chapter 7

481 56 22
                                    

przerwę na lunch luke postanowił spędzić na świeżym powietrzu, przy jednym z bocznych stolików, tak, że mało kto go widział.
wtedy przypomniał sobie o rzeczy, którą rano podrzucił mu michael. niepewny wyjął przedmiot z plecaka i dokładnie mu się przyjrzał.

właśnie w dłoniach trzymał jeden z najstarszych egzemplarzy boskiej komedii autorstwa dantego alighieri.
nie miał pojęcie skąd, jak i dlaczego clifford dał mu to. przecież to musiało być warte tysiące. przekartkował delikatnie książkę aż w którymś momencie wypadła z niej mała, błękitna kartka, a na niej znajdowało się kilkanaście ładnych i kształtnych słów, zapewne pisane przez michaela.

wiem, że lubujesz się w takich utworach, więc chcę dać ci jeden z egzemplarzy, który znalazłem w antykwariacie.
mam nadzieję, że ci się spodoba.

michael

przez pierwsze pięć minut luke raz po raz czytał zapisaną kartkę i z każdym kolejnym wpadał w jeszcze większe zdezorientowanie. im bardziej chciał rozgryźć michaela – tym bardziej go nie rozumiał.

michael był dziwny, odstawał od rówieśników, chociaż starannie to ukrywał pod płaszczem zabawnego i wyluzowanego faceta. nienawidził tego, że musi grać i udawać innego niż jest naprawdę.
chciałby pokazać się od tej drugiej strony. że wieczorami leży w łóżku i ogląda gabinet pana caligarii czy gabinet figur woskowych*. albo, że czasami ze starego gramofonu taty puszcza największe przeboje prince'a, który był jego idolem od pierwszego utworu, a w domu znajdowały się wszystkie jego wydane płyty.
michael bał przyznać przed znajomymi, że w domu ma całą biblioteczkę dzieł największych autorów renesansu, średniowiecza, a nawet okresu baroku.
nie wiedział jak mógłby powiedzieć, że uwielbia chodzić z rodzicami do teatru i oglądać te wszystkie sztuki, które w opinii jego kolegów były nic nie warte i nudne.

michael musiał utrzymywać to w tajemnicy jeżeli chciał mieć swoją pozycję. jednak w luke'u odnalazł coś ciekawego. tak jakby ten okazał się jego zaginioną bratnią duszą, która po wielu latach w końcu się odnalazła, ale nadal nie mogła być przy boku swojej bratniej osoby.
dlatego też michael w tak dziwny sposób zaczepiał blondyna. chciał nawiązać z nim nić porozumienia, ale w taki sposób, że nikt by o tym nie wiedział.
michael obserwował luke'a. może mało dyskretnie, ale nie mógł opanować dziwnej fascynacji chłopakiem, który mimo iż traktowany jest jako szkolny frajer to w większym stopniu jest fascynujący.

w momencie, gdy luke przeglądał książkę, michael w tym samym czasie siedział w przeciwległym końcu placu i niemrawo brał udział w rozmowie swoich kolegów. miał ich serdecznie dość, gadali bez sensu od dziesięciu minut i nie wnosili nic interesującego do tej rozmowy.
w którymś momencie michael wstał i bez słowa wyjaśnienia ruszył w nieznaną swoim znajomym stronę.
w duchu dziękował, że stoliki wykluczonych znajdowały się za szkołą i praktycznie nikt tam nie chodził. no oprócz samych wykluczonych, którzy i tak rzadko tam bywali. oprócz jednej osoby.

michael był pewien, że znajdzie tam luke'a. chłopak siedział pochylony nad stolikiem i wydawało się, że zajęty jest czytaniem czegoś. nawet nie zauważył, że ktoś pojawił się w pobliżu. dopiero, gdy stara ławka zaskrzypiała głośno, luke podniósł wzrok znad kartek i prawie, ale tylko prawie dostał zawału. na przeciwko niego siedział michael clifford i uśmiechał się delikatnie.


— nie powinieneś raczej siedzieć po drugiej stronie szkoły? ze swoimi znajomymi?
— są kompletnymi idiotami i boli mnie głowa, gdy słucham o czym rozmawiają.


farbowany chłopak wzruszył ramionami, a uśmiech nie opuszczał jego twarzy. był z siebie zadowolony, że zdecydował się przyjść do blondyna. przy nim czuł się swobodnie i nad wyraz normalnie. pragnął takiego towarzystwa, a nie amy i jej przyjaciółek czy caluma i jego kumpli.


— co nie zmienia faktu, że właśnie siedzisz przy stoliku wykluczonych i do tego rozmawiasz z frajerem.
— mówiłem ci już, że nie rozmawiam z żadnym frajerem.


ani luke ani michael nie poruszyli tematu książki, którą blondyn czytał. uznali, że to w jakiś sposób poprawne i dobre.
zamiast tego michael zadał jedno ważne i strategiczne pytanie.


— chciałbyś do mnie wpaść po zajęciach?
















{...}

* są to niemieckie filmy nieme z 1920 oraz 1924 roku, które polecam jeżeli ktoś lubi takie kino.

i polecam też boską komedię, naprawdę jest świetna.


coś czuję, że roztrwonię te rozdziały, a potem nic mi nie zostanie, ale co tam:-)

muke się dzieje! jak myślicie, luke się zgodzi?

następny rozdział ma chyba ok. 800 słów, więc będzie lekko dłuższy od dotychczasowych.

miłego dnia żuczki!

~ kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now