chapter 42

302 46 13
                                    

— powiesz mi łaskawie co to jest?

michael jakby nie słysząc pytania blondyna, nadal stał i tępo wpatrywał się w ciemny ekran telefonu. walczył ze sobą, by nie zrobić krzywdy komuś lub, co bardziej prawdopodobne, samemu sobie. był zły, ale sam nie wiedział do końca na kogo. doskonale wiedział, że taka sytuacja nigdy nie miała miejsca, a filmik ten bardziej niż na pewno jest zwykłym fotomontażem, ale nie wiedział czy luke mu uwierzy.

— z kiedy jest ten filmik?

głos michaela był zachrypnięty i dużo niższy niż zazwyczaj. luke wzdrygnął się lekko, ale negatywne emocje nadal krążyły po jego organizmie i szukały drogi wyjścia, która okazała się tak kręta i trudna jak przejście labiryntu z zasłoniętymi oczami.

— sprzed tygodnia. jakaś impreza u amy.
— serio wierzysz w to, że to ja jestem na tym filmiku?
— nie wiem już w co wierzyć, mike. emily przyszła dzisiaj do mnie zapłakana i stwierdziła, że ben i reszta ją... zgwałcili, a na tym filmiku widać jeszcze... ciebie.

przez gardło blondyna nie mogły wyjść te wszystkie słowa, które jakby raniły jego już i tak poharatane serce i uczucia. obawiał się, że zrani go kolejna osoba, której bezgranicznie zaufał i powierzył wszelkie swoje sekrety, plany i marzenia. zwyczajnie bał się bólu związanego z prawdą.

— nie wiem co nagadała ci emily, ani kto kazał jej to zrobić, ale to nie jestem ja, a poza tym w tym czasie nie było mnie na tej imprezie. nawet amy nie powiedziała mi, że cokolwiek organizuje.
— to kim jest ta osoba, tak cholernie podobna do ciebie i czemu brzmi praktycznie jak ty?
— nie tylko ja mam w tej pieprzonej szkole czerwone włosy, czy nawet farbowane. a głos, gdy się wsłuchasz to słychać, że jest zniekształcony i przeprogramowany.

michael nie miał żadnej pewności, że luke mu uwierzy, ale jedynie co mu pozostawało to tylko i wyłącznie nadzieja, że blondyn obdarzy go zaufaniem i nie uwierzy w ten sfałszowany materiał. nie chciał, by chłopak odsunął się od niego czy nawet zerwał kontakt przez jakieś durne gierki jakichś idiotów. nie mógł na to pozwolić, głównie z tego powodu, że blondyn z każdym dniem stawał się dla niego całym jedynym i niepowtarzalnym światem, którego nie wolno spuścić z zasięgu wzroku choćby na moment, ponieważ zaraz może spotkać go coś złego i krzywdzącego.

— wierzysz mi?
— nie wiem, michael. nie wiem już komu mam wierzyć. nie mogę dopuścić do siebie myśli, że emily mogła kłamać w takiej sprawie. to byłoby bez sensu.
— nie myślałeś o tym, że ktoś stara się nas pokłócić i sprawić żebyś przestał mi ufać?

czerwonowłosy tego obawiał się najbardziej, że w to wszystko zamieszane są osoby trzecie, które nie mają na względzie jego szczęścia, a jedynie chcą robić wszystko, by podwinęła mu się noga i stracił wszystko co dla niego ważne. po raz kolejny poczuł obawę, że luke uwierzy we wszystko co powiedziała mu emily i tak po prostu zostawi go na pastwę losu i ze złamanym sercem.

— twierdzisz, że emily to wszystko zmyśliła?
— nie wiem czy ona sama, ale to wszystko nie trzyma się kupy.

michael usiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach. przecież jeszcze niedawno rozmawiał z emily i mówiła mu, że nie jest taka jak amy i że chce uwolnić się spod jej wpływów, a teraz próbowała wrobić go w coś, czego nigdy nie zrobił. czuł, że oprócz emily w tym wszystkim brał udział ktoś jeszcze. pierwszą osobą, która przyszła mu na myśl była oczywiście amy, która jako jedna z pierwszych chciała zniszczyć czerwonowłosego i odebrać mu to na czym mu zależało, a w tym momencie nie interesowało go zupełnie nic oprócz blondyna. michael poczuł jak luke siada obok niego. przez moment nie robił nic, ale po chwili poczuł jak tamten obejmuje go i przyciąga do siebie, zamykając jednocześnie w pełnym uczucia uścisku. czerwonowłosy bez zastanowienia owinął swoje ramiona wokół talii blondyna i przyciągnął go do siebie jeszcze mocniej.

— może to nieodpowiedzialne, ale nie wierzę w to, co mówiła emily. dziwnym trafem czuję, że nie byłbyś zdolny do czegoś takiego, więc przepraszam za to, że w ciebie zwątpiłem.

michael słyszał cichy głos luke'a, ale nie chciał odpowiadać, a przynajmniej nie teraz, gdy czuł, że w ramionach trzyma cały swój dotychczasowy świat. być może brzmiał w tamtym momencie jak mazgaj, ale nie umiał opanować swoich uczuć względem blondyna. pragnął całemu światu wykrzyczeć, że ten chłopak to najlepsze co kiedykolwiek mogło go spotkać. mimo, że sytuacja ta trwała więcej niż pięć minut, michael odczuwał to, jakby jedynie przez chwilę mógł obejmować luke'a. wolał, by to wszystko trwało znacznie dłużej, niżeli te kilka minut.

czerwonowłosy czuł, że jak najzwyklejszy szczeniak zakochuje się w blondynie, który mimo takich kłamstw i oszczerstw rzucanych pod adresem farbowanego chłopaka, nadal przy nim jest i najpewniej nigdzie się nie wybiera.












{...}

nie mogłam tej dramy ciągnąć w nieskończoność...

jak u was? wakacje czy nadal szkoła?
ja wczoraj byłam na koncercie mojego ulubionego zespołu i to był najlepszy dzień mojej egzystencji:-)
naprawdę, walczcie o swoje marzenia, by je spełniać!

kocham i całuski,

~ kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now