chapter 39

325 45 8
                                    

mijała minuta za minutą, w którymś momencie nawet zdążyła upłynąć godzina, a luke wraz z emily nie wymienili choćby jednego, najmniejszego słowa. zdołali wypić już po dwa kubki herbaty i zanosiło się na to, że blondyn zaraz pójdzie zrobić jeszcze po jednej porcji.
dziewczyna nie odzywała się, jedynie patrzyła w jeden nieokreślony punkt znajdujący się przed nią.
blondyn co jakiś czas rzucał ukradkowe spojrzenia w stronę szatynki jakby chciał, by ta w końcu zaczęła mówić. nawet cokolwiek, byleby tylko nie siedzieć w kompletnej ciszy, która momentami przerywana była jedynie gdzieś trąbiącym samochodem czy odgłosem koszącej kosiarki u sąsiadów. luke nie lubił, gdy siedział z drugim człowiekiem i panowała między nimi nieprzyjemna i niezwykle ciężka cisza. mimo, że chłopak nie miał w zwyczaju za często rozmawiać z innymi, nigdy nie lubił tej dziwnej bezradności i braku możliwości jakiegokolwiek pociągnięcia rozmowy.
emily była ewidentnie takim przypadkiem. w ciągu całej swojej połowicznej znajomości rozmawiali jedynie dwa, może trzy razy i to jeszcze tylko wtedy, gdy wymagała tego sytuacja, a takie nie zdarzały się za często.

— powiesz coś w końcu?

głos blondyna przeszył ciszę niczym najostrzejszy nóż, zaczynała irytować go ta sytuacja. nie wiedział za bardzo co ma robić.
dziewczyna podniosła swoje załzawione oczy na postać chłopaka i w kilku ruchach już znajdowała się przy boku blondyna i wtulała w niego.
z początku luke był mocno zdezorientowany i nie wiedział co ma robić. instynktownie jednak objął nastolatkę i pozwolił, by ta płakała w materiał jego koszulki. gładził ją lekko po plecach i szeptał cicho słowa, by ta uspokoiła się oraz to, że mimo tego co ma miejsce teraz, wszystko w końcu będzie dobrze i ułoży tak jak tego ona chce.
sytuacja ta była naprawdę dziwna w mniemaniu blondyna. pierwszy raz znalazł się w takim momencie, że jakaś prawie obca dziewczyna przychodzi do niego zapłakana i ani słowa nie mówi o co może chodzić.

— przepraszam jeszcze raz.

po kilkunastu minutach emily odsunęła się od blondyna i zaśmiała przez łzy. było jej wstyd, że w taki sposób zachowywała się przy chłopaku, który po pierwsze prawie jej nie znał, a w dodatku podobał się jej odkąd pierwszy raz zauważyła go w połowie drugiej klasy. nie dosyć, że zasmarkała i zapłakała mu koszulkę, to jeszcze od blisko półtorej godziny nie powiedziała zupełnie nic, by choćby nakreślić stan sytuacji.
przed domem luke'a zjawiła się zupełnym przypadkiem. nie miała zamiaru zaprzątać chłopakowi głowy swoimi mało ważnymi problemami, ale nie wiedziała już do kogo mogłaby się zwrócić, by chociażby wysłuchał jej i postarał zrozumieć.

— to takie zagmatwane. sama nie wiem od czego mogłabym zacząć.

luke nie odzywał się, wolał tego nie robić, gdyż tym mógłby spłoszyć nastolatkę i spowodować, że ta już w ogóle się zamknie i nie powie zupełnie nic. dlatego wolał siedzieć i po prostu czekać aż emily zacznie mówić. wydawało mu się to najodpowiedniejszą opcją z możliwych.

— kojarzysz bena z 3a? taki szatyn, wysoki.
— smith? z tego co wiem to chodzi na kółko teatralne.
— to ten sam.

szatynka przetarła załzawione oczy i wymusiła kolejny uśmiech, który wyglądał bardziej jak grymas niż miły odruch. luke nie wiedział co ma myśleć o tym wszystkim. skąd w całej tej historii wziął się ben, którego blondyn tak naprawdę nie znał, ale widywał czasami na kółku teatralnym, które organizowała pani roberts? gdy miał okazję mijać się z benem, zawsze stwarzał wrażenie ułożonego i raczej spokojnego chłopaka, który nie sprawia większych problemów wychowawczych, ale jak widać pozory mogły go naprawdę zmylić.

— na ostatniej imprezie u amy chyba za dużo wypiłam, bo urwał mi się film i do tego zgubiłam dziewczyny i... cholera, to takie krępujące.
— mamy czas, nie musisz się spieszyć.

luke jednak w głębi duszy chciał, by dziewczyna zaczęła w końcu mówić, gdyż miał plany na ten wieczór. być może mało wymagające, ponieważ ograniczały się do zwykłej pizzy i leżenia przed telewizorem oraz oglądania jakiegoś mało wymagającego filmu, ale nadal były to jakieś plany. postanowił jednak nic nie mówić szatynce i zwyczajnie czekać, tak jak robił to od ponad godziny. nastolatka wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze zalegające w płucach. czuła się brudna i wykorzystana, chociaż teoretycznie sama na to wszystko pozwoliła. jednak nie wiedziała tego do samego końca, ponieważ jedynym dowodem był kilkunastosekundowy filmik przedstawiający ją, bena i kilku innych chłopaków w dość jednoznacznej sytuacji.

czuła jak skóra ją pali, miała ochotę ją zedrzeć. choćby miała umrzeć chciała się jej pozbyć.

— chodzi o to, że... betty ma filmik, na którym wyglądam jakbym chciała z nimi wszystkimi uprawiać seks, a ja... wiem, że nie byłabym do tego zdolna...*











{...}

* kto wie do jakiego filmu nawiązałam?;-)

a teraz głos Chrisa ze SKAM: DRAAAMA

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now