chapter 22

410 52 66
                                    

ważna notka na dole, zajrzyj jak możesz;-)





kilka dni po drugim, a w sumie trzecim spotkaniu dwójki nastolatków, luke zauważył, że w szkole teraz mało kto zwraca na niego uwagę.
tak jakby przestał mieć jakiekolwiek znaczenie czy nawet nie istniał.
blondyn nie narzekał na taki obrót spraw. lubił poczucie, że nikt na niego nie patrzy czy rzuca chamskimi tekstami.
wiedział też jednak, że taka cisza może być myląca i zdradliwa, a za tym może kryć się coś naprawdę złego.

— luke! poczekaj!

blondyn na dźwięk swojego imienia przystanął i obrócił się w stronę, z której pochodził głos.
jakie było jego zdziwienie, gdy przed nim pojawiła się emily – jedna z przyjaciółek amy.
nigdy nie podejrzewałby, że taki ktoś jak emily, długonoga szatynka ze zniewalającymi brązowymi oczami, odezwie się do kogoś takiego jak luke.
zaczynało coś tutaj nie pasować.
tak jakby do pudełka z puzzlami dostał się puzzel pochodzący z zupełnie innej układanki.

— emily. chciałaś coś ode mnie?

szatynka stanęła przed blondynem i uważnie otaksowała go swoim spojrzeniem.
nie chciała mieszać się w sprawy należące do amy i michaela ani tym bardziej nie miała ochoty wplątywać w to luke'a, który tak naprawdę nic jej nie zrobił i był nawet na swój sposób interesujący.
jednak amy zmusiła ją do udziału w planie, który miał na celu doszczętne zniszczenie michaela clifforda i pokazanie mu kto tak naprawdę ma władzę w jefferson high school.

— chciałam spytać co robisz w przyszły piątek?
— mam... plany. przepraszam, ale muszę już lecieć. cześć!

po czym luke szybko ulotnił się z pola widzenia nastolatki.
nie miał ochoty na żadne... interakcje z kimkolwiek z popularnych.
z nikim oprócz michaela. z nim mógłby spędzać dwadzieścia cztery godziny na dobę przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni w ciągu roku. jego osoba była jak środek odurzający.
nawet jeśli luke wiedział, że może to mieć potem tragiczne w skutkach konsekwencje – chciał w to iść, chociażby i na ślepo.

michael w tym czasie znajdował się w szatni i przygotowywał do jednego z ostanich treningów przed mistrzostwami.
ignorował każde dziwne i chamskie spojrzenie w jego stronę. nie reagował na żadne głupie i dziecinne docinki, zawłasza ze strony burke'a, który jednak za bardzo nie grzeszył inteligencją.

— jak tam twoje pedalstwo, clifford? rżnąłeś się już z hemmingsem?

farbowany nastolatek naprawdę ostatkami sił hamował złość, by po prostu nie rzucić się na bruneta i go nie zabić gołymi rękoma. miał go serdecznie dość po same dziurki w nosie. nie mógł pojąć czym kierują się takie osoby i co chcą osiągnąć takim gówniarskim zachowaniem.
byli dorośli, a michael miał czasami wrażenie, że cofnął się do czasów gimnazjum czy nawet podstawówki.

— idzie tak samo dobrze jak twoje obciąganie wzamian za prace domowe i projekty, willson.

nastolatek narzucił na siebie koszulkę i wyszedł z szatni z dumnym uśmiechem na ustach. w oddali jeszcze słyszał śmiech kolegów z drużyny i wściekły głos burke'a, który groził, że za chwilę wszyscy wylecą z tej szatni szybciej niż weszli.
michael wybiegł na boisko i rozpoczął swoją codzienną rozgrzewkę.
na zewnątrz było ciepło, świeciło słońce i wiał lekki, ale przyjemny wiatr.
właśnie w takich warunkach nastolatek uwielbiał trenować. nawet jeśli potem był cholernie zmęczony i bez życia wiedział, że warto się tak katować.

biegnąc drugie z kolei okrążenie michael zauważył, że na trybunach wśród innych uczniów znalazł się i luke, który siedział sam i czytał.
farbowany chłopak uśmiechnął się na widok drugiego nastolatka. dzisiejszego dnia nie mieli jeszcze okazji, by porozmawiać, ale michael wiedział też, że rzucanie luke'a na głęboką wodę jaką jest codzienne spędzanie czasu, może trochę przestraszyć.

w którymś momencie blond chłopak zauważył, że ktoś mu się przygląda.
skierował swój wzrok najpierw na całe trybuny, potem na cheerleaderki, a finalnie na drużynę, która właśnie rozgrzewała się do treningu.
wśród zajętych sobą nastolatków luke zdołał zauważyć jedną osobę, która wpatrywała się w niego z zaciekawieniem.
jak każdy mógł się domyślić tą osobą był oczywiście michael, który gdy tylko zauważył, że w końcu złapał uwagę blondyna, uśmiechnął się jeszcze szerzej i śmiało pomachał w jego stronę.

z początku zażenowany nastolatek chciał schować się za czytaną książką, ale gdy zauważył, że niebiesko-fioletowo włosy chłopak idzie w jego stronę stwierdził, że jednak lepszą opcją byłaby ucieczka, ale wiedział, że nie będzie w stanie uciec przed kimś takim jak michael, nawet jeśli usilnie by chciał.

— wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
— a ty śmierdzisz, a to dopiero początek.

michael podwinął swoją koszulkę i otarł spoconą twarz, tym samym odsłaniając swój brzuch, przez który luke na moment zapomniał jak się oddycha.
jednak szybko udało mu się oderwać wzrok od sylwetki drugiego nastolatka i wrócić na ziemię.

— czekaj na mnie po lekcjach tam, gdzie zawsze.

luke nie miał nawet czasu, by jakoś zaprotestować, ponieważ michael już pobiegł w stronę kolegów i trenera.
nie lubił, gdy ktoś stawiał go przed faktem dokonanym, ale w tym przypadku mógł chyba przymknąć na to oko, prawda?










{...}

nie no, ja was kocham wszystkich i po prostu nie mogłam czekać:-)

mam kilka spraw i już do nich przechodzę:

une: mam w końcu swój ukochany bas! i normalnie sikam ze szczęścia

deux: zdecydowałam się wydać teenage dirtbag jako prawdziwą, taką z prawdziwego zdarzenia książkę, w sumie tekst i fabuła jest identyczna jak te rozdziały, które publikuję, ale zmieniłam osoby, więc nie wiem jak wyjdzie z publikacją dalszych rozdz...

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

deux: zdecydowałam się wydać teenage dirtbag jako prawdziwą, taką z prawdziwego zdarzenia książkę, w sumie tekst i fabuła jest identyczna jak te rozdziały, które publikuję, ale zmieniłam osoby, więc nie wiem jak wyjdzie z publikacją dalszych rozdziałów, ale na pewno będzie można dostać teenage dirtbag w księgarni internetowej, ale na razie muszę dopisać do końca rozdziały, a na razie mam do 40 tylko, a wena się nie kończy:-)


no to w sumie tyle, przepraszam, że się rozpisałam, ale no, kocham was żuki!

~ mama żuk, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now