rozdział XV

32.4K 992 291
                                    

Prowadził mnie przez nowocześnie urządzony penthouse. Dominowała biel i czerń. Wszystko było eleganckie i nowoczesne. A porządek jaki panował w tym miejscu sprawiał, że zastanawiałam się czy faktycznie ktoś tu mieszka. Ogromny taras widokowy ukazywał panoramę miasta.

- Wina?- zadał pytanie spoglądając na mnie. Skinęłam głową, wiedząc, że pomoże mi się to rozluźnić. Brunet otworzył z łatwością butelkę i napełnił dwa kieliszki, podając mi jeden do ręki. Obserwował mnie, kiedy upiłam łyk.

- Mam nadzieję, że lubisz kuchnię włoską.- powiedział spokojnie cały czas lustrując mnie wzrokiem. Zupełnie jakby bał się, że za chwilę ucieknę.

- Uwielbiam. Wino też jest idealne.- uśmiechnęłam się patrząc jak ściąga z siebie marynarkę i podciąga rękawy białej koszuli, obchodząc blat i kierując się do kuchni.

- Pomóc Ci w czymś?- zadałam pytanie, choć w duchu modliłam się by wcale o to nie poprosił. Byłam ofermą w kuchni, nie znałam się na gotowaniu, pieczeniu czy przyprawianiu potraw.

- Poradzę sobie. Właściwie wszystko jest już prawie gotowe- przechyliłam głowę jakby zastanawiając się czy to dziesięć minut, które tu jesteśmy mogło wystarczyć na przygotowanie posiłku.

Okeeej.., może i nie spędzam za dużo czasu pichcąc ale jednak wiem ile czasu zajmuje przyrządzenie kolacji. Harry najwidoczniej dostrzegł moje zmieszanie, przez co na jego ustach pojawił się uśmiech.

- Przygotowałem większość zanim po Ciebie pojechałem.- wyjaśnił patrząc na mnie wymownie. Na te słowa zarumieniłam się lekko i spuściłam głowę. 

- Chodź. Oprowadzę cię.- nakazał. 

Chwycił moją dłoń, ciągnąc mnie za sobą przez co niemal wylałam wino, które trzymałam w drugiej ręce. Minęliśmy ogromny salon połączony z kuchnią, w której spędziliśmy kilka chwil. Wszystko było eleganckie a układ pomieszczeń otwarty. Skinęłam głową z uznaniem na widok barku, a moje oczy się zaświeciły. Miał niezliczoną ilość przeróżnych alkoholi. Widziałam jak wywrócił oczami dostrzegając iskierki w moich oczach na widok przede mną. 

Każdy pokój, który mijaliśmy był bardziej imponujący od poprzedniego. Biuro, biblioteka, która zrobiła na mnie największe wrażenie, dwa pokoje gościnne i łazienki. To miejsce było ogromne, a moją pierwszą myślą było, kto tu do cholery dba o porządek? Bo nie wydaje mi się, żeby był to Harry. 

- Nie pokażesz mi swojej sypialni?- zapytałam kiedy kierowaliśmy się z powrotem w stronę schodów by zejść na niższe piętro. Nie zajrzeliśmy jeszcze do ostatniego pomieszczenia, na końcu korytarza.

- Jesteś tak chętna by zaciągnąć mnie do łóżka, Cecilio?- jego wzrok zjeżdżał niżej wzdłuż całej mojej sylwetki. Policzki zaczęły niebezpiecznie piec, przez co mogłam sobie wyobrazić czerwień pojawiającą się na mojej twarzy. 

-Nie, ja... nie. Byłam tylko ciekawa, chciałam ją zobaczyć.- wydukałam na jednym wdechu.

- Żartowałem kochanie.

- Och.- uśmiechnęłam się nieśmiało spoglądając na nasze palce złączone razem. Moje były spocone, jego gładkie i zimne. Rzucił mi słaby uśmiech i pociągnął w dół schodów. Trzymał mnie mocno za rękę, prowadząc do kuchni. Czuł się w tym miejscu wyjątkowo swobodnie, miałam wrażenie, że odkrywam jego kolejne oblicze. Był naturalny, jego postawa niewymuszona, a na ustach gościł szeroki uśmiech od kiedy jesteśmy w mieszkaniu. Podobało mi się to. 

Popijając wino przechadzałam się po miękkim, puszystym dywanie znajdującym się w centralnej części salonu. 

Usiadłam na skórzanej kanapie podziwiając widok za oknem. Oświetlone miasto wyglądało cudownie z ostatniego piętra budynku. Poczułam jak kanapa ugina się pod wpływem ciężaru zaraz obok miejsca, w którym siedziałam. Harry pochylał się, opierając łokcie na kolanach, obserwując mnie uważnie. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu, a moje ręce coraz bardziej się pociły. Zdecydowałam się na podniesienie kieliszka do ust i opróżnienie go.

Lovely gentleman  ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now