chapter 44

358 50 2
                                    

drugi dzisiaj;-)


poranki zazwyczaj są trudne. zwłaszcza, gdy śpisz na kanapie w salonie, a do twojego ciała przytula się niezidentyfikowany osobnik płci męskiej.
luke obudził się kilka minut przed siódmą, cholernie bolała go każda część ciała, a spowodowane to było pozycją i miejscem, w którym spał, a nie ukrywajmy, nie było to za bardzo wygodne. do jego boku przyklejony był michael, który jakby nic się nie stało dalej cicho chrapał niczym zabity. blondyn uśmiechnął się na taki widok. powoli i delikatnie przeczesał czerwone włosy chłopaka, przez co z ust tamtego wydobył się cichy jęk aprobaty. za to na usta luke'a wpłynął szczęśliwy i przede wszystkim szczery uśmiech. w głębi duszy czuł się jak dzieciak, który pierwszy raz się zakochał. mimo tych kilku zgrzytów i problemów, które napotkał na swojej drodze, nadal był zadowolony, że potoczyło się to tak, a nie zupełnie inaczej.

gdyby nie michael, blondyn przeczuwał, że nadal byłby gnębiony przez burke'a i jego kumpli, to raczej niż pewne, że traktowaliby go jak największe w dziejach historii popychadło, a czerwonowłosy nie wiedziałby nawet o istnieniu kogoś takiego jak luke hemmings.

po kilku minutach zabawy włosami drugiego nastolatka, farbowany chłopak zaczął powoli przebudzać się i myślami wracać z krainy snu do rzeczywistości. z początku nie wiedział co ma miejsce wokół niego, ale z każdym kolejnym momentem wszystkie wspomnienia z wczoraj zaczynały zalewać jego umysł.
zaspany nastolatek poruszył się lekko, by dać znak, że nie śpi już, przez co na usta blondyna po raz kolejny wpełznął uśmiech. dopiero co obudzony michael był dla niego najlepszym widokiem na całym bożym świecie. luke mógłby patrzeć na śpiącego czerwonowłosego godzinami, a i tak nie nudziłoby mu się to zajęcie. blondyn był dość prosty w tych sprawach. cieszyły go z pozoru błahe i bezwartościowe dla innych rzeczy. on nawet w najzwyklejszym procesie jakim było oddychanie umiał odnaleźć coś pasjonującego i niezwykłego. natomiast cała postać farbowanego chłopaka była dla luke'a jak jeden ogromny i fascynujący obiekt stworzony do podziwiania.

gdy w końcu michael podniósł swoje spojrzenie na twarz blondyna, momentalnie uśmiechnął się rozradowany, że tamten nadal obok niego jest i trzyma go w swoich ramionach, które momentami zaczynały boleć, ale żaden z nich nie zwracał na to większej uwagi niżeli była potrzebna. wpatrywali się w siebie nawzajem nie mówiąc zupełnie nic i jedynie błądzili wzrokiem po swoich niewyspanych twarzach.
wtedy zaczęło docierać do nich, że mają przed sobą coś, a dokładniej kogoś, kogo nigdy nie powinno dosięgnąć żadne zło i przykrości ze strony ludzi i świata. odnajdywali w sobie nawzajem coś pięknego i zupełnie niepowtarzalnego u drugiego człowieka.

zarówno luke jak i michael uwielbiali w swoje myśli wplątywać sztukę i muzykę. czuli, że dopiero takie porównania są w stanie wyrazić ich prawdziwe uczucia jak i pragnienia. obaj lubili nadawać zupełnie inny charakter swoim wypowiedziom czy też myślom, posługując się utworami różnorakich autorów. mimo, iż mieli dopiero po osiemnaście lat już teraz widzieli cały swój świat. tak, jakby to od któregoś z nich zależało dalsze życie tego drugiego. mieli wrażenie, że jedynie oni są w stanie uchronić siebie nawzajem przed nieprzychylnymi ludźmi. wiedzieli, że trzymając się razem mogą pokonać wszystko i wszystkich. byli jak alfa i omega czy yin i yang. mimo, że mogli istnieć osobno, ale dopiero będąc razem osiągali jedność i byli jak pierwotne i przeciwne, lecz uzupełniające się siły, które odnaleźć można w całym wszechświecie. byli niepowtarzalni i niezastąpieni dla siebie nawzajem.

— ile jeszcze zamierzamy tak leżeć? zaraz się spóźnimy dla pierwszą lekcję.
— zepsułeś cały nasz moment, a szkoła nam nie ucieknie.

luke zaśmiał się pod nosem i dalej wpatrywał w michaela, który był dla niego zwyczajnie i jednocześnie niezupełnie zwyczajnie piękny. w ciągu tych kilku miesięcy już zdążył pokochać każdy cal i fragment czerwonowłosego. podobnie z resztą myślał sam michael, który wszystko w dziwny sposób odczuwał dwa razy bardziej. nie umiał i w dużym stopniu nie chciał hamować swoich rozwijających się uczuć względem blondyna. jedyne czego chciał to tylko tego, by luke odwzajemnił jego młode i na pewno nieporadne jeszcze uczucia. wiedział, że więcej nie jest mu potrzebne do tego, by osiągnąć szczęście.

— dalej, zbieraj się. nie chcę opuścić dzisiejszego dnia.
— ale ty jesteś sztywny clifford, a mówią, że to ja jestem tym frajerem i nerdem.
— wal się.

czerwonowłosy zaśmiał się i podniósł z osoby drugiego nastolatka. nie chciał opuścić dzisiejszego dnia tylko z jednego powodu, ale tego naprawdę ważnego. mianowicie chodziło o to, że miał zamiar zemścić się na amy za to co zrobiła zarówno jemu jak i luke'owi. musiał w końcu pokazać jej, że czegokolwiek, by nie zrobiła, on nie odwróci się od blondyna, ani luke nie zostawi michaela samego. nie wiedział tylko, że w całą tą dziwną aferę zaplątany jest jego dotychczasowy najlepszy przyjaciel, a dokładniej jest on współautorem tego chorego planu.











{...}

DoDo_x1 masz, to dla ciebie słońce, xx

teenage dirtbagحيث تعيش القصص. اكتشف الآن