minuty mijały mi na gapieniu się w przestrzeń przede mną, a serce podchodziło mi do gardła.

Wiedziałam, że sama się na to zgodziłam, chciałam znać prawdę, wiedzieć wszystko co ma mi do powiedzenia człowiek z którym miałam zamiar ułożyć swoją przyszłość. Nie miałam pojęcia co tak właściwie może mi powiedzieć po takim czasie... Sądziłam, że ten rozdział jest już zamknięty a Alexander nigdy więcej nie pojawi się w moim życiu. W końcu to on zrujnował cały nasz związek swoimi kłamstwami i zdradą, a myśl o tym przysparzała mi jedynie bólu głowy i okropnych wspomnień, które stawały przed moimi oczami.

- Cecillio, ktoś do ciebie.- Głowa blondwłosej kelnerki pojawiła się w drzwiach a ona sama przepuściła w drzwiach obiekt moich rozmyślań.

-Dziękuję Lena.- Uśmiechnęłam się do niej, po czym mój wzrok powędrował na Bonnet'a.

Stał wyprostowany, ubrany w jeden ze swoich granatowych garniturów. Ręce trzymał w kieszeniach spodni a na jego twarzy widniał dobrze mi znany kpiący uśmiech.

Kiedyś był to mój ulubiony widok, który mogłam podziwiać codziennie.

-Dzień dobry Cece.- Zuchwale uśmiechnął się po czym podszedł bliżej by stanąć naprzeciw mojego biurka.

Wstałam przesuwając krzesło za siebie i skinęłam mu głową by zajął miejsce przede mną.

- Dziękuję, ale postoję. - Przyznał. - Nie chcę zajmować ci zbyt wiele czasu.

Wpatrywałam się w niego w dalszym ciągu nie potrafiąc wydobyć z siebie słowa. Był nazbyt zuchwały, co nie zmieniło się ani odrobinę od czasu naszego rozstania.

-W takim razie mów.- Usiadłam na wcześniej zajmowanym miejscu, kiedy on zaczął rozglądać się po miejscu w jakim się znajdował. I choć był tu wiele razy to miałam wrażenie jakby próbował przypomnieć sobie gabinet na nowo.

-Naprawdę chcesz się mnie pozbyć stąd jak najszybciej.- Krzywy uśmiech pojawił się na jego twarzy kiedy cicho wypowiedział te słowa.

-A czego właściwie się spodziewałeś Alex?- Żachnęłam.- Myślałeś, że ugoszczę cię herbatą i ciastkami a potem wpadnę w twoje ramiona? A może zaproszę cię od razu na kolację na wieczór?

Spoważniał wysłuchując każdego ze słów, które wypływały z moich ust. Byłam rozgoryczona i naprawdę nie sądziłam by był tak naiwny bym mogła choć w małym stopniu próbować być miłą.

-Masz rację.- Przyznał. - Nie przyszedłem by się kłócić. Chcę tylko byś wiedziała co tak naprawdę stało się tamtego wieczora. 

Zerknęłam na jego twarz, łącząc ze sobą dłonie w oczekiwaniu na jego wyjaśnienia.

-Mam brata bliźniaka.

Zmrużyłam oczy nie będąc pewną co tak właściwie usłyszałam. 

-Co?

Rozpiął ciemną marynarkę ukazując białą koszulę i spływający po jego klatce piersiowej bordowy krawat. Usiadł wygodnie na jednym z krzeseł przede mną a jego dłoń na chwilę powędrowała do zarostu, który zaczął pocierać.

-Nie mówiłem ci o Antoine, ponieważ nie żyjemy w dobrych relacjach od kilkunastu lat. Właściwie nie widziałem go od czasów szkoły średniej. 

Lovely gentleman  ZAKOŃCZONAΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα