chapter 33

366 48 8
                                    

— pamiętaj, gdyby coś się działo nadal tutaj jestem. wszystko będzie dobrze, jasne?

blondyn przytulił jeszcze raz czerwonowłosego chłopaka i pozwolił mu zniknąć za drzwiami gabinetu dyrektora. sam natomiast zaczął kręcić się po korytarzu, by w ten sposób choć w małym stopniu rozładować stres i napięcie, które nim władało.
minął blisko tydzień od incydentu z pobiciem burke'a willsona.
michael w ciągu tych dni chodził jak na szpilkach. każdy, choćby nawet najmniejszy dźwięk dzwoniącego telefonu czy nawet dzwonek do drzwi, powodowały nieprzyjemny ścisk w żołądku i kolejną falę stresu, która zalewała jego ciało.
zdawał sobie sprawę, że mógł postąpić źle i tak samo niedobrze może się to skończyć, ale mając taką dziwną świadomość, że zrobił to w obronie luke'a, napawała go poczuciem, że to było konieczne i w jakiś sposób dobre.

michael siedząc teraz w gabinecie dyrektora
marka stanleya zastanawiał się w jaki sposób zakończy on ten komiczny spór.
jednak mimo wszystko czerwonowłosy czuł strach o to, jaką decyzję finalnie podejmie dyrektor.

— powiem szczerze michael, że odkąd jestem tutaj dyrektorem jeszcze nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji. powiedz mi, dlaczego to zrobiłeś?
— obrażał nie tylko mnie, ale i mojego przyjaciela. poza tym nie reagował na moje prośby, by w końcu się uspokoił i zajął przygotowaniami do mistrzostw. gdyby w odpowiednim momencie przestał mówić do niczego by nie doszło.

michael mówił prawdę. wcale nie chciał krzywdzić bruneta, gdyż wiedział, że przemoc nigdy nie jest żadnym wyjściem z sytuacji. chciał załatwić to w ugodowy sposób, ale od razu domyślił się, że burke bez względu na wszystko doprowadzi go na skraj i spowoduje, że ten zrobi coś czego potem będzie żałował. i tak właśnie się stało. brunet spędził dwa dni w szpitalu na obserwacji z powodu stłuczonych żeber, mocno rozciętego łuku brwiowego i kilku innych mniejszych obrażeń.
farbowany chłopak skończył jedynie z siniakiem pod okiem, który nadal się utrzymywał, a tylko z każdym dniem zmieniał swój kolor oraz z rozciętą wargą.

— nie mam pojęcia co mam z tobą zrobić michael. rozmawiałeś już z trenerem?
— mam do niego iść po tej rozmowie, ale i tak wiem co mi powie, więc to bez sensu.
— nic nie jest bez sensu i dobrze o tym wiesz, zwłaszcza w tej sprawie. nie powinieneś tak gwałtowanie reagować, ale nie zamierzam też prawić ci jakichkolwiek morałów. burke od dawna sprawiał problemy wychowawcze, a jedyne co go trzymało to drużyna, do której już pewnie nie należy. posłuchaj michael, nie zamierzam tego nigdzie zgłaszać. nawet jeśli jego rodzice założą sprawę przedstawię im dowody obciążające ich syna. wagary, pyskowanie nauczycielom, znęcanie i grożenie innym uczniom. tę bójkę potraktuję tak, że to on ją sprowokował, a ty tylko broniłeś siebie i swojego kolegi.
— a co ze mną? wyrzucicie mnie?
— skąd w ogóle taki pomysł? wiesz, że zrobiłeś źle, ale widzę, że żałujesz tego, więc stwierdziłem, że jedynie zawieszę cię w prawach ucznia na miesiąc. to powinno wystarczyć, a teraz leć do trenera wide'a.

starszy mężczyzna uśmiechnął się delikatnie do chłopaka i wrócił wzrokiem do rozłożonych papierów znajdujących się na biurku.
michael nie wierzył w to co usłyszał. sądził, że dyrektor stanley potraktuje go jak zwykłego kryminalistę, a tymczasem wyszło na to, że jeszcze przyczynił się do usunięcia burke'a ze szkoły, a w najlepszym razie jedynie do zawieszenia go w prawach ucznia.
chłopak wręcz wybiegł z gabinetu dyrektora i pierwszą rzeczą jaką zrobił było odnalezienie wzrokiem blond nastolatka i jeszcze szybsze znalezienie się w jego ramionach. luke na początku nie wiedział co takiego ma aktualnie miejsce. był zdezorientowany, a sposób w jaki michael go obejmował, wcale nie tłumaczył mu tych wszystkich niejasności, które zdołały wytworzyć się w jego głowie.
jednak mimo wszystko objął nastolatka ramionami i pozwolił, by tamten trzymał go tak przez dłuższą chwilę.

— co się stało?
— nie wywalają mnie!
— żartujesz. ty nie żartujesz?
— zawiesili mnie na miesiąc w prawach ucznia. jestem czysty!

michael cieszył się jak dziecko. nie wiedział jak mógłby dziękować dyrektorowi za to, co tamten dla niego zrobił. nie wiedział też w jaki sposób musiałby wynagrodzić luke'owi całą krzywdę, która spotkała go ze strony burke'a.
blondyn słysząc słowa czerwonowłosego uśmiechnął się szeroko i ponownie przyciągnął w swoje ramiona jego ciało.
był szczęśliwy równie mocno co michael, chociaż formalnie ta sprawa go nie dotyczyła.

wśród całej tej radości michael nie zapomniał jednak, że czeka go jeszcze zapewne mało przyjemna rozmowa z trenerem. musiał jak najszybciej go znaleźć i dowiedzieć się, co takiego tamten wymyślił.
powoli wysunął się z ramion blondyna i spojrzał na niego.

— muszę jeszcze pogadać z trenerem. poczekasz i potem pójdziemy do mnie czy idziesz do domu?
— poczekam, a ty leć.

luke posłał w stronę farbowanego chłopaka mały uśmiech i popchnął go lekko w stronę sali, która należała do trenera wide'a.
nie wiedział jaki ostatecznie może mieć finał ta sprawa, ale do samego końca chciał wierzyć, że wszystko będzie dobrze.













{...}

rozdział taki nijaki, przejściowy i niesprawdzony.

mamy czerwiec, a ja leżę z gorączką, chorym gardłem i ogólnie ble...

powiem wam, że szykuje się kolejna praca, ale to dopiero początki i nie chcę nic na razie więcej mówić.

kocham i trzymajcie się,

~ kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now