chapter 29

366 54 20
                                    

— o co chodzi?

emily nawet w jednym procencie nie mogła domyślić się o co mogłoby chodzić michaelowi.
nie rozmawiali za często, głównie przez amy, która mimo przyjaźni z nastolatką nadal odczuwała dziwne zagrożenie z jej strony. emily wiedziała, że to absurdalne, ponieważ ona i michael nie byli w swoim typie i nic poza zajęciami z hiszpańskiego ich nie łączyło.

michael nie umiał złożyć choć jednego słowa, by powiedzieć nastolatce o co mu chodzi.
rano luke przypadkiem wsypał się z tym, że kilka dni temu emily zaczepiła go i zadawała dość dziwne pytania.
nie wiedział co o tym myśleć. wiedział, że dziewczyna zadaje się z amy i może to mieć ze sobą jakiś głębsze powiązanie.

— słyszałem, że ostatnio rozmawiałaś z lukiem. co od niego chciałaś?
— dość szybko wszyscy się o wszystkim tutaj dowiadują. zero prywatności.

emily nie chciała panikować, ale ton jakim zwracał się do niej michael wcale nie był przyjemny i przede wszystkim przyjazny. brzmiał jakby w ogóle miał za złe jej to, że przez moment miała czelność oddychać tym samym powietrzem co blondyn.
po prostu nie chciał, by luke wplątał się w jaką intrygę amy i jej znajomych. on po prostu na to nie zasługiwał.

— nie odwracaj kota ogonem, emily. to amy kazała ci do niego zagadać?
— to dłuższa historia, michael.
— możemy porozmawiać na długiej przerwie skoro nie chcesz teraz i opowiesz mi wszystko.
— spotkajmy się za szkołą, przy bocznych stolikach, okej?

brunetka uśmiechnęła się lekko i szybkim krokiem wyminęła farbowanego chłopaka.
nie wiedziała co tak naprawdę chce mu powiedzieć. to byłoby skrajnie śmieszne, gdyby tak prosto z mostu przyznała, że luke hemmings tak po prostu się jej podoba.
amy nie bardzo o tym wiedziała, gdyż wtedy mogłaby odwrócić się nastolatki, a ta tego nie chciała. wolała zgrywać niezainteresowaną chłopakiem, a nawet obrzydzoną nim, byleby tylko amy niczego się nie domyśliła.
emily jednak nie zdawała sobie sprawy, że przyjaciółka zechce wplątać ją w jakieś swoje denne gierki, by upokorzyć michaela i luke'a w oczach reszty szkolnej społeczności.
nie chciała w tym uczestniczyć, ale do końca też nie wiedziała czy jest gotowa poświęcić wszystko, tak jak zrobił to michael.
zazdrościła chłopakowi tej odwagi, której tak bardzo jej brakowało.
idąc do sali od biologii jej myśli nie zajmowały mchy i grzyby, a raczej to jak powiedzieć czerwonowłosemu wszystkie swoje obawy związane z amy i sytuacją z blondynem.

— czego chciał michael?

amy pojawiła się nagle i niespodziewanie.
brunetka podskoczyła przestraszona i złapała się za szaleńczo bijące serce.

— nic takiego. pytał co ostatnio robiliśmy na hiszpańskim.

emily nie lubiła kłamać, ale coraz częściej to robiła. głównie, by chronić samą siebie przed nieobliczalnymi planami amy i innych ludzi. w ten sposób wierzyła, że pomoże to uniknąć niektórych sytuacji, które były dla niej dość niekomfortowe.

po biologii, angielskim oraz historii sztuki w końcu rozbrzmiał dzwonek obwieszczający przerwę na lunch, którego większość uczniów oczekiwała od bardzo dawna.
od razu po wyjściu z klasy emily zniknęła w tłumie gubiąc tym samym amy, którą zaczynało zastanawiać zachowanie przyjaciółki. jednak jak na razie nie chciała interweniować. jeszcze było za wcześnie.

michael tak jak powiedziała mu emily czekał za szkołą, a raczej siedział przy stolikach wykluczonych.
dzisiaj akurat luke nie spędzał tutaj przerwy. głównie dlatego, że potrzebował czasu dla siebie w bibliotece, by przemyśleć kilka dręczących spraw.
dlatego michael był pewny, że blondyn nie zajrzy tutaj do końca dnia.

— nie sądziłam, że jednak przyjdziesz.

jak duch przy farbowanym chłopaku zmaterializowała się brunetka, która uśmiechała się delikatnie.
pod tym gestem chciała ukryć swoje zdenerwowanie, które coraz bardziej ogarniało jej ciało. zdecydowanie nie była gotowa na taką rozmowę.
usiadła naprzeciwko chłopaka i splotła ze sobą swoje długie i szczupłe palce.
nie wiedziała od czego mogłaby zacząć tą trudną i niełatwą rozmowę.

— co chciałbyś wiedzieć?
— najlepiej wszystko.
— mało precyzyjnie to określiłeś. nie wiem od czego mogłabym zacząć.
— od tego co uważasz za słuszne.

michael uśmiechnął się przyjaźnie w stronę nastolatki i nakrył swoimi większymi dłońmi jej dużo mniejsze. dziewczyna podniosła zdezorientowane spojrzenie na chłopaka, ale odpowiedziała na jego uśmiech i odetchnęła głęboko.

— nie jestem taka jak amy. irytuje mnie jej zachowanie i to jak próbuje na siłę pokazać swoją wyższość. otaczam się bandą egoistycznych troglodytów bez krzty empatii. dusi mnie to.

michael z każym kolejnym słowem wychodzącym z ust nastolatki robił coraz większe oczy ze zdziwienia. nie wiedział, że obok niego żyje druga osoba tak bardzo podobna do niego i luke'a.

— nie mam w sobie tyle odwagi ile ty, by przeciwstawić się jej i zostawić to wszystko co mam. bez niej... bez niej jestem nikim.
— amy nie jest jakąś pieprzoną wyrocznią, em. musisz zrozumieć, że nie jesteś od niej zależna.
— to nie takie proste, michael. chciałabym, ale nie umiem. do tego dochodzi jeszcze sprawa z lukiem.

ten temat naprawdę był drażliwy. zarówno dla emily jak i michaela. brunetka wiedziała, że i tak już powiedziała zbyt dużo. jednak jeśli powiedziała jedno, musi dopowiedzieć do końca. po raz kolejny odetchnęła głęboko.

— luke... nie będę ukrywać, bo to i tak bez sensu, ale... luke po prostu mi się podoba i bardzo go lubię, ale on myśli, że jestem jak reszta. amy o tym nie wie i dlatego chce wykorzystać mnie w jakiejś swojej chorej gierce, by upokorzyć was obu, a ja nie chcę was krzywdzić.

michaela zamurowało to, co powiedziała właśnie brunetka. nie był przygotowany na takie wyznania ani tym bardziej nie był gotowy, by usłyszeć, że nie tylko jemu podoba się blondyn.
cała ta sytuacja wydawała mu się coraz bardziej zagmatwana i całkiem śmieszna, ale nie wiedział jak długo będzie w stanie to wytrzymać.














{...}

a kto już zaczynał nienawidzić emily? przyznać się żuczki.

kocham i trzymajcie się do wakacji,

kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now