Rozdział XXXIX

22.7K 734 125
                                    

Wysiadłam na parkingu wyłożonym małymi drobnymi kamykami i ruszyłam prosto w stronę dębowych, ciężkich drzwi do domu. Wróciłam dzisiaj z pracy znacznie później niż planowałam przez ciągnące się w nieskończoność spotkanie z parą planującą swoje przyjęcie ślubne. Nie powiem, bo przyszła panna młoda zdążyła zrobić na mnie niemałe wrażenie swoimi konkretnymi planami i wygórowanymi wymaganiami. Podwieszane pod sufitem na całej szerokości i długości sztuczne małe motyle i rzeźby z lodu mogły stanowić spory problem, ale nie chciałam się teraz nad tym zastanawiać.

Było późno, a ja zamierzałam przygotować drobne przekąski i lekką kolację dla Sophii, która miała się tu pojawić lada moment. Kierując swoje kroki prosto w stronę przestronnej kuchni zrzuciłam ze stóp bladoróżowe szpilki i podreptałam już boso do lodówki. Może nie byłam mistrzem gotowania, może nawet nie potrafiłam przygotować smacznego ciepłego obiadu, a nawet jajecznica wychodziła mi często za bardzo ścięta ale przekąski na zimno i ich dekoracja zawsze wychodziły mi perfekcyjnie. Dlatego w biegu przygotowałam deskę na której ułożyłam pokrojone sery, orzechy, winogrona i truskawki. W koszyczku poukładałam maślane bułki i przykryłam je bawełnianą, kremową ścierką. Wyciągnęłam w biegu kieliszek z winem i rozpoczęte wczoraj czerwone, wytrawne wino i złapałam szybkiego łyka idąc w stronę salonu by poukładać na nim przygotowane wcześniej rzeczy.

Przyglądając się poukładanym ozdobnym poduszkom zastanawiałam się czy mam czas by przygotować jeszcze szybką sałatkę, którą tak bardzo lubiła Sophia, kiedy poczułam na mojej talii znajomy dotyk dłoni. Mimo, że miałam świadomość, że to Harry, podskoczyłam wyraźnie w miejscu, krztusząc się przy tym popijanym winem. Co on tu robił o tak wczesnej porze? Byłam pewna, że wróci tak jak zwykle, czyli w okolicach dziewiętnastej czy dwudziestej.

Poczułam na karku kilka muśnięć wilgotnych ust bruneta dzięki czemu automatycznie odchyliłam głowę prosząc o więcej. Uwielbiałam jego dotyk na swoim ciele i to jak bardzo czułam się odprężona w jego ramionach.

-Wystraszyłeś mnie.- Wychrypiałam. - Co tak właściwie robisz o tej porze w domu?

- Przyjechałem po kilka ważnych umów z kontrahentami. Podpisuję dzisiaj umowę na budowę nowego hotelu w San Diego. - Wyjaśnił kiedy odkręciłam się w jego stronę przytrzymując go za kołnierzyk jasnoniebieskiej koszuli.

-Och.. To wspaniale.- Uśmiechnęłam się do niego, unosząc na palcach i pozostawiając na jego ustach mokrego całusa.

-Umhh..- Mruknął prosto w moje usta w dalszym ciągu obłapiając moje ciało. - Myślę, że nic się nie stanie jeśli na mnie chwilę poczekają.

Zachichotałam cicho w jego pełne usta, odsuwając głowę by spojrzeć mu prosto w oczy.

-Myślę, że prezes jest apodyktycznym służbistą, który nie wyobraża sobie spóźnić się na tak ważne spotkanie.

Ścisnął mocniej moje biodra a na jego twarzy ukazał się kpiący uśmiech.

-W takim razie powinienem wyprowadzić cię z błędu.- Jęknęłam, gdy tylko jego ciepłe wargi przywarły do moich, a jego dłoń znalazła się w moich luźno puszczonych włosach.

Oderwaliśmy się od siebie na dźwięk dzwonka do drzwi, który sygnalizował prawdopodobne przybycie mojej przyjaciółki. Odsunęłam się od mężczyzny słysząc jego wyraźny jęk niezadowolenia przez co zachichotałam pod nosem i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Poprawiłam w biegu włosy, które zdążyły mi się nieco napuszyć kiedy dostrzegłam je w dużym stojącym lustrze w korytarzu i poprawiłam koszulę, którą miałam na sobie.

- Cześć kochanie!- przywitałam się uściskiem z blondynką, zapraszając ją do środka, robiąc jej tym samym miejsce w drzwiach.

-Szkoda, że nie ma Jake'a, posikałby się widząc te wnętrza.- Szepnęła konspiracyjnie widząc nadchodzącego Harry'ego.

Lovely gentleman  ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now