chapter 26

367 59 19
                                    

double update;

spodoba wam się;-)


michael w nocnym życiu kochał to, gdy mógł bezkarnie podkradać auto swojej rodzicielki i jeździć bez celu po mieście przez kilka godzin, by pomyśleć o wszystkim i czasami poukładać sobie pewne sprawy.
tym razem było całkiem podobnie z tym tylko faktem, że przywoływał do swojej pamięci obrazy z poprzednich kilku tygodni, gdy zaryzykował wszystko na rzecz pewnego dziwnego niebieskookiego chłopaka, który samą swoją osobą wywrócił wszystko do góry nogami w życiu farbowanego nastolatka, ale ten nie narzekał na to. wręcz cieszył się, że w końcu ktoś inny, a na swój sposób normalny postanowił zaburzyć harmonijny porządek, który tak naprawdę był tylko złudzeniem.
chłopak uśmiechał się na te kilka wspomnień, które już teraz zdołał sobie stworzyć wraz z blondynem. czuł się dobrze i nie chciał, by ktokolwiek zaburzył to dziwne i niepojęte szczęście.

gdy luke napisał do michaela, ten był w trakcie podróży po spokojnych i uśpionych już uliczkach miasta. jedynie co jakiś czas gdzieś przechadzał się jakiś człowiek, co i tak było dziwne zważywszy na późną godzinę. w wiadomości blondyna wyczuwalna była swojego rodzaju desperacja. czaiła się w tym nadzieja, którą luke jakby pokładał w osobie drugiego nastolatka.
michael czuł, że w ciągu tych kilku godzin od wyjścia blondyna z jego domu, coś musiało się wydarzyć i wcale nie musiało to być coś dobrego. dlatego też bez zastanowienia zgodził się pomóc chłopakowi w tym co sobie wymyślił.

pół godziny później michael stał już przed drzwiami domu hemmingsów i czekał aż ktokolwiek mu otworzy. po chwili przed nim pojawił się nie kto inny jak sam luke, ale wyglądał nieco inaczej. pod oczami nadal widniały brzydkie ślady niedawnego płaczu. same oczy, zawsze silnie niebieskie i szczęśliwe, teraz wyglądały jakby przyjęły na siebie dużo bólu i straciły swój stały blask. teraz były jakby szare i pozbawione jakiegokolwiek życia.
nie podobało się to michaelowi. wiedział, że coś jest naprawdę nie tak i przez to poczuł się dziwnie. tak jakby był odpowiedzialny za to w jakim stanie jest luke. chłopak uśmiechnął się do niego smutno i wpuścił farbowanego chłopaka do środka.

— nie sądziłem, że jednak przyjedziesz.
— i tak byłem niedaleko, więc stwierdziłem, że nie mam nic do stracenia. luke, stało się coś?

luke unikał uporczywych spojrzeń ze strony drugiego nastolatka. nie chciał mówić mu co tak naprawdę się stało i dlaczego niespełna godzinę temu płakał w poduszkę, bo zbyt mocno przejął się wiadomością od jakiegoś nieznanego numeru. jednak wiedział, że michael może mu nie odpuścić dopóki nie dowie się dlaczego ten wygląda jak siedem największych nieszczęść.

— nic się nie stało, a miało?
— luke. lucas spójrz na mnie do cholery.

michael złapał blondyna za nadgarstek i siłą odwrócił w swoją stronę. wiedział, że chłopak jest zazwyczaj zamknięty w sobie i rzadko mówi co go boli, ale teraz widok załamanego i bezsilnego luke'a szczerze łamał farbowanemu chłopakowi serce. chciał złapać blondyna w swoje objęcia, mocno przytulić i już nigdy nie puścić, by ktokolwiek nie mógł go już bardziej skrzywdzić.
chciał chronić go przed całym złem tego świata, które niesprawiedliwie raniło drugiego chłopaka. nie zasługiwał na to, co gotowało mu życie, a michael doskonale to wiedział.

— to się stało.

luke wystawił w stronę niebiesko-fioletowo włosego nastolatka telefon z wiadomością, którą znał już na pamięć i upierdliwie siedziała w jego głowie.
michael z każdym kolejnym słowem coraz bardziej zaciskał wolną dłoń w pięść. mimo, że te słowa nie dotyczyły bezpośrednio jego, bolały go równie mocno, a nawet bardziej niż blondyna. po przeczytaniu wiadomości, michael spojrzał na luke'a. przez chwilę wpatrywał się w jego postać. w jego twarz, która dla farbowanego nastolatka była najpiękniejsza na świecie.
bez słowa po prostu przyciągnął w swoją stronę ciało blondyna i wtulił się w niego z całą swoją mocą. z początku luke był zdezorientowany i chciał odsunąć się od chłopaka i uciec do swojego pokoju, by tam schować się pod pościel, jednak ostatecznie rozluźnił się i również objął michaela swoimi szczupłymi ramionami.

dopiero teraz obaj poczuli się naprawdę dobrze i bezpiecznie.
farbowany chłopak pachniał świeżymi cytrusami, co bardzo odpowiadało blondynowi.
natomiast michael u luke'a wyczuwał zapach lekkich, jakby damskich perfum, które jak żadne inne bardzo mu się podobały. pewnie dlatego, że należały do postaci drugiego nastolatka.
stali tak pośrodku korytarza w domu blondyna i trzymali się w ramionach tak, jakby nie chcieli, by ten drugi upadł i rozbił się o przykre życiowe rozczarowania.

trzymali się tak, jakby właśnie mieli w dłoniach cały swój dziwny i szalony świat.
i najdziwniejsze było to, że nie chcieli z tym w żaden sposób walczyć, gdyż wiedzieli, że i tak przegrają tą nierówną walkę.

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now