chapter 21

373 57 37
                                    

luke hemmings:

dzięki za dzisiaj:-) mam nadzieję, że rozmowa z calumem nie była poważna

michael mimowolnie uśmiechnął się na wiadomość od luke'a, którą otrzymał kilka minut przed wejściem do domu.
czuł dziwną satysfakcję, że blondyn coraz bardziej otwiera się na niego, a nie chowa po kątach jak miał zazwyczaj.


— michael? wróciłeś już?

z salonu dobiegł go głos mamy, która siedziała i oglądała jakiś mało wymagający serial, który angażował mniej niż dziesięć procent aktywności mózgu.
sam czasami też lubił posiedzieć z rodzicami i oglądać jakiś durny program, by po prostu wyłączyć się i nie myśleć o tych wszystkich osobach ze szkoły, którymi się otaczał, bo musiał.


— przepraszam, że tak późno. zasiedziałem się.
— jesteś już dorosły, nie tłumacz mi się dlaczego tak późno wróciłeś. gdzie byłeś?
— ale wiem, że martwisz się gdy późno wracam. siedziałem u luke'a.


po raz kolejny na usta michaela wpłynął uśmiech na wzmiankę o blondynie.
jego mama również zdołała to zauważyć, ponieważ i ona uśmiechnęła się delikatnie.


— u tego miłego chłopaka, który niedawno tutaj był?
— dokładnie ten sam.


michael rzucił jeszcze okiem na telefon i nie widząc żadnych nowych wiadomości usiadł obok swojej mamy na kanapie opierając głowę o jej ramię.


— jak z amy?
— zerwałem z nią dzisiaj po tym jak obrażała luke'a.
— wstawiłeś się za nim?
— nawet dwa razy.


karen nawet jeśli nie powinna ucieszyła się na wiadomość, że jej jedyny syn zakończył związek z dziewczyną, która no nie ukrywajmy, ale nic sobą nie reprezntowała i była zwyczajnie głupia.


— pokłóciłem się z calumem.
— z calumem? o co wy mogliście się pokłócić?
— powiedział, że zadając się z lukiem zostanę takim frajerem jak on i zarzucił mi, że stawiam luke'a ponad niego. to ja mu powiedziałem żeby zastanowił się nad tym czy woli popularność, która jest bezwartościowa czy przyjaźń ze mną.
— nie popieram kłótni, ale to co mu powiedziałeś było w porządku. luke nie różni się od was niczym. tylko tym, że ma swoje zdanie i uparcie się tego trzyma. a to, że ludzie nazywają go frajerem, co jest głupie, to po prostu zazdroszczą mu tego, że potrafi wyjść poza szereg.


michael uwielbiał swoją mamę. zawsze wiedziała co powiedzieć i w jakie słowa to ubrać, by było to mądre i naprawdę wartościowe.
praktycznie nie znała luke'a, a mówiła prawie to samo co michael cały czas powtarzał blondynowi i zdecydował się mówić mu to dopóki tamten sam w to nie uwierzy i nie zacznie tak myśleć.
nastolatek miał tylko nadzieję, że luke'owi w którymś momencie nie odwidzi się ta znajomość i nie stwierdzi, że nie ma ochoty dalej spotykać się z farbowanym chłopakiem. jednak na ten moment michael nie chciał myśleć o tym co będzie w przyszłości.
wolał skupić się na tym co jest teraz i na osobie blondyna.


— dziękuję.
— za co?


karen spojrzała na syna, który opierał się głową o jej ramię. wyglądał na zadowolonego i szczęśliwego.
lubiła oglądać go w takim stanie.


— za wszystko, a najbardziej za rozmowę.


michael odsunął się od swojej matki i objął ją swoimi szerokimi ramionami.
często zdarzało się, że bez większego pretekstu nastolatek przytulał najważniejszą kobietę w swoim życiu.
w ten sposób chciał jej dziękować, przepraszać czy też zwyczajnie pokazywać swoją miłość. nawet jeśli michael miał już osiemnaście, niedługo dziewiętnaście lat wiedział, że do końca swojego życia właśnie w ten sposób będzie traktował swoją mamę.


— idę do siebie. gdyby coś to krzycz, ale nie obiecuję, że usłyszę.


michael pożegnał się małym uśmiechem i zniknął wewnątrz ciemnego domu.
karen w tym czasie myślała o tym jak luke zaczął wpływać na jej syna i jak zaczął wyciągać z niego wszystko to, co michael chciał ukrywać, by przypadkiem nikt go nie wyśmiał.
mimo, iż blondyna spotkała tylko raz i nie rozmawiali za długo, już zdążyła zaakceptować go i nawet polubić.
chyba nawet bardziej niż caluma, którego znała od długiego czasu i na własne oczy widziała jak brunet zmienia się i coraz bardziej zaczyna nie pasować do michaela.

miała tylko nadzieję, że jej jedyny syn nie zawiedzie się na nowym znajomym, a nawet może wyjdzie coś więcej. nie chciała oglądać jak jej syn cierpi i przeżywa pierwszy miłosny zawód.



















{...}

z racji tego, że styknął nam pierwszy tysiak wyświetleń i muszę się uczyć, to wstawiam wam rozdział, który ogólnie jest bez sensu i nijaki, ale macie

w przyszłym rozdziale zapewne albo w jakimś innym chciałabym o czymś was poinformować, ale do tego czasu musicie poczekać.

kocham was żuczki i trzymajcie się, zaraz wakacje;-)

~ kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now