chapter 47

317 47 10
                                    

— michael, możemy porozmawiać?

czerwonowłosy, gdy tylko dotarł do niego głos blondyna, spiął się lekko. nie wiedział w jakim stopniu powiedzie się ich plan, ale musieli przynajmniej zaryzykować. głos luke'a był dziwnie pewny i dość głośny, a przynajmniej na tyle, by usłyszała go amy siedząca kilka metrów od nich.

— jasne, o co chodzi?
— możesz mi to wytłumaczyć?

w tym momencie blondyn wystawił przed drugiego nastolatka telefon i odtworzył nagranie, które w tym momencie bawiło go, ale nie mógł przecież tego pokazać. to pokrzyżowałoby cały ich plan, który tak naprawdę wymyślili dopiero dzisiaj i to na poczekaniu. musiał udawać zaskoczonego, a potem próbować wytłumaczyć się, ale luke i tak by go nie słuchał i definitywnie zakończył znajomość.

— skąd to masz?
— nie ważne skąd, tylko do cholery co to jest?

blondyn miał ochotę roześmiać się głośno na zdziwiony i jednocześnie przestraszony wyraz twarzy czerwonowłosego. cały stres uleciał z niego już w momencie, gdy podchodził do nastolatka i zadawał pierwsze pytanie. grał spontanicznie, chciał by cała ta sytuacja wyglądała jak najbardziej naturalnie i normalnie. nikt nie mógł zorientować się, że to tylko gra pozorów. wszystko musiało wyglądać prawdziwie i budzić przekonanie, że tak jest naprawdę. przede wszystkim musiała uwierzyć w to amy i cała jej świta.

— daj mi to wszystko wytłumaczyć... luke posłuchaj mnie.
— czego mam tu słuchać, co? jasno widać co jej zrobiłeś!
— ja...
— zawsze tylko ja i ja! pomyśl kiedyś chwilę nad tym, że nie wszystko kręci się wokół ciebie clifford. wtedy wyjdziesz na tym dużo lepiej.
— luke. hemmings, do cholery poczekaj!

jednak blondyn już nie słuchał nawoływań drugiego chłopaka. wiedział, że to tylko ściema, ale w jakiś sposób ponownie zabolała go ta rozmowa. podobnie jak ta, którą przeprowadzili wczoraj. w tym momencie luke wyglądał nawet tak jakby miał za chwilę rozpłakać się na środku szkoły przed tymi wszystkimi ludźmi. wszyscy, którzy znajdowali się na dziedzińcu z uwagą obserwowali burzliwą rozmowę dwójki nastolatków. liczyli na jakąś bardziej rozbudowaną akcję, ale widząc jak największy frajer hemmings wręcz krzyczy i rzuca lekkimi wulgaryzmami w stronę czerwonowłosego, na chwilę wstrzymali oddech. nikt nigdy nie podejrzewał,że taki ktoś jak luke hemmings może być aż tak wybuchowy. wszyscy zawsze uważali go za frajera, popychadło i oczywiście największe życiowe nieszczęście, a tutaj zderzyli się z zupełnie inną odmianą blondyna.

wśród całego tego szumu idealnie odnajdywała się oczywiście amy, która właśnie takiego finału oczekiwała. teraz już nawet luke odwrócił się od michaela, więc ten został zupełnie sam. teraz tylko czekała na moment aż chłopak wróci do nich i ze skruchą przyzna, że popełnił błąd i tak naprawdę zawsze liczyli się tylko oni.

— mówiłam, że długo się razem nie pobawią. może w końcu nauczą się, że mną nie warto zadzierać.

michael słyszał słowa dziewczyny i na sam fakt ich istnienia uśmiechnął się pod nosem, ale zaraz ten gest zamienił na zraniony wyraz twarzy i ruszył w stronę szkoły. musiał teraz tylko znaleźć luke'a i porozmawiać z nim na temat tej pokazowej kłótni. był dumny z chłopaka, ten spisał się nawet lepiej niż czerwonowłosy się tego spodziewał. w którymś nawet momencie poczuł się tak, jakby blondyn naprawdę zarzucał mu, że wieczne myślenie tylko o sobie nie jest w żadnym stopniu dobre. jednak postanowił zignorować czerwoną lampkę, która zaświeciła się w jego głowie. przecież luke nie mówiłby tego na poważnie, a nawet jeśli miałby coś takiego na myśli, powiedziałby to michaelowi w cztery oczy, a nie wśród kilkudziesięciu osób, prawda?

calum siedział jak na szpilkach widząc całe to zdarzenie. nie wiedział, że tak ono wpłynie na blondyna i w tak dosadnych słowach przekaże farbowanemu chłopakowi swoją frustrację. coraz bardziej czuł, że pomysł amy wcale nie był taki dobry jak wydawało mu się na początku. teraz zaczynał obwiniać siebie, że mógł w tak prymitywny sposób przyczynić się do zniszczenia czegoś, na czym michaelowi mogło naprawdę zależeć. musiał jak najszybciej odnaleźć farbowanego chłopaka i powiedzieć mu o wszystkim. nie chciał, by chłopak przez jakieś durne wymysły amy stracił coś naprawdę pięknego i wartego pielęgnowania. w tym momencie zrozumiał, że dziewczyna, którą uważał za swoją bardzo dobrą koleżankę, a nawet przyjaciółkę, w tak perfidnie gówniarski sposób doprowadziła, że michael i luke najprawdopodobniej zakończyli swoją znajomość, a calum tego tak naprawdę nie chciał. jedyne czego pragnął to tylko i wyłącznie szczęście swojego jedynego i prawdziwego przyjaciela.

emily podobnie jak calum zrozumiała, że cała ta sytuacja to mało śmieszna komedia i musi wyjaśnić luke'owi prawdę, by ten jak najszybciej pogodził się z michaelem i wszystko wróciło do swojego starego stanu. do dziewczyny dotarło, że amy nie jest jej do niczego tak naprawdę potrzebna, a jedynie sieje zamęt, który potem trudno utrzymać i finalnie posprzątać. czym prędzej opuściła triumfującą szatynkę i udała się w stronę szkoły, by znaleźć blondyna i powiedzieć mu jak było naprawdę. nie wiedziała tylko jak chłopak może zareagować na jej słowa i jak ją potraktować.

zarówno emily jak i calum nie wiedzieli, że michael wraz z lukiem w sposób przenośny już opijają swoje zwycięstwo.













{...}

przepraszam za tak długą nieobecność, ale jak najlepiej korzystam z wakacji i tak jakoś wychodzi... rozdziały mogą pojawiać się rzadziej, ale jakiś zawsze wpadnie.

a jak u was? jak wakacje?

~ kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now