ROZDZIAŁ 20

405 19 9
                                    

Po plaży szliśmy trzymając się za ręce. W pewnym momencie zatrzymałam się, aby obejrzeć z chłopakiem śliczny zachód słońca i powiedzieć mu jak bardzo go kocham.

- Bartuś.

Szepnęłam do niego, na co ten położył swoje dłonie na mojej tali.

- Dziękuję ci za tą szanse, którą od ciebie dostałam. Dzięki tobie sporo osiągnęłam. Moje życie teraz jest o wiele lepsze. Dużo czynników na to wpłynęło, ale najlepszym przykładem dla mnie jesteś ty. Dzięki tobie mam dla kogo żyć. Wywołujesze uśmiech na mojej twarzy zawsze kiedy to możliwe, a jak jest źle to zawsze jesteś przy mnie. Cieszę się, że spełniasz marzenia i że możesz pozwalać sobie na coraz więcej. Kocham cię Bibi.

Skończyłam swój monolog na co chłopak szeroko się uśmiechnął. Kocham jego uśmiech.

- Ja też ci dziękuję Livka. Kocham cię strasznie i jestem za wszystko wdzięczny. Pomogłaś mi ostatnio jak przeżywałem trudne chwilę. Uwielbiam cię i mam nadzieję, że wytrwamy w naszym związku do śmierci. Nie wyobrażam sobie być z kimś innym, bo uważam, że jesteś najlepszą kobietą jaką w życiu poznałem. Jeszcze raz dziękuję ci za to, że wczoraj pomogłaś mi.

Skończył, a ja zaczęłam ponownie.

- Jak mogłam ci nie pomóc. Jesteś moim chłopakiem. Wiem co przeżyłeś, bo sama tak mam. Cie...

Przerwał mi.

- Masz ataki paniki?

Zapytał zmartwiony.

- Tak, ale to teraz nie ważne.

- Ważne myszko. Czego się aż tak boisz?

Zapytał, a ja uśmiechnęłam się.

- Boję się pająków i węży. W zasadzie to boją się różnych robali ogólnie. Nie wszystkich, ale sporej ilości.

- Gdyby coś się działo to mów dobrze?

- Jasne. Wracamy do hotelu? Mam pewną propozycje co do spędzenia wieczora.

Rzuciłam, złapałam go za prawą rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę naszego hotelu.

- Mmm zapowiada się ciekawie.

Mruknął.

Rękę, za którą trzymałam go przerzucił przez moje ramię i udaliśmy się razem do hotelu.

*

Po wejściu do pokoju pociągnęłam Bartka za rękę i popchnęła go na łóżko. Chłopak zaczął mnie namiętnie całować. Każdy wie jak skończyliśmy.

*
14 stycznia 2022 rok ( piątek )

Obudziłam się przed Bartkiem.

Byliśmy w siebie wtuleni, więc nie chciałam wstawać, aby go nie obudzić. Pocałowałam go w nos i wtuliłam się w niego.

- Hmm

Mruknął. Jak zawsze musi się budzić.

- Leć spać jeszcze.

Szepnęłam prosto do jego ucha.

- Która godzina?

Zapytał mnie na co spojrzałam na zegar wiszący na ścianie na wprost łóżka.

- Po dziewiątej.

Rzekłam na co chłopak wtulił się bardziej w moją klatkę piersiową.

- Mam wrażenie, że my po prostu nie umiemy spać dłużej przez to, że cały czas tak wstajemy.

Nie wszystko jeszcze stracone ~ GenzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz