chapter 2

736 68 34
                                    

luke zazwyczaj nie narzekał na swoje życie, a to, że był szkolnym popychadłem starał się zepchnąć na dalszy plan. chciał tylko jak najszybciej skończyć szkołę i wyjechać na studia, gdzie pewnie i w college'u byłby nikim. jednak nie przejmował się tym zbytnio. jakby... zdążył już polubić taki stan rzeczy.

luke wbrew pozorom miał znajomych. jednak nie w szkole, a raczej w innej części miasta. a precyzując wypowiedź to w innym kraju dokładniej. to też mu z reguły nie przeszkadzało, ale czasami czuł się dziwnie widząc tych wszystkich uczniów którzy posiadali swoje grupki i w ich gronie spędzali czas.

hemmings przerwy na lunch spędzał w różnych miejscach. czasami na stołówce, głównie przy stolikach "wykluczonych", których swoją drogą było sporo, ale nawet oni mieli swoich znajomych, z którymi spędzali czas. od czasu do czasu pokazywał się w ogromnej bibliotece i studiował rozwój fizyki molekularnej, która pasjonowała go cholernie.
ewentualnie zdarzały się dni, w których luke spędzał przerwę w koszach na śmieci, bo burke, wice kapitan, zadecydował o tym, by popatrzeć jak szkolny frajer ląduje w opakowaniach po jogurtach czy pomiędzy starymi skórkami po bananach.

michael w tym czasie natomiast siedział w dużej i przestrzennej stołówce, mając na swoich kolanach ciemnowłosą dziewczynę o imieniu amy – szkolną gwiazdę i jedną z ważniejszych cheerleaderek.
oczywiście jak na gwiazdę przystało, amy była szczupła, miała nogi do nieba, ciemne i długie włosy oraz idealnie biały uśmiech. jednak mówiąc szczerze, michael nie miał za wielu tematów do rozmów z amy. ją interesowały najnowsze kolekcje ubrań, a nastolatka nie bardzo. ona uwielbiała oglądać komedie romantyczne, których michael szczerze i z całego serca nienawidził.
mimo tych wszystkich przeciwieństw chłopak musiał znosić jej towarzystwo i co jakiś czas dawać całusa w policzek. tak dla samej zasady, by nikt nie pomyślał, że między nimi jest coś nie tak jak powinno.

gdy luke wygrzebywał się mozolnie z kontenera na śmieci, michael wraz ze swoim kółkiem wzajemnej adoracji przemierzał korytarze jefferson high school i przyglądał się jak wielki podział tutaj panuje. czasami cieszył się z faktu, że może należeć do tej, no nie oszukujmy się, lepszej grupy, ale równie często chciałby powrócić do czasów, gdy nikt go nie znał i nie oceniał każdego kroku, a każdy błąd, choćby najmniejszy już ważył o jego reputacji.

czasami michael chciał czuć się jak luke hemmings. największa ciamajda jaką świat widział.
uprzedzając pytania, tak, michael wiedział kim jest ten chudy chłopak z bliznami po trądziku albo nawet jeszcze nadal miał to cholerstwo, które na szczęście clifford uniknął.
wiedział jak burke, najgorszy człowiek jakiego znał, znęca się na lukiem.
michael zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę, ale nie mógł ingerować w rzeczy, które musiały toczyć się swoim własnym rytmem. mimo, że usilnie chciał pomóc blondynowi, a przede wszystkim chyba go poznać. dlatego też zapisał się na dodatkowe zajęcia z fizyki, która mimo, że go interesowała, nie wzbudzała w nim tak wielkiej sympatii jak historia sztuki, której mógłby słuchać godzinami, to musiał się przełamać.

gdy w końcu luke'owi udało się wydostać ze śmietnika, zauważył jak połowa drużyny koszykarskiej wraz ze swoimi dziewczynami przemierza korytarz w stronę boiska.
czasami luke chciał zająć miejsce michaela clifforda. myślał o tym jak to jest być chłopakiem, którego szanują wszyscy i zawsze słuchają co takiego ma do powiedzenia. jednak luke zdawał sobie sprawę, że nawet w jednym procencie nie dosięga do michaela.
blondyn był wysoki, chyba aż za bardzo, chudy i do tego na twarzy miał blizny po trądziku, który okazał się jego największą zmorą. natomiast chłopak o niebiesko-fioletowych włosach był wysoki, ale tutaj wzrost dodawał mu charakteru. budowy ciała i delikatnych mięśni tu i ówdzie zazdrościli mu dosłownie wszyscy. nawet sprzątaczka helga, która akurat w tym momencie okładała luke'a miotłą za to, że naniósł piach na korytarz, który ona dopiero co zamiatała.

luke zarówno jak i michael, chociaż lubili w jakiś sposób swoje życia to chcieli zmiany. jednak nie wiedzieli, że czasami życzenia się spełniają, chociaż wróżki nie istnieją.















{...}

jak wam minęły te trzy dni?
jak poszły wam testy jeżeli jesteście w gimnazjum?
jak wam życie mija kluski?

zmieniłam okładki, ale tylko do trzech prac, bo poczułam, że potrzebują odświeżenia. jak wam się podobają?

~ kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now