rozdział X

34.5K 1K 59
                                    

Od przekroczenia progu restauracji wszyscy dziwnie na mnie spoglądali. Jakbym co najmniej była czymś ubrudzona na twarzy, przetarłam delikatnie kąciki ust tak by nikt nie zauważył. 

Szybkim krokiem znalazłam się w swoim biurze, w którym już czekał Jake. Oczywiście siedząc przy moim biurku z moim otwartym laptopem przed nim. Podszedł do mnie wymijając sprawnie lampę, która stała nieopodal biurka. Moja torebka wylądowała na sofie znajdującej się po moim prawym boku. Poczułam oplatające moją talię ramiona przyjaciela.

- Jak dobrze, że już jesteś!- powiedział ściszonym głosem w moje włosy. Wtuliłam się w niego, tęskniłam za nim, za moją pracą i moim domem.

To był mój świat. 

- Ja też się cieszę, że Cię widzę- odpowiedziałam cicho. - Opowiadaj- zachęciłam- Co działo się podczas mojej nieobecności? Mam nadzieję, że uzupełniłeś listę kontrahentów, mamy naprawdę dużo pracy, a nie zamierzam jeszcze ślęczeć nad tym.- odsunęłam się od niego dalej, spoglądając w jego twarz.

- Za kogo Ty mnie masz?- odpowiedział urażony- Jasne, czasem się obijam, ale wiedziałem, że jak tego nie zrobię będziesz wściekła. A wolę Cię takiej często nie oglądać- mruknął. Przewróciłam jedynie oczami.

Zdążyłam zapomnieć jaki był irytujący.

- Dobra, dawaj to!- wskazałam na akta.

Zadowolony uśmieszek zabawił na jego ustach, kiedy podawał mi teczkę z naszymi podwykonawcami. Na wierzchu przypięta była wizytówka niejakiej Stephanie Miller.

- Możesz mi wyjaśnić co robi tu ta wizytówka? Jake prosiłam Cię, bądź poważny.

- Och, to wizytówka pani Stephanie Miller, która pragnie zorganizować bal charytatywny z pomocą naszej firmy. To ma być duża impreza dla tych wszystkich paniczków i panienek z dobrych domów. - wyjaśnił bez ogródek.

Miałam ochotę trzepnąć go mocno w głowę.

- Opowiadałem Ci o tym kiedy byłaś w Londynie, co prawda nie za dużo ale chciałem zrobić Ci niespodziankę. To będzie coś dużego, może przyciągnąć jeszcze więcej klientów. Jest kasiasta, domyślam się, że jej znajomi są z tej samej półki. To ważne zlecenie, dzięki niej możemy stać się naprawdę rozpoznawalni!- piszczał podekscytowany.

- Rozmawiałem już z nią przez telefon, prosiła o spotkanie, ale myślę, że lepiej będzie jak ty się z nią spotkasz.- słuchałam go ze spokojem, choć w duchu krzyczałam z podekscytowania! To byłaby reklama dla naszych restauracji i mojej działalności. Moje myśli rozpłynęły się kiedy usłyszałam głos mojego wspólnika.

- Hej! Dlaczego nie skaczesz? Powinniśmy teraz skakać z radości!- wyrzucił podbiegając do mnie. Głośno się zaśmiałam klaszcząc w dłonie. Po chwili oboje wygłupialiśmy się na środku mojego gabinetu. 

- To naprawdę świetnie! Zaraz do niej zadzwonię i umówię się z nią na spotkanie- mówiłam przejęta. Mój przyjaciel usiadł naprzeciwko mnie zakładając nogę na nogę i uśmiechnął się szeroko.

- Dobra a teraz chce wiedzieć jak było?- zadał pytanie bacznie mi się przyglądając.

- Co chcesz wiedzieć? Ślub Amelii był przepiękny, nawet nie wyobrażasz sobie jak piękne mieli dekoracje, musimy dowiedzieć się kto jest dostawcą, spróbuj się potem skontaktować z tą dziewczyną, która organizowała im przyjęcie. Rozmawiałam z nią chwilę, mówiła, że większość dostawców ma filie w Stanach. - opowiadałam wydając kolejne polecenia.


- Okej, chodziło mi bardziej o Twoje odczucia, był tam? Spotkałaś go?- oparł się wygodnie o stolik przytrzymując głowę na łokciach.

Lovely gentleman  ZAKOŃCZONAWo Geschichten leben. Entdecke jetzt