Szansa na miłość (Zakończona)

By MagdalenaStan91

804K 23.6K 1K

Maddy od zawsze miała plan na przyszłość, wiedziała co chce robić. Mądra, rozważna, empatyczna, przyjacielska... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Epilog
Playlista
Uwaga!
Tom 2. Rozdział 1
Tom 2. Rozdział 2
Tom 2. Rozdział 3
Tom 2. Rozdział 4
Tom 2. Rozdział 5
Tom 2. Rozdział 6
Tom 2. Rozdział 7
Tom 2. Rozdział 8
Tom 2. Rozdział 9
Tom 2. Rozdział 10.
Tom 2. Rozdział 11
Tom 2. Rozdział 12.
Tom 2. Rozdział 13
informacja
powrót.
Tom 2. Rozdział 14
Tom 2. Rozdział 15
Tom 2. Rozdział 16
Tom 2. Rozdział 17
Tom 2. Rozdział 18
Tom 2. Rozdział 19
Tom 2. Rozdział 20.
Tom 2. Rozdział 21
Tom 2. Rozdział 22.
Tom 2. Rozdział 23.
Tom 2. Rozdział 24
Tom 2. Rozdział 25
Tom 2. Rozdział 26.
Tom 2. Rozdział 27
Info
Tom 2. Rozdział 28
Tom 2. Epilog

Rozdział 4

22.1K 660 31
By MagdalenaStan91

Czas mijał szybko. Za szybko. Abby do końca tygodnia chodziła do szkoły, a ja przez te kilka dni wolnego, zweryfikowałam swoje życie kilkukrotnie i wysprzątałam całe mieszkanie. Upiekłam ciasto i zrobiłam tysiąc innych rzeczy, tylko po to by zająć czymś myśli. A nawet wtedy nie mogłam się ich do końca pozbyć.

W sobotę po południu, czytając książkę zastanawiałam się nad podjętą decyzją. Czy była słuszna, czy może jednak Kate ma racje.
Nie przestawałam myśleć, więc, gdy czytałam ten sam akapit poraz szósty, wkurzyłam się i odłożyłam książkę na stolik kawowy. I tak nic by z tego nie wyszło. Nie mogłam się na niczym skupić.
W tym samym momencie zadzwonił telefon.

- Cześć Kate. Co tam?

- Hej. Chciałam ci powiedzieć, że właśnie spotkałam Jake'a i pogadaliśmy chwilę. Cały czas starał się mnie wypytać o ciebie. Niby mimochodem, ale jakby pytania były dobrze przemyślane. Myślisz, że Reed mu powiedział, kto będzie jego nową asystentką?

- Oooo. Gdzie na siebie wpadliście? O co konkretnie wypytywał? To dziwne, że w ogóle pytał o mnie. Przecież już wcześniej się spotykaliście i nigdy nie interesowało go co się ze mną dzieje.

- No właśnie. Może bał się wtedy wypytywać? W barze, gdzie indziej. Znasz mnie przecież. - zaśmiała się. To prawda. Kate nie przeszkadzało, że jest dopiero szesnasta. - Byłam na drinku, ale gdy zaczął się mnie o ciebie natarczywie wypytywać, to się zmyłam. No cóż, Reed cię poznał, więc od razu zadzwonił do Jake'a i pytał czy on ma nadal ze mną kontakt i czy coś mu o tobie mówiłam. Zaczął wypytywać o ciebie, o to co się u ciebie działo, czy masz męża, dzieci i tak dalej. Nie bój się, nic mu nie powiedziałam, ale wtedy właśnie postanowiłam się zmyć. Wiesz, że jestem słabym kłamcą. Poza tym mogłabym się czymś zdradzić. Ja i kłamstwo zawsze się źle kończy.

To akurat fakt. Nawet w szkole, gdy musiala ściemniać i improwizować, marnie jej szło. Częściej wynikały z tego problemy. Nauczyciele zawsze wychwytywali, kiedy Kate mijała się z prawdą.

- No cóż. Dzięki. Jesteś już w domu?

- Tak. Właśnie idę się kąpać. Nie cierpię śmierdzieć alkoholem i fajkami. Jak mała?

- To dobrze. Abby jest podekscytowana, że za tydzień bierzesz ją na weekend do siebie. Już się nawet spakowała.

- Super! Będziemy się świetnie bawić. Już się nie mogę doczekać. Dobra Maddy, idę, bo śmierdzę niemiłosiernie. Trzymaj się. Zadzwoń w poniedziałek po pracy, buziaki.

- Tak zrobię. Pa.

Niedziela minęła mi szybciej niż bym chciała.
W poniedziałek od samego rana, nic nie szło po mojej myśli. Obudziłam się za późno, bo poprzedniego wieczoru nie mogłam usnąć, a Abby z rana dostała gorączki i musiałam zadzwonić po opiekunkę, by z nią została w domu. Nie mogłam opuścić pierwszego dnia pracy.
Jakby pecha było mało, moje auto nie odpaliło, a na metro nie zdążyłam. Pod firmę dotarłam za trzy ósma. Myślałam że się popłaczę, a to dopiero był początek dnia.
Windą wjechałam na dwudzieste piętro. Punkt ósma otworzyły się drzwi windy i z niej wyszłam. Spocona i zgrzana, ale przynajmniej cholernie punktualna.

- Doceniam, że jest pani punktualnie. Cenię to sobie u pracowników. - Reed starał się ukryć sarkazm krzywym uśmiechem, jednak mu nie wyszło. - Poznaj Liama, mojego brata, który zajmie się wdrażaniem pani w politykę naszej firmy, oraz w pani obowiązki. - wskazał dłonią na stojącego kawałek dalej mężczyznę. Był tylko kilka centymetrów niższy niż Reed, za to lepiej zbudowany. Mial szersze barki i większe mięśnie, które widać było, przez jego bardzo dopasowaną, śnieżnobiałą koszulę. Miał kruczoczarne, lokowane włosy i takie same lazurowe oczy jak Reed. Mężczyzna podszedł i wyciągnął do mnie swoją ogromną dłoń.

- Miło mi panią poznać, jak już wspomniał mój brat, będziemy razem pracować, więc miło by było gdybyśmy sobie mówili na "ty". Liam.

- Madison Scott, wszyscy mówią mi Maddy. Również mi miło. - moja dłoń zniknęła w jego wielkiej. Przytrzymał ją nieco dłużej niż powinien i wpatrywał się we mnie. Jego wzrok był tak samo przenikliwy i natarczywy jak Reeda. Kontakt wzrokowy przerwało nam głośne chrząknięcie obok.

- Tak, więc dobrze. - Reed oceniająco zmrużył oczy, gdy spojrzał na mnie, jakby chciał wyczytać moje intencje. - przyniosła pani podpisaną umowę? - skinęłam głową - Proszę ją później dać mojemu bratu, on przywiezie ją do działu kadr w głównej siedzibie naszej firmy. Teraz zostawię was samych. Liam wyjaśnij proszę jakie od dziś będzie miała obowiązki.

- Jasne. Poradzimy sobie Reed. Do zobaczenia wieczorem. Chodź, Maddy, pokażę ci twoje nowe miejsce pracy. Mam nadzieję, że jesteś gotowa.

Liam zaprowadził mnie do pokoju naprzeciwko biura prezesa. Kiedyś tu była mini sala konferencyjna. W pomieszczeniu było sporo miejsca, pod ścianą stały wysokie regały, całe zapełnione teczkami i segregatorami. Przed regałami stało ogromne szklane biurko z laptopem a przed biurkiem dwa fotele. W rogu pokoju, po drugiej stronie stała też sofa ze stolikiem kawowym, a na przeciwko sofy stała komoda, na której stała karafka z wodą i szklanki. Musieli zmienić wystrój przez te kilka dni. Wszystko zapierało dech w piersiach.

- To wygląda jak biuro prezesa, a nie zwykłej asystentki.

- Nie jesteś jakąś zwykłą asystentką - zaśmiał się Liam. - zwykła asystentka, na pewno nie ma tak ważnych zadań i tylu obowiązków, co zresztą pewnie przeczytałaś w aneksie do umowy. Będziesz przyjmować sama w biurze nieco mniej ważnych klientów, więc musisz mieć do tego odpowiednie warunki. Będziesz towarzyszyć nam przy negocjacjach, jak do tej pory poprzedniemu prezesowi. Będziesz też zajmować się ustaleniem wszelkich terminów. Z całą pewnością nie będziesz parzyć kawy, ani zajmować się błahostkami, jak kserowanie czy układanie papierów. Będziesz moją i Reeda prawą ręką tu na miejscu. Bardziej moją, bo to ja tymczasowo będę się zajmować tą firmą. Swoją drogą zachowanie Reeda jest dziwne.

- Co masz na myśli? - ciekawość nie dawała mi spokoju. Kiedyś mnie to z pewnością zabije. Trzeba mu przyznać, że potrafi zdobyć moja uwagę.

- Do tej pory, gdy Reed przejmował inną firmę, to wprowadzał swoich zaufanych pracowników, a tym bardziej na takie stanowisko jakie ty będziesz zajmować. Na pewno nie powierzał nieznajomym, tak ważnych zadań i nie dawał tylu obowiązków. Zawsze też osobiście zajmował się fuzją, szczególnie tak wielką, a teraz kazał mi się tym zająć. To się jeszcze do tej pory nigdy nie zdarzyło. Nie powiem, że mnie to nie cieszy, ale jednak daje do myślenia. - Jego szczerość zbiła mnie z pantałyku.

- Cóż. Może ma zbyt wiele spraw na głowie, by zająć się wszystkim sam. Jako prezes tak wielkiej firmy ma z pewnością wiele obowiązków. Jego czas jest na wagę złota.

- Ależ nie. Jego żona, Diana, pomaga mu w Westbrook Estate, ona tam jest jego prawą ręką. Zdejmuje z jego krzyża wiele spraw. Poza tym, Reed jest perfekcjonistą, nigdy nie dopuszcza innych do ważnych zadań, bo myśli, że nikt nie zrobi tego tak dobrze jak on. Nie wiesz jaką batalię przeszedł z Dianą, żeby ona mu pomagała. Musiałaś mu wpaść w oko. Albo mieć tak zajebiste kwalifikacje. Może obie te rzeczy na raz. - Mrugnął.

- Nie sądzę. Ani jedno, ani drugie. Ukończyłam z wyróżnieniem zwykły marketing i zarządzanie. Faktem jest jedynie to, że do tej pory wielokrotnie, to ja podejmowałam ważne decyzje, pan Grayson bardzo cenił sobie moje zdanie. Mówiłam też na rozmowie o pracę, że przewidziałam, że te dwie ostatnie inwestycje pana Graysona tak się skończą i przyniosą ogromne straty. On nie zawierzył analizom które wykonałam, tylko postanowił zaryzykować i skończyło się to upadkiem. Nie jestem jakąś super pracownicą, po prostu przykładam się do powierzonych mi zadań i daję z siebie dwieście procent.

- Może po prostu się nie doceniasz. Nie widzisz tego co my. Spójrz tylko na siebie. Jesteś piękna, inteligentna, masz głowę na karku i z niej korzystasz. W brązie twoich oczu można utonąć, a twoje długie czarne włosy nieźle pobudzają wyobraźnię. Przynajmniej moją. - mrugnął okiem i się zaśmiał. Zrobiło mi się ciepło na policzkach, pewnie spaliłam buraka. - Nie wiem dlaczego masz tak niską samoocenę, ale ten kto ci to zrobił, lub robi, powinien za to trafić do więzienia. - zaśmiał się. - Więc jak to jest? Masz kogoś?

Patrzył na mnie tak przenikliwie, że czułam jak jeszcze bardziej się rumienię. O ile to mozliwe. Poczułam się trochę nie komfortowo, więc odsunęłam się. Wydaje mi się też, że to nie powinno interesować szefa. W papierach ma czarno na białym, że jestem sama z dzieckiem.

- Dziękuję za komplement. Nie chcę być niegrzeczna, ale to chyba nie twoja sprawa, co? Poza tym nie znamy się. Nie lubię opowiadać o sobie, nie znając rozmówcy.

- Rozumiem. Spokojnie. Zadbam o to byśmy się poznali. - uśmiechnął się - a teraz weźmy się do pracy.

Sześć godzin później przebrnęliśmy przez większość papierkowej roboty, oraz wypisaliśmy co musimy jeszcze w tym tygodniu zrobić. Zorientowałam się również w moich nowych obowiązkach i stworzyłam terminarz, tak byśmy wszyscy byli zadowoleni. Informatycy mieli połączyć nasze kalendarze, znaczy się mój, Reeda, Liama i Diany, tak, żebyśmy wiedzieli o wszystkich swoich spotkaniach i zbliżających się terminach.

Wieczorem gdy położyłam Abby, normal od razu padłam z wycieńczenia.

Continue Reading

You'll Also Like

718K 23.4K 26
Melissa wraz ze swoim półrocznym synkiem ucieka od agresywnego męża. Kobieta żyje w strachu każdego dnia. Awantury, pobicie... to jej codzienność. W...
171K 8.6K 34
(okładkę wykonała Stokrotka_222_11) Drugi tom dylogi Nadzieja, pierwszy tom "Moja Nadzieja" Hope i Aspen spotykają się po sześciu miesiącach rozłąki...
31.5K 447 32
Anastazja to młoda prawniczka pracująca w najlepiej prosperującej kancelarii w Warszawie. Dymitr to wpływowy biznesmen posiadający sieć klubów i hote...
199K 6.6K 45
Ona- prosta, skromna dziewczyna pracująca w sklepie spożywczym, która podejmuje pracę jako sprzątaczka by dorobić do skromnej pensji On- lekkoduszny...