rozdział VI

38.4K 1.1K 128
                                    

Kiedy poczułam oplatającą moje plecy zimną dłoń Harrego poczułam dreszcze. Bałam się podnieść wzrok. Byłam pewna siebie, to jasne. Powtarzał to każdy kto mnie znał. Więc dlaczego przy nim zachowywałam się jakbym traciła resztki zdrowego rozsądku? Moja drobna dłoń opadła delikatnie na jego ramię, próbowałam robić wszystko by trzymać go na dystans. Skupiona na jego guzikach od koszuli, pragnęłam by jak najszybciej się to skończyło. Było mi duszno. Byłam nieludzko skrępowana jego silnymi ramionami, zapachem, który dziwnie na mnie działał a przede wszystkim moim szybko bijącym sercem. 

- Cecilio spójrz na mnie. Nie rozumiem Twojego skrępowania.- A więc to wyczuł.

Jasne, że tak.

Równie dobrze mógłby trzymać w ramionach kłodę a nie zauważyłby różnicy.

Byłam całkowicie sztywna, aż dziwne że potrafił tak płynnie mnie prowadzić podczas naszego tańca.

- Zamyśliłam się, przepraszam. - Zrzucenie winy na moją roztargnioną duszę zawsze dobrze mi wychodziło. Zacisnął swoją szczękę i umiejscowił swoją dłoń jeszcze niżej w dole moich pleców. Zadrżałam na skutek dotyku jego dłoni. Mimo, że pomiędzy był materiał mojej sukienki, jego palce ciągle wydawały się być zimne. Przechylił głowę w bok uważnie mi się przyglądając, a ja byłam pewna, że w tym samym momencie moje policzki obrały kolor dorodnego czerwonego pomidora. 

Intensywnie nad czymś myślał, mogłam to dostrzec po jego przeszywającym spojrzeniu i zaciśniętej szczęce, a jego brwi delikatnie układały się ku górze.

-Chcę cię lepiej poznać Cecilio. Zjemy jutro razem kolację. - Posłał mi gniewne spojrzenie, jakby nie chciał usłyszeć odmowy.

- Co? Nie. Ja, uh.. Nie.- Jęknęłam. Zdałam sobie sprawę, że moja prawa ręka zacisnęła się na jego ramieniu zbyt mocno. Syknął cicho w moim kierunku.

- To nie było pytanie. Będę pod Twoim pokojem jutro o dwudziestej. Liczę, że położysz się dzisiaj wcześniej.Nie chcę, żebyś czuła się zmęczona. - Oznajmił z łatwością.

I wtedy delikatnie przycisnął usta do mojej szczęki, przeciągając to zdecydowanie zbyt długo. Muzyka już od dłuższej chwili przestała nam towarzyszyć w tańcu. Nie dając mi dojść do słowa sprowadził mnie z parkietu sprawnie wymijając przy tym innych gości. 

Kierowaliśmy się w stronę naszego stołu kiedy zawibrował mu telefon. Rzucił mi przepraszające spojrzenie po czym odczytał wiadomość tekstową w aparacie. Wybierając ciąg cyfr w swojej komórce zdążył mnie odprowadzić i odsunąć mi krzesło. 

Obserwowałam jego wysoką sylwetkę oddalającą się z przyciśniętym telefonem do ucha. Sophia szybko dołączyła do mnie tanecznym krokiem ciągnąc mnie w kierunku drink baru. Trajkotała radośnie o tym co przed chwilą się wydarzyło, jednak ja widziałam jedynie wyraźną postać Harrego z drugiego końca pomieszczenia. 

- Potrzebuję kolejnego drinka.- udało mi się w końcu wypowiedzieć w kierunku Sophii.
- Podwójne martini proszę. - Rzuciłam spojrzenie w kierunku barmana.

Było mi duszno. Promienie słońca wpadały przez okno prosto na moją twarz. Dźwięk szeleszczącej pościeli po drugiej stronie łóżka sprawił, że zorientowałam się dlaczego jest mi tak bardzo gorąco. Gniotłam się na jednym niewielkim łóżku wraz z moją przyjaciółką. Jej ręce które obejmowały mnie w pasie niczym puchową poduszkę wcale nie sprawiały że czułam się dobrze. Próbowałam ją od siebie odsunąć choć odrobinę. Odwracając się w jej kierunku odrzuciłam jej ręce w bok jednocześnie wyswobodzając się z jej żelaznego uścisku. Była naprawdę drobna, nie pojmowałam skąd brała tyle siły. 

Lovely gentleman  ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz